A A+ A++

Po czterech finałowych spotkaniach z Comarch Cracovią jastrzębianie potrzebowali jeszcze “tylko i aż” jednego zwycięstwa.

– Po środowym sukcesie pod Wawelem nasz zespół nabrał wiatru w żagle i to było widać w pierwszej tercji rozgrywanego w Wielką Sobotę piątego pojedynku o złoto. Gospodarze rzucili się do ataku niczym głodne wilki, dodatkowo zmobilizowani obecnością na obiekcie okazałego trofeum. Napór dał efekt w 7. minucie, gdy po podaniu Kamila Wróbla wynik otworzył Jan Sołtys, który dopiero w finałach na stałe dołączył do pierwszego składu JKH GKS. Chwilę potem nasz zespół mógł prowadzić już 2:0, ale Marisowi Jassowi zabrakło nieco zimnej krwi przy celowaniu do odsłoniętej bramki. Tego samego w 16. minucie mógł dokonać wespół z Markiem Hovorką Zackary Phillips, jednak i tym razem górą był Denis Pieriewozczikow – czytamy w relacji.

Zobacz także

Do połowy drugiej odsłony jastrzębianie kontynuowali natarcie, jednak Rosjanin wciąż był bezbłędny. Postawa krakowskiego golkipera najwyraźniej zdopingowała jego kolegów z pola, którzy od 30. minuty śmielej ruszyli na bramkę Patrika Nechvatala. Niestety, już jeden z pierwszych takich ataków przyniósł skutek, bowiem w 32. minucie stan meczu po skutecznym wstrzeleniu krążka przez Damiana Kapicę wyrównał Jeremy Welsh. Równowaga utrzymała się jednak tylko niespełna trzy minuty, ponieważ niebawem za sprawą świetnego, mierzonego strzału Kamila Wałęgi gospodarze wrócili na prowadzenie.

– Z wynikiem 2:1 pełni nadziei weszliśmy w trzecią tercję. Na starcie zmroziła nas sytuacja, w której uderzenie krążkiem w nos otrzymał Maciej Urbanowicz. Na szczęście skończyło się na strachu, a nasz kapitan praktycznie natychmiast wrócił na lód. Ostatni kwadrans był bodaj najtrudniejszym okresem piątego spotkania finałowego. “Pasy” nie miały już nic do stracenia, ale wynik zdołał utrzymywać świetnie dysponowany Patrik Nechvatal. W końcu jednak w 53. minucie na ławce kar znalazł się Mateusz Bryk i tę przewagę Cracovia wykorzystała ładnym uderzeniem z dystansu Jakuba Saura.

W tym momencie zapewne wielu kibiców zaczęło sposobić się do dogrywki.

– Tymczasem nasze jastrzębskie waleczne serca nie odpuściły i ponownie ruszyły na bramkę gości. Na efekty trzeba było czekać do 59. minuty, w której na odważne uderzenie zdecydował się Jirzi Klimiczek, po którym… nastąpił pierwszy tego dnia wybuch szalonej radości.

Ostatnie półtora minuty spędziliśmy na odliczaniu sekund. Takiej zaliczki podopieczni Roberta Kalabera nie mogli już wypuścić… 

– A potem zabrzmiała ostatnia syrena, po której nasi hokeiści zrzucili rękawice, pozostawili kije i ruszyli pełni radości do Patrika Nechvatala! Co to była za cudowna radość! Chwilo trwaj! Niebawem każdy otrzymał złoty medal, a następnie w górę powędrowało efektowne trofeum oraz… sam trener Robert Kalaber, któremu nasi zawodnicy zgotowali fantastyczne podziękowanie.

JKH GKS Jastrzębie mistrzem Polski seniorów 2021! To dzieje się naprawdę!

3 kwietnia 2021, Jastrzębie-Zdrój, 14:30

JKH GKS Jastrzębie – Comarch Cracovia 3:2 (1:0, 1:1, 1:1)
1:0 Sołtys (Wróbel, Wałęga) 06:31

1:1 Welsh (Sołowiow) 31:49

2;1 Wałęga (Paś, Sevcenko) 34:35

2:2 Saur (Doherty, Goodwin) 53:26 5/4

3:2 Klimiczek (Wróbel, Wałęga) 58:29

JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal – Bryk, Górny, Kasperlik, Rac, Paś – Klimiczek, Kostek, Urbanowicz, Hovorka, Phillips – Horzelski, Jass, Wróbel, Wałęga, Sołtys – Michałowski, Sevcenko, Ł. Nalewajka, Jarosz, R. Nalewajka.

Tagi:
Nechvatal – Bryk,
Górny,
Kasperlik,
Rac,
Paś – Klimiczek,
Kostek,
Urbanowicz,
Hovorka,
Phillips – Horzelski,
Jass,
Wróbel,
Wałęga,
Sołtys – Michałowski,
Sevcenko,
Ł. Nalewajka,
Jarosz,
R. Nalewajka,
JKH GKS Jastrzębie

Obserwuj nasz serwis na:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZa najbardziej atrakcyjnego mężczyznę Rosjanie uważają Władimira Putina
Następny artykułLepiej nie mrugać! Sześć goli w meczu na szczycie!