– Rzadko kiedy w naszym ciastku jest tylko jeden krem. Zazwyczaj ciastko składa się z różnych struktur i tekstur: jest i krem, i pralina albo owoce – mówi Natalia Sitarska.
Taka słodka porcja to kaloryczna bomba – zawiera od 250 do 600 kalorii, odchudza za to portfel, bo kosztuje od 31 do 38 zł (croissanty i – nowość – cruffiny, czyli miks croissanta i muffina – kosztują trochę mniej). Ale klientów to najwidoczniej nie odstrasza, bo ciastek z Deseo sprzedaje się co roku coraz więcej.
Wszystko dokładnie policzone
W ubiegłym roku cukiernie pod szyldem Deseo Patisserie & Chocolaterie odwiedziło 630 tys. klientów, a ciastek sprzedało się ok. 240 tys. (część klientów kupuje lody albo wpada do Deseo tylko na kawę). W tym roku Łukasz Smoliński spodziewa się, że liczba gości wzrośnie do prawie 950 tys. Na pytanie o to, czy nie jest za drogo, odpowiada, na poczekaniu podając wiele danych.
– Kiedy startowaliśmy w 2015 r., nasze ciastko kosztowało 12 zł, a jeśli dobrze pamiętam, to wynagrodzenie minimalne za godzinę wynosiło w Polsce 10 zł. Dziś wynagrodzenie minimalne to ok. 30 zł, przy czym za tę kwotę i tak trudno znaleźć pracownika, a nasze ciastko kosztuje 38 zł. Można więc powiedzieć, że współczynnik ceny do wynagrodzenia minimalnego został utrzymany. W międzyczasie zmieniły się też ceny w gastronomii. Jeśli chodzi o trendy cenowe, nie odstajemy więc od rynkowej normy – mówi.
Bardzo precyzyjnie ma też przeanalizowane koszty swoich działalności i do nich dopasowuje strategię rozwoju firmy, bo to on za nią odpowiada. Natalia więcej czasu spędza z cukiernikami i z działem marketingu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS