Chociaż decyzje jeszcze nie zapadły, wygląda na to, że przy podziale pieniędzy na kolejne lata nasz region może otrzymać z urzędu marszałkowskiego mniej unijnych pieniędzy niż pozostałe tzw. subregiony województwa śląskiego.
– Gdyby tak się rzeczywiście stało, byłoby to niesprawiedliwe i nieuczciwe – mówi Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej, a zarazem przewodniczący Aglomeracji Beskidzkiej, stowarzyszenia skupiającego gminy subregionu południowego województwa śląskiego (powiaty: bielski, cieszyński, żywiecki i miasto Bielsko-Białą). – Mam jednak nadzieję, że toczące się wciąż z zarządem województwa rozmowy zmienią obecne przymiarki do tego ile dany subregion otrzyma pieniędzy. W każdym razie negocjacje idą w dobrym kierunku.
Setka to za mało
Na razie jednak jest tak, że nasz region może liczyć na okrągłe 100 mln euro. Tymczasem dla subregionu północnego przewidziano już 137 mln euro, dla zachodniego 120 mln, a dla centralnego aż 454 mln euro.
– Te kwoty nie wzięły się znikąd, nie są w żaden sposób uznaniowe, bo wyliczone zostały na zasadzie przyjętych mechanizmów i algorytmów – tłumaczy tymczasem Beata Geleśna z departamentu rozwoju regionalnego urzędu marszałkowskiego. – Pod uwagę brano takie dane, jak liczba ludności danych subregionów, poziom bezrobocia, czy chociażby ilość gmin zagrożonych marginalizacją.
– To się zgadza – odpowiada Klimaszewski. – Ale nie są to mechanizmy narzucone przez Unię. Można było przyjąć inne, wówczas i kwoty byłyby bardziej sprawiedliwe.
Polityka urzędu marszałkowskiego jest jednak taka, że chętniej wzmacnia się zwłaszcza subregion centralny.
– Tak było, jest i będzie – nie ukrywa urzędniczka ze wspomnianego departamentu. – Ale i to wynika przecież nie z żadnych sympatii, a faktów. To największy region, skupiający do tego największą obecnie ilość gmin zagrożonych marginalizacją, są tam przecież również gminy górnicze, a wiadomo z czym teraz borykają się kopalnie.
Zastrzyk z milionów
Każdy ma swój cel, to oczywiste, jak i to, że koszula bliższa ciału. Niemniej trudno oczekiwać od samorządowców południowego subregionu, aby bez szemrania godzili się na to, co ustalą urzędnicy w Katowicach. Dzielone w ramach tzw. Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych pieniądze są poważnym zastrzykiem finansowym dla gmin. W poprzednim rozdaniu (obecne obejmuje lata 2021 do 2027) nasz subregion otrzymał 106,3 mln euro. Wykonano za nie sporo potrzebnych inwestycji, w sumie ponad dwieście – odnowiona została na przykład willa Sixta w Bielsku-Białej, zabytkowe oficyny w Łodygowicach w Centrum Aktywności Lokalnych, powstały tereny rekreacyjne w Węgierskiej Górce, place zabaw i miejsca służące rekreacji w Bielsku-Białej. W Żywcu, Lipowej, Pierścu, Pogwizdowie i Kozach z kolei wybudowano przedszkola. Pieniądze wykorzystano też na inwestycje związane z odnawialnymi źródłami energii elektrycznej oraz w wielu innych obszarach życia publicznego. Blisko pół miliarda złotych, to w końcu poważna kwota.
– Pieniądze te stanowią oczywiście wartość samą w sobie, ale są też ważne z jeszcze jednego powodu – tłumaczy Jarosław Klimaszewski. – To pula, o której wykorzystaniu decydują wspólnie same gminy, ustalając własne priorytety. Dlatego im więcej ich otrzymamy tym więcej potrzebnych rzeczy damy radę zrealizować w następnych latach.
Pieniądze przeznaczane na Zintegrowane Inwestycje Terytorialne są tymczasem jedynie częścią tego, co województwo powinno otrzymać w ramach umowy partnerskiej Polski z Unią Europejską. W obecnym rozdaniu śląskie liczy w sumie na ponad 4 mld euro. Większość tej kwoty zostanie rozdysponowana na zasadach konkursowych albo w formie pożyczek. Część pochłoną wspólne dla całego regionu inwestycje o znaczeniu ponadlokalnym. Tak zwany Program Funduszy Europejskich dla Śląskiego 2021 – 2027 (z którego wynika opisywany wyżej podział pieniędzy) został co prawda przyjęty przez samorząd wojewódzki już w zeszłym roku, jednak jest on jeszcze ciągle tylko projektem.
– Przekształci się w obowiązujący akt, gdy zostanie podpisana umowa pomiędzy Polską a Komisją Europejską – wyjaśnia Beata Goleśna.
Polski rząd przesłał do Brukseli projekt dotyczący wszystkich województw pod koniec grudnia ubiegłego roku. Od tego momentu województwa mają trzy miesiące, aby dopiąć własne projekty. Na rozmowy i negocjacje jest więc jeszcze czas do połowy marca. Ale i to, jak się okazuje, nie zamyka możliwości dokonania później zmian w dokumencie, przynajmniej jeśli chodzi o podział pieniędzy dla subregionów w ramach ZIT.
– Dlatego, mimo wszystko, jestem dobrej myśli – przekonuje prezydent Bielska-Białej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS