A A+ A++

“Rzecz się miała dawno, cztery lata temu. Właśnie wtedy postanowiłem swoje wielkie, ponad 100 m kw., mieszkanie komunalne zamienić na malutką ‘kawalerkę'” – zaczyna w liście do redakcji Paweł Kołodziejczyk. I opisuje biurokratyczny absurd, który doprowadził go do sytuacji, w której przez cztery lata jest osobą w kryzysie bezdomności.

– Teraz mieszkam w szałasie nad Narwią, we wsi Łacha. Stolik, parasol, siedzę sobie na brzegu, na wodzie buja się łódeczka, którą pożycza mi znajomy, są wędki. Ktoś by pomyślał: piękne wczasy. Tylko trochę już tracę nadzieję, że przed śmiercią pomieszkam w kawalerce – mówi.

Praga-Północ. Zamiana mieszkania komunalnego na mniejsze. “Zacisnąłem zęby, czekałem”

Na zamianę mieszkań pan Paweł zdecydował się ze względów praktycznych. Choć do mieszkania przy ul. Ząbkowskiej wprowadził się w latach 90. z dużą rodziną, w czerwcu 2017 roku został w nim sam. – Żona zmarła, dzieci się wyprowadziły. Pomyślałem, że to nieracjonalne gospodarowanie komunalnym mieniem. No i ten czynsz, 1600-1700 zł miesięcznie, dla samotnego emeryta bardzo wysoki. Dlatego poprosiłem w urzędzie: “Dajcie mi kawalerkę, a to mieszkanie weźcie” – opowiada.

Ponieważ w latach 90. Kołodziejczyk był radnym gminy Centrum i sam współtworzył przepisy o lokalach komunalnych, bardzo dobrze je zna. Dlatego gdy tylko urząd dzielnicy wydał uchwałę, zgodnie z którą wpisano go na listę oczekujących na zamianę mieszkania, natychmiast zdał dotychczasowe. Po pierwsze, oszczędzał dzięki temu na czynszu, po drugie, liczył, że przyspieszy to proces zamiany. – To był 6 czerwca 2017 roku, zaczynało się lato. Myślę sobie: przeczekam. Swoje graty sprzedałem albo wywiozłem pod Warszawę do rolnika, a sam jako stary wodniak zamieszkałem na razie w szałasie nad Wisłą, naprzeciwko zoo – relacjonuje.

Gdy przyszła jesień, a przydziału nowego mieszkania nie było, pan Paweł zaniepokoił się i poszedł do urzędu. Usłyszał wtedy, że “mieszkania na półkach nie leżą”. – Ja to rozumiem. Zacisnąłem zęby, czekałem dalej. Mam trochę znajomych, więc jak były cięższe mrozy, mieszkałem u nich. Jak lżej było, to w kanałach ciepłowniczych na Żeraniu było całkiem wygodnie – wspomina.

Oczekiwanie na mieszkanie komunalne. “Odpowiedź, którą dostałem, zbiła mnie z nóg”

Jesienią 2018 roku pan Paweł poszedł do urzędu znowu. Tym razem był już poważnie zaniepokojony, bo nikt się do niego nie zgłosił na coroczną weryfikację listy osób oczekujących na mieszkanie komunalne, w ramach której sprawdza się, czy nadal mają prawo do takiego lokalu.

– Odpowiedź, którą wtedy dostałem, zbiła mnie z nóg. Dosłownie, bo odleżałem ją w szpitalu na zawał. Burmistrz Dariusz Kacprzak poinformował mnie, że trzy tygodnie po zdaniu mieszkania wykreślono mnie z listy oczekujących. Powód: zdałem mieszkanie przeznaczone do zamiany – opowiada. I wzdycha ciężko na myśl o absurdzie tej sytuacji. – Przecież przepisy mówią jasno: najpierw trzeba oddać mieszkanie, żeby potem je dostać. Nie precyzują, w jakim czasie to ma się stać. A na liście już byłem.

Próbował się od tej decyzji odwoływać, anulować ją. Pisał skargi, rozmawiał z radnymi, bez skutku. W rozmowie ze “Stołeczną” pan Paweł podkreśla, że urzędnicy mieli obowiązek przynajmniej powiadomić go o wykreśleniu z listy, ale tego nie zrobili, choć oddając klucze do lokalu, zostawił dwa adresy domowe do korespondencji i swój numer telefonu. Ma też żal o brak zwrotu kaucji, z której przeprowadzono remont mieszkania. – W mieszkaniu było tylko 63 m kw. parkietu, który trzeba było cyklinować, a na kwitach mam, że zrobili dwa razy tyle. Dlatego mówię o nich, że to nie tylko oszuści, ale też złodzieje – podkreśla.

