Dacia w ostatnich latach odniosła spektakularny sukces. Sandero od wielu miesięcy znajduje się w czołówce najchętniej kupowanych samochodów w Europie, wielokrotnie w miesięcznych zestawieniach zostawiając w tyle całą konkurencję, z takimi tuzami, jak Volkswagen Golf, Renault Clio czy Tesla Model Y na czele.
Nic więc dziwnego, że poczynaniom Dacii bacznie przyglądają się inne firmy motoryzacyjne, które również szukają sposobu na zwiększenie sprzedaży. Od kilku miesięcy wydaje się już pewne, że elektrorewolucja nie pójdzie tak, jak by chciała tego Unia Europejska i zbyt odważne postawienie na wciąż drogie samochody elektryczne może być strzałem w kolano.
Widać, że Europejczycy chcą samochodu ładnego, dość dobrze wyposażonego, ale przede wszystkim taniego. Samochód dla większości osób jest tylko narzędziem do przemieszczania się, który ma to robić bez zbędnych kosztów i bezawaryjnie. Marka w takiej sytuacji schodzi na dalszy plan.
Wspomniane kryteria świetnie spełnia Dacia Sandero. Czy w tej sytuacji może dziwić, że np. dyrektor generalny Citroena Thierry Koskas, pełniący również rolę dyrektora marketingu i sprzedaży całego Stellantisa, powiedział, że porównywanie Citroena z Dacią “nie jest już tabu”?
Jeszcze w 2010 roku Citroen miał 6 proc. udziału w europejskim rynku samochodów. Potem szło mu już gorzej. W efekcie pod koniec ubiegłego roku udział Citroena niewiele przekraczał 3 proc. Celem Koskasa, który swoją funkcję objął w lutym 2023 roku, jest powrót na poziom przekraczający 5 proc.
Można to będzie osiągnąć, oferując – jak powiedział Koskas – niedrogie, proste samochody, bo takich właśnie potrzebują ludzie. “Nie mamy problemu ze stwierdzeniem, że Citroen C3 będzie konkurował z Dacią” – dodał.
A Citroen C3 to lokomotywa sprzedażowa marki. W kwietniu model ten odpowia … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS