A A+ A++

Epidemia COVID-19, podobnie jak wieloma branżami, zachwiała też rynkiem mieszkaniowym.

– Codziennie mam telefony z zapytaniami, czy ceny mieszkań spadły. Ludzie mają wyobrażenie, że teraz zrobi się taniej, ale tak nie jest. Ceny nie są niższe, trudniej natomiast dostać kredyt. Ludzie na pewno podchodzą spokojniej do zakupu nieruchomości – mówi Bartłomiej Kędzierski z Copernicus Nieruchomości.

Pośrednicy zauważyli większe zainteresowanie działkami budowlanymi i rekreacyjnymi, m.in. ROD. – Ludzie zamknięci w kwarantannie są stęsknieni zieleni, przestrzeni. Wykorzystują to właściciele działek rekreacyjnych, które osiągają teraz horrendalne ceny – mówi Kędzierski.

Ceny mieszkań i wynajmu studio

Na rynku wtórnym upodobania kupujących raczej się nie zmieniły, nadal preferowane są mieszkania w nowym budownictwie z cegły – te lokale są zdecydowanie droższe niż np. w blokach z wielkiej płyty.

A jak jest na rynku pierwotnym?

Rozmowa z Magdaleną Olszewską z PRES grupa deweloperska

Magdalena Olszewska z PresMagdalena Olszewska z Pres fot. materiały prasowe

Agnieszka Kępka: Jak wygląda sprzedaż mieszkań w czasie koronawirusa?

Magdalena Olszewska: W kwietniu wszyscy nie ruszaliśmy się z domów i w sprzedaży niewiele się działo, chociaż nie było tak, że telefon całkiem zamilkł. Jednak już w maju, kiedy znoszono kolejne obostrzenia, wszystko powoli zaczęło wracać do normy. Teraz sprzedaż wygląda zadowalająco, z każdym tygodniem przybywa spotkań z klientami, czy to na placu budowy, czy w biurze. Powoli zapominamy o koronawirusie i wracamy do rzeczywistości, do tego, co było przed ogłoszeniem pandemii.

Na realizację inwestycji wirus nie miał wpływu. Prace toczyły się cały czas. W naszej branży obostrzeń nie ma zbyt wiele, zresztą większość z nich jest łatwa do wprowadzenia: odległość dwóch metrów między pracownikami nie jest na placu budowy trudna do utrzymania, praca w rękawiczkach to też norma. Naszych inwestycji koronawirus nie opóźnia w żaden sposób. Terminy ich oddania się nie zmieniły i klienci mogą się czuć spokojni i bezpieczni.

Kto teraz interesuje się zakupem nieruchomości?

– Obecnie zauważamy przewagę klientów gotówkowych. Nie jest jednak tak, że osoby kupujące mieszkania na kredyt zrezygnowały. Po prostu obserwują oferty banków oraz rozwój własnej sytuacji zawodowej lub finansowej. Zastanawiają się, jak będzie wyglądała wysokość raty kredytu i ich zdolność finansowa, co do potrzeby zakupu samej nieruchomości nie mają wątpliwości.

Wiele osób mylnie myśli, że banki zwiększyły udział wkładu własnego do 30 proc., ale z tego co wiem, zrobił to tylko jeden bank. Są też takie, gdzie cały czas można wziąć kredyt z 10-procentowym udziałem wkładu własnego.

Czy koronawirus odbija się na cenach, spadają?

– To jeden z mitów. Pierwsza rzecz: wynagrodzenia pracowników, którzy pracują na naszych budowach, nie zmalały, nie ma żadnych oszczędności w tym zakresie; druga rzecz: niektóre materiały budowlane podrożały. Nie ma więc powodów, by ceny mieszkań spadły. Niektóre mniej popularne firmy deweloperskie i finansowo mniej stabilne, mogą notować niższą sprzedaż. Koszty funkcjonowania są przecież niezmienne, więc mogą jakoś odbijać to sobie na cenach oferowanych produktów. U nas są one na stałym poziomie, ani nie zmalały, ani nie wzrosły. Muszę zaznaczyć, że zawsze, czy to przed koronawirusem, czy po, jesteśmy otwarci na rozmowę z klientem o cenie mieszkania.

Zmieniają się preferencje kupujących wynikające z kilkutygodniowego pobytu w domu? Z tego, że dla wielu było to miejsce pracy? Potrzebują więcej metrów, balkonu, tarasu, ogródka?

– I tak, i nie. Widzę tu dwa odmienne kierunki. Jest część klientów, którzy zdecydowanie szukają miejsca w domu, gdzie by mogli spokojnie popracować, mieliby home office. Natomiast jest też grupa, która chce mieć miejsce do wypoczynku