A A+ A++


Zobacz wideo

Adresy tych bezpiecznych domów są tajne, żeby oprawcy nie mogli odnaleźć swoich byłych partnerek i partnerów. Reporterce TOK FM Małgorzacie Waszkiewicz udało się do nich wejść i porozmawiać z mieszkającymi tam osobami.

Kobiety przebywają tam ze swoimi dziećmi i próbują wyjść na prostą: mają swojego asystenta, znajdują pracę, chodzą na terapię, mają czas, żeby poszukać swojego nowego mieszkania na stałe.

– Zakochałam się, gdy miałam 17 lat. Szybko zaszłam w nieplanowaną ciążę i dość szybko też mój partner zaczął stosować wobec mnie przemoc psychiczną. Poniżał, obrażał, wyzywał. Potem pojawił się alkohol i przemoc fizyczna. W pandemii pił od 7 rano. O godzinie 10 był już nieprzytomny. Gdy któregoś dnia zaczęłam rozmowę, chciałam mu powiedzieć, że mi się to nie podoba, to popchnął mnie na lodówkę. Wszystko widział nasz trzyletni syn. Dziś ma sześć lat i do tej pory to pamięta – opowiada 24-letnia pani Wiktoria. 

Pani Joanna też musiała uciekać z domu, bo była poniżana, szarpana i bita. – Raz tak się na mnie rzucił, że musiała interweniować rodzina. Na szczęście ktoś usłyszał moje wołanie o pomoc, gdyby nie przyszli, to on chyba by mnie zatłukł – wspomina 29-latka.

Pani Wiktoria ostateczną decyzję podjęła dopiero wtedy, gdy partner zrzucił ja ze schodów. Była w drugiej ciąży, w piątym tygodniu. – Wiedział o dziecku. Podejrzewam, że zrobił to specjalnie, żebym poroniła – mówi kobieta. Dziś ma dwóch synów: 6-letniego Gabrysia i dwuletniego Kazika.

Kobieta przyznaje, że nie umiała wyrwać się z kręgu przemocy. Nawet wtedy, gdy przemoc fizyczna stała się codziennością. – Wyrzucałam go z domu i wpuszczałam. Wzywałam policję, potem kłamałam, że nas nie ma w domu, bo partner leżał pijany, nieprzytomny. Miałam wyrzuty sumienia, a agresja z jego strony po wizycie dzielnicowego była jeszcze większa, a awantury głośniejsze. Po jednej z większych awantur, gdy wyrwał mi część włosów z głowy, wymieniłam zamki w drzwiach. I to nadal było za mało. Znów go wpuściłam. Zrobiło mi się go żal, bo spał całą noc na klatce schodowej. Pomyślałam, że jednak mu na mnie zależy, że był wytrwały. A ja byłam słaba. Uwierzyłam, że bez niego nie potrafię sobie w życiu poradzić.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć >>

W końcu pani Wiktoria trafiła do Domu dla Samotnych Matek. Poszła na terapię. Wzmocniła się. Zrozumiała, co jest przemocą i jak dużo do tej pory jej doświadczyła. Dziś mieszka w mieszkaniu chronionym dla osób doświadczających przemocy.

Ogromne zapotrzebowanie

Mieszkanie ze wsparciem, to modelowe rozwiązanie, które ułatwia ofiarom przemocy powrócić do normalności. Problem w tym, że w Polsce takich miejsc jest zdecydowanie za mało, a potrzeby są ogromne. We Wrocławiu są cztery mieszkania w trzech lokalizacjach. Prowadzone są na zlecenie miasta przez organizacje pozarządowe: Fundację na Rzecz Równości, Fundację Centrum Praw Kobiet Oddział we Wrocławiu oraz Fundację Non Licet.

– Osoby doświadczające przemocy, w pierwszym momencie trafiają najczęściej do ośrodków interwencji kryzysowej. To jest pomoc potrzebna, ale na tu i teraz – mówi Wiola Samborska z Fundacji na rzecz Równości. – W takim ośrodku można przebywać trzy, cztery miesiące. W kolejnym etapie – w domach dla matek, podobnie. Osoby doświadczające przemocy nie dostają narzędzi, żeby sobie poradzić w prawdziwym życiu. A skoro nie dajemy im tej skrzynki z narzędziami, często wracają do przemocowych domów.

W domu ze wsparciem mogą mieszkać dłużej. Nawet do roku. Każda osoba dostaje swojego asystenta. – Razem pracują nad programem wyjścia z kryzysu – tłumaczy Izabela Beno z Fundacji na rzecz równości. – W zależności od potrzeb pomagają tu terapeuci, prawnicy, doradcy zawodowi. W czasie pobytu ta opieka asystenta jest rozluźniania. Osoby opuszczające mieszkania są wzmocnione, mają plan na swoje życie i wiedzą, jak go zrealizować.

“Dom, który jest dobrym domem”

Idea jest taka, żeby to było kameralne i bezpieczne miejsce. Nie instytucja. Nie hotel. – Dom, który jest dobrym domem. Te mieszkania są dla osób doświadczających przemocy nowym startem. Z okien tego domu widać nowe, lepsze życie – mówi Joanna Nyczak, dyrektorka Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Zjawisko przemocy nie znika, a liczba zgłoszeń, dotyczących przemocy wzrasta. Tylko w tym roku (2023 r.) do Zespołu Interdyscyplinarnego we Wrocławiu wpłynęło ponad 2000 informacji o przemocy. Osób doznających przemocy do tej pory było 1600, w tym prawie tysiąc kobiet i 500 dzieci. Było też ponad 170 mężczyzn – wylicza Izabela Pawłowska, przewodnicząca Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie.

Potrzeb jest bardzo dużo. W Polsce takich mieszkań chronionych jest za mało; są miejsca, gdzie nie ma ich wcale. – Żeby skutecznie pomagać i przeciwdziałać przemocy, potrzebne są systemowe rozwiązania – mówi Wiola Samborska.

Pani Wiktoria znalazła pracę. Marzy o mieszkaniu komunalnym. Już złożyła wniosek. Chce też zrobić prawo jazdy, żeby móc wozić synów do przedszkola i żłobka. – Dam radę, będzie dobrze – kwituje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRecytatorskie zmagania podczas „Srebrnej Muzy”
Następny artykułKwaterunek dla każdego w Kanadzie?