A A+ A++

– Maciej Janowski zasłużył dziś na maksymalną ocenę. Ten turniej to dopiero przedbiegi, ale dla niego wydarzyło się coś ważnego. Ten sukces może dodać mu wiary, że zrobi w tym roku coś wielkiego – mówi po Grand Prix Czech w Pradze Marek Cieślak.

Jarosław Galewski

Jarosław Galewski


WP SportoweFakty
/ Arkadiusz Siwek
/ Na zdjęciu: Marek Cieślak

– Trzeba przyznać, że poza jednym biegiem Maciej Janowski jechał bezbłędnie. Robił wszystko tak, jak w polskiej lidze. Jego klucz do sukcesu polegał na tym, że potrafił odpowiednio ustawić się za zawodnikiem i wykorzystać długie proste. Było wejście szeroko, przycinka i długa prosta. Ten schemat działania sprawdził mu się doskonale i doprowadził go do zwycięstwa – mówi o sukcesie reprezentanta Polski Marek Cieślak.

Szósty w Grand Prix Czech był Bartosz Zmarzlik. Były trener kadry uważa jednak, że nie ma powodów do paniki, bo w przypadku dwukrotnego świata poprawa może pojawić się już w sobotę. – Moim zdaniem tor nie był dziś atutem Bartka. Trochę słabo startował, a później odrabianie strat było bardzo trudne. Uważam, że nie ma jednak powodu do obaw. Tak naprawdę to były dopiero przedbiegi. Prawdziwa rywalizacja dopiero się zacznie, ale chciałbym wyraźnie dodać, że dla Maćka wydarzyło się coś ważnego pod względem mentalnym. On zaczyna z bardzo wysokiego pułapu. To na pewno doda mu wiary i go napędzi. Ten turniej może odegrać w jego przypadku ważną rolę. Przekonał się już na starcie, że może zrobić w tym roku coś wielkiego – przekonuje Cieślak.

Trener zwrócił również uwagę, że eksperci, który zapowiadali tegoroczne Grand Prix jako rywalizację Maciej Janowski – Bartosz Zmarzlik, pomylili się już na starcie. – Okazało się, że klientów do ścigania w Grand Prix jest znacznie więcej, niż niektórym się wydawało. To zupełnie inna rywalizacja niż w naszej PGE Ekstralidze. Wszystko odbywa się także w zupełnie odmiennych warunkach torowych. Dodam jednak, że na tor nie ma sensu narzekać. W mojej ocenie był równiutki. Trochę stresów pojawiło się po pierwszym równaniu. Poza tym było jednak bardzo dobrze – tłumaczy.

Jedną z największych niespodzianek piątkowych zawodów w Pradze był Fredrik Lindgren. To kolejny dowód na to, że dyspozycja w PGE Ekstralidze nie musi mieć przełożenia na to, co dzieje się w Grand Prix. – Znam prywatne plany Lindgrena i wiem, że on chce być w tym roku mistrzem świata. Nie wiem, czy tego dokona, ale jest na pewno mocno zdeterminowany. To było widać na torze. Jechał bardzo bojowo. Momentami nawet za bardzo. Był też dwa razy wykluczony, ale na ten moment jest czwarty na świecie. Jego występ oceniam bardzo dobrze – podsumowuje Cieślak.

Zobacz także:
Praga rozkochała się w Janowskim
Prezes Jerzy Kancerz o przyszłości juniora

ZOBACZ WIDEO Dużo chce, łaknie wiedzy i stać go na wielki wynik. Potrzeba regularności

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo nowego przywiózł Mercedes na Silverstone?
Następny artykułiPhone 13 nie będzie żadną rewolucją – ale nie ma powodu, by ją przeprowadzać