A więc poznaliśmy triumfatora tej edycji Ligi Mistrzów! W wielkim finale Chelsea zasłużenie pokonała Manchester City. Thomas Tuchel znakomicie rozszyfrował zamiary Pepa Guardioli i po zeszłorocznym niepowodzeniu teraz to on może ogrzać się w blasku zwycięstwa. The Blues byli dziś zdecydowanie lepszym zespołem. Całkowicie zneutralizowali wszystkie atuty przeciwnika, a w grze ofensywnej zaprezentowali zdecydowanie więcej rozmachu i jakości.
Głównym bohaterem finału został Kai Havertz, który tuż przed przerwą strzelił jedyną bramkę w tym spotkaniu. W najlepszy możliwy sposób wykorzystał genialne prostopadłe zagranie Masona Mounta. Na dobrą sprawę, to Chelsea w pierwszej połowie powinna wypracować sobie co najmniej dwubramkową zaliczkę, lecz Timo Werner w dogodnych sytuacjach nie potrafił pokonać Edersona. Nie jest to chyba dużym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę jego dyspozycję w ostatnich miesiącach.
Z kolei w drugiej odsłonie City odważniej ruszyło do ataku, jednak nie było w stanie poważniej zagrozić golkiperowi The Blues – Eduardo Mendy’emu. Ekipa Thomasa Tuchela mogła podwyższyć prowadzenie i już praktycznie przekreślić szansę City, tylko że w sytuacji sam na sam z Edersonem, Cristian Pulisic uderzył minimalnie obok bramki. Mimo ogromnego naporu ze strony “Obywateli” w samej końcówce rywalizacji, londyńczycy ostatecznie nie wypuścili z rąk wielkiej wygranej.
Thomas Tuchel napisał kapitalną historię. Przecież objął zespół w kompletnym kryzysie, gdy wydawało się, że sezon jest stracony. Natomiast stworzył maszynę. Maszynę, która zapewniła drugi w historii klubu triumf w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Po 9 latach Chelsea wraca na tron!
Dłuższa relacja z finału oraz teksty podsumowujące spotkanie pojawią się wkrótce.
Chelsea FC – Manchester City 1:0 (1:0)
K. Havertz 42′
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS