A A+ A++

Jechali do Nowego Targu z myślą, że będzie to ciężki bój i taki on był. Lepiej zaczęli gospodarze i w 22 minucie prowadzili już 3-0, ale sanoczanie nie dali za wygraną. W 48 minucie strzelili kontaktowego gola na 3-2 i do samego końca walczyli o wyrównanie. W ostatnich 43 sekundach spotkania wzmocnili siłę ataku, wycofując bramkarza, ale nie przyniosło to powodzenia. Przeciwnie. Na 6 sekund przed końcową syreną, czwartą bramkę do pustej strzelili gospodarze.

TAURON KH PODHALE NOWY TARG – CIARKO STS SANOK 4-2 (2-0, 1-1, 1-1)

Kacper Guzik-Fabian Kapica-Adrian Gajor (16.35)

2-0 Michal Vachovec-Mateusz Bepierszcz-Oskar Jaśkiewicz (19.27, 5/4)

3-0 Alan Łyszczarczyk-Alexander-Bartłomiej Naupauer (21.27)

3-1 Bogusław Rąpała-Marek Strzyżowski-Maciej Witan (32.38, 5/3)

3-2 Riku Sihvonen-Jesperi Viikila-Eetu Elo (47.02)

4-2 Michal Vachovec-Emil Svec-Oskar Jaśkiewicz (59.54)



 

TAURON KH PODHALE: Odrobny – Tomasik, Mrugała; Svec, Vachovec, Bepierszcz – Jaśkiewicz, Sulka; Pettersson, Neupauer, Łyszczarczyk – Chaloupka, P. Wsół; Worwa, Słowakiewicz, B. Wsół – Guzik, Gajor, Kapica.

CIARKO STS: Spesny – Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Witan, Bukowski – Kamienieu, Piippo; Elo, Viikila, Sihvonen – Skokan, Glazer; Dobosz, Ginda, Filipek.

SĘDZIOWALI: Michał Baca-Patryk Pyrskała oraz Grzegorz Cudek-Dariusz Pobożniak. KARY: 14-8 minut. STRZAŁY: 37-26.

W Nowym Targu zawsze ciężko się gra. I to było widać od samego początku. Już w 1 min. bliski objęcia prowadzenia był Bepierszcz, w 4 min. Spesny powstrzymał trójkową akcję:Svec-Vachovec-Bepierszcz, a w 7 min. w słupek trafił Pettersson. Dopiero mocny strzał Kamienieu z niebieskiej oddany w 8 min., zablokowany przez Guzika, zwrócił uwagę, że wcale to nie będzie mecz do jednej bramki. Pierwszą dobrą sytuację sanoczanie wypracowali w 12 min, kiedy to trzykrotnie strzelał Biały, a Viikila w bramce próbował przechytrzyć Odrobnego. Nie udało się. W 16 min. z mocnej strony pokazał się „fiński” atak, ale na przeszkodzie znów stanął czujny „Wiedźmin”. W 17 min. prowadzenie objęli gospodarze. Mocny strzał Kapicy z największym trudem wybił Spesny, który jeszcze leżał przed bramką, gdy Guzik wrzucał krążek do siatki. Chwilę potem odważnie przed bramkę Odrobnego wjechał Strzyżowski, próbował go wymanewrować, ale z odsieczą bramkarzowi przybyli dwaj obrońcy i skończyło się na strachu. W 19 min, mimo iż goście grali w czwórkę, dwie szanse bramkowe mieli: Elo i Viikila. Aż wierzyć się nie chciało, że krążek nie zatrzepotał w siatce. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. Na 33 sek. przed końcem tercji grający w przewadze gospodarze rozegrali szybki, klasyczny zamek, zakończony celną bombą Vachovca z niebieskiej.

Druga tercja rozpoczęła się fatalnie dla gości. W 21.27 sek. drugi atak Podhala rozegrał świetną akcję, którą Łyszczarczyk z najbliższej odległości zakończył zdobyciem trzeciej bramki. Gdy wydawało się, że to może być cios, po którym rywal traci ochotę do dalszej walki, sanoczanie włączyli wyższy bieg. W 24 min. o mały włos, a próba strącenia krążka przez Elo zakończyłaby się zdobyciem bramki, w tej samej minucie dobry strzał z kąta oddał Filipek. Następnie ładnie przed Odrobnego wyszedł Sihvonen, ale mimo sprytnego zwodu, nie zdołał pokonać bramkarza Podhala. W 31 min. na karę powędrował Vachovec i gorąco zrobiło się przed bramką gospodarzy. Gdy na ławę kar powędrował drugi zawodnik Podhala, sanoczanie mieli 40 sekund, aby wykorzystać tę przewagę. Zrobił to Rąpała, oddając mocny strzał w samo okno. Grając ciągle w przewadze, STS-iacy poszli za ciosem, marząc o kontaktowej bramce. Tymczasem, zamiast zdobyć, mogli ją stracić. W 38 min. piękny strzał pod poprzeczkę oddał Pattersson, jednak Spesny barkiem zdołał wybić krążek poza bramkę. Tercja remisowa 1-1, znacznie lepsza w wykonaniu gości.

Trzecią odsłonę sanoczanie rozpoczęli z jadem, pragnąc jak najszybciej strzelić kontaktowego gola. Świątynię Odrobnego atakowali: Witan (2-krotnie), Elo i Demkowicz, ale kara Biłasa sprawiła, że gospodarze ruszyli z kontrą. Ciężkie chwile gry w defensywie zakończyły się szczęśliwie dla gości. W 47.02 sek. w zamieszaniu podbramkowym w stylu fińskim, Sihvonen znalazł miejsce, aby umieścić krążek w bramce podhalan. W 50 min. uciekający sam na sam Bepierszcz został sfaulowany, za co sędzia nie zawahał się podyktować rzut karny. Lepszym od Bepierszcza okazał się Spesny. W 53 min. znów Spesny fanatastyczną intwerwencją uratował sanoczan przed utratą bramki, broniąc strzał Neupauera z najbliższej odległości. Minutę później, po fatalnej stracie krążka, popędził na sanocką bramkę Svec, ale i on musiał uznać wyższość Spesnego. Ostatnich kilka minut meczu przypominało bokserską ostatnią rundę. Obydwaj rywale rzucili na szalę wszystkie swoje siły, walcząc o korzystny dla siebie wynik. Akcje przenosiły się z jednej na drugą stronę. Na 43 sek. przed końcową syreną trener Marek Ziętara wziął czas, decydując się na wycofanie bramkarza. Niestety, nie udało się gościom doprowadzić do wyrównania. Za to na 6 sekund przed końcem meczu gospodarzom udało się przejąć krążek. Jaśkiewicz oddał go Svecovi, ten do Vachovca, który posłał go do pustej sanockiej bramki.

Zwycięstwo Podhala 4-2 w pełni zasłużone, ale nie mniejsze brawa należą się jego przeciwnikowi, który przegrywając już 3-0 nie oddał pola, zmuszając gospodarzy do walki o wynik niemal do ostatniej sekundy. W niedzielę sanoczanie podejmują w hali Arena mistrza Polski i lidera tabeli drużynę GKS Tychy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułXi: Myślimy o wstąpieniu do paktu transpacyficznego CPTPP
Następny artykułWolne życie pomysłem na… biznes?