Ciepło myślę o Polkowicach

Na łamach nowego wydania Gazety Polkowickiej można znaleźć wywiad z Hanną Śleszyńską. Aktorka przyjechała do Polkowic, by spektaklem „Judy” zainaugurować 22. odsłonę Polkowickich Dni Teatru.

– Spektakl „Judi” zainaugurował 22.edycję Polkowickich Dni Teatru. Co pani sądzi o teatralnych świętach w takich miasteczkach, jak Polkowice? 

– Jestem zaszczycona tym, że nasz spektakl otwiera festiwal. Szczególnie ciepło myślę o Polkowicach. Graliśmy tutaj spektakl „Pomalu, a jeszcze raz!” z Teatru Capitol i grałam na pewno „Kobietę pierwotną”. Miło to wspominam. Aktorom tego festiwalu przedstawiać nie trzeba. Jak się słyszy Polkowice, to: „a tak, byliśmy”. Bardzo dużo aktorów tu było, wspominają. Dla nas najważniejszym elementem jest publiczność. I tam, gdzie odbywają się festiwale publiczność jest bardziej wymagająca.

– Wracając do „Judy”. To dla pani wyjątkowy spektakl. Dlaczego?   

– Po pierwsze, odtwarzam postać autentyczną, a w latach 90-tych grałam we Wrocławiu w musicalu „Kabaret”, w reżyserii Jana Szurmieja. Jak wiadomo, w filmie rolę Sally odtwarzała Liza Minnelli – córka Judy Garland. Przygotowując się do tej roli dużo czytałam o jej dzieciństwie, rodzicach. Gdy po latach dostałam propozycję zagrania tekstu „Judy” Sławomira Chwastowskiego, to przypomniały mi się tamte czasy.

– Jak pani, znana głównie jak aktorka komediowa, odnajduje się w roli Judy Garland? Jej tragicznej historii życia. 

–  Tekst jest tak pomyślany, aby był czytelny dla widzów współczesnych. To mogłoby dotyczyć jakieś współczesnego idola. Osoby, która jest w jakiś sposób własnością wytwórni i właściwie nie ma swojego prywatnego życia. Poznajemy losy Judy, rzeczywiście tragiczne, ale podane też w sposób komediowy. Ona sama miała duże poczucie humoru. Jestem szczęśliwa, bo dla aktorki taki materiał to jest cenna rzecz. Niecodziennie dostaje się taką rolę do grania.

– Dziękujemy za rozmowę. 

🔊 Czytaj treść posta

Zgłoś naruszenie/Błąd