Oddał mieszkanie komunalne “za wcześnie”? Popełnił życiowy błąd, jak frankowicze”

Rzeczniczka dzielnicy dzielnicy Praga-Północ Karolina Jakobsche, którą zapytaliśmy o tę sprawę, zapewnia, że urzędnicy powiadamiali pana Pawła o wykreśleniu z listy, ale nie mieli nowego adresu, więc powiadomienia przychodziły na adres mieszkania, które opuścił. W powiadomieniu informowali, że fakt, że po złożeniu wniosku o zamianę lokalu pan Paweł zdał swoje mieszkanie, sprawił, że “pod względem proceduralnym nie mógł starać się o zamianę”.

Co to znaczy? Przewodniczący Rady Dzielnicy Ireneusz Tondera, do którego nasz czytelnik także wielokrotnie zgłaszał się po pomoc w tej sprawie, tłumaczy, że Kołodziejczyk zdał mieszkanie “za wcześnie”. – Listę oczekujących zarząd sporządza raz do roku. I on znalazł się właśnie w okresie przejściowym, kiedy nie było jeszcze sporządzonej listy, była jedynie uchwała z obietnicą wpisu na tę listę. Nie było napisane, że zostanie mu przydzielony konkretny lokal i w jakim terminie – komentuje.

I podsumowuje: – Pan Kołodziejczyk popełnił życiowy błąd, jak frankowicze decydujący się na kredyt. Niefrasobliwie poszedł do administracji, czyli ZGN-u, i rozwiązał umowę najmu na to mieszkanie. Przyjęto od niego klucze, wymeldowano, wolny lokal zgłoszono do Wydziału Zasobów Lokalowych. Od tego czasu, ponieważ nie wskazał innego miejsca zamieszkania na Pradze-Północ, nie był już mieszkańcem dzielnicy, w związku z czym nie przysługiwała mu już pomoc lokalowa.

Praga Północ: Decyzja w sprawie mieszkanie komunalnego zgodna z przepisami

Jak podkreśla przewodniczący Rady, sprawa działa się za czasów burmistrza Wojciecha Zabłockiego z PiS-u. Po zmianie władzy zajmowała się nią także komisja skarg i wniosków, ale odrzuciła skargę. – Już jako przewodniczący napisałem list do Rafała Trzaskowskiego w tej sprawie z prośbą o udzielenie pomocy panu Kołodziejczakowi w trybie ekstra. Dostałem jednak odpowiedź, że sprawa na etapie administracyjnym jest zamknięta – dodaje Tondera.

A rzeczniczka dzielnicy Praga-Północ Karolina Jakobsche podsumowuje, że uchwała uchylająca kwalifikację do zamiany lokalu “została podjęta zgodnie z obowiązującymi przepisami”. Uchybień w niej nie znalazł też w trybie nadzoru prezydent. “Podobnie sąd, który wyrokiem z lutego 2020 roku również stwierdził, że Urząd działał prawidłowo, a pan Kołodziejczyk zdając lokal powinien być świadomy, że nie będzie przysługiwać mu prawo do zamiany, a tym samym oddalił zażalenie p. Kołodziejczyka” – podkreśliła.

Rzeczniczka dzielnicy poinformowała nas także, że pan Kołodziejczyk powinien w 2018 roku, gdy dowiedział się o wykreśleniu z listy oczekujących na mieszkanie, ponownie złożyć wniosek wraz z wypełnionymi załącznikami, o czym był informowany. Pan Paweł odpowiada na to, że wniosków tego rodzaju składać nie będzie, bo wykreślenie go z listy oczekujących było bezprawne i chce po prostu, by to wykreślenie anulowano, nie zmuszając go do dalszej biurokracji.

Obecnie w rejestrze oczekujących na mieszkanie w dzielnicy znajduje się około 280 rodzin.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW akademikach Uniwersytetu Śląskiego będą mogli zamieszkać tylko zaszczepieni studenci
Następny artykułBudowa ul. Nowomazowieckiej w Śródmieściu. Dwie działki deweloperów