Wczoraj koncern Red Bulla podzielił się wynikiem wewnętrznego dochodzenia dotyczącego niewłaściwego zachowania Christiana Hornera względem jednej z pracownic. W krótkim komunikacie potwierdzono, iż skarga została oddalona. Dzięki temu 50-latek został oczyszczony z wszelkich zarzutów i udał się do Bahrajnu jako szef aktualnych mistrzów świata.
Jednakże sprawa pozostawiła wiele znaków zapytania, o których głośno zaczęto rozmawiać podczas czwartkowych zajęć w Zatoce Perskiej. Głównym tego czynnikiem było prowadzenie śledztwa za zamkniętymi drzwiami i niepodzielenie się żadnymi szczegółami, mając na względzie dobro zainteresowanych. Tymczasem nie bez przyczyny do mediów przedostawały się mocne informacje.
Sam Brytyjczyk z rana udzielił dzisiaj pierwszej oficjalnej wypowiedzi po oczyszczeniu z zarzutów. W rozmowie ze Sky Sports nie padły jednak żadne konkrety:
“Jestem zadowolony z zakończenia tego procesu. Oczywiście nie mogę tego komentować, jednakże skupiam się na tym Grand Prix, całym sezonie i obronie dwóch mistrzowskich tytułów. Zespół nigdy nie był silniejszy”, powiedział pryncypał Byków.
Znacznie ciekawiej zaczęło się robić w następnych godzinach, a zwłaszcza na konferencji prasowej z udziałem Toto Wolffa i Zaka Browna. Obaj panowie jasno wywołali do tablicy F1 i FIA, aby zbadała niewyjaśnione kwestie związane z całą aferą:
“Właśnie przeczytałem to dość lakoniczne oświadczenie. Moim osobistym zdaniem nie możemy tego trzymać w ukryciu. W końcu w pewnej organizacji jest kobieta, która wskazała pewien problem i został on sprawdzony, a wczoraj jako sport otrzymaliśmy tylko wiadomość, że wszystko jest okej i zostało to zbadane”, przyznał szef Mercedesa.
“Mając aspiracje do bycia globalną dyscypliną w takich kluczowych tematach, potrzebna jest większa transparentność. Zastanawiam się w zasadzie nad stanowiskiem samego sportu. Jesteśmy konkurentami. Jesteśmy zespołem i możemy mieć własne przekonania lub też nie. Bardziej mam na myśli ogólną reakcję i jak jako sport oceniamy, co w danej sytuacji jest dobre, a co złe.”
“Przeczytałem ten komunikat i wydaje się, że wciąż pozostaje wiele spekulacji i pytań. Organ sankcjonujący ma odpowiedzialność i władzę nad sportem, kibicami i wszystkimi w F1. Muszą mieć zatem pewność, że wszystko było tutaj transparentne”, oznajmił CEO McLarena.
“Dopóki tego nie będzie, będą występować spekulacje, bo istnieje wiele pytań bez odpowiedzi odnośnie całego procesu. Odpowiedzialni za prowadzenie tego sportu powinni być w stanie wyznaczać pewną granicę. Do tego momentu będzie utrzymywać się ten sam poziom spekulacji, a to nie jest dobre dla tej dyscypliny.”
Wolff jeszcze bardziej rozwinął ten wątek, kiedy został zapytany o to, czy Red Bull powinien ujawnić więcej szczegółów całego śledztwa:
“Jako sport nie możemy sobie pozwolić na pozostawienie niejasnych i nieprzejrzystych kwestii w tak krytycznych sprawach. Damy się na tym w końcu złapać, bo żyjąc w tak transparentnym świecie, pewne rzeczy po prostu się dzieją i każda organizacja ma obowiązek zakomunikowania, że sprawdziła to i wszystko jest okej.”
“Można wtedy pójść dalej, bo próby zamiecenia tego pod dywan czasami okazują się krótkowzroczne. Nie twierdzę, że w tym przypadku do tego doszło, bo nie uczestniczyliśmy w tym. Jedynie patrząc na same oświadczenia, prasówki, przedział czasowy, wydaje się to takie trochę niecodzienne w dzisiejszym świecie. Być może w F1 jesteśmy w małej bańce i uważamy, że wszystko jest okej.”
Wypowiedzi Wolffa i Browna okazały się jednak tylko przedsmakiem tego, co wydarzyło się w czasie 2. treningu. Wówczas “anonimowy informator” rozesłał do najważniejszych osób z F1, FIA – w tym Stefano Domenicaliego oraz Mohammeda Ben Sulayema – i światka dziennikarskiego e-maila z folderem dysku Google zawierającym rzekome wiadomości Hornera wysłane do pracownicy Red Bulla.
🔥FLAŞ!
💥Christian Horner’a ait olduğu iddia edilen yazışmalar ve fotoğraflar, sosyal medyaya da düştü. pic.twitter.com/rGoX35WzDB
— Tutkumuz F1 (@F1tutkumuz) February 29, 2024
Trudno naturalnie ocenić ich autentyczność, jednakże czujni obserwatorzy zwrócili uwagę na to, że podobnego typu korespondencję miało posiadać De Telegraaf, które dostarczało najwięcej doniesień o całej sprawie. RacingNews365 już podało nowinę, że włodarze serii badają ten tajemniczy wyciek, tym bardziej że anonimowy jegomość musiał mieć dostęp do bazy osób akredytowanych w padoku.
Jasnym jest, że w ten sposób ktoś po raz kolejny próbował w jednoznaczny sposób zaszkodzić Hornerowi. Wkrótce po tym zdarzeniu Brytyjczyk wydał publiczne oświadczenie:
“Nie będę komentował anonimowych spekulacji, aczkolwiek powtórzę tylko, że zawsze zaprzeczałem wszystkim zarzutom. Uszanowałem rzetelność niezależnego dochodzenia i w pełni byłem w nie zaangażowany na każdym kroku. To było uczciwe i wnikliwe śledztwo przeprowadzone przez niezależnego adwokata-specjalistę i zakończyło się oddaleniem skargi”, czytamy w komunikacie dowodzącego ekipą z Milton Keynes.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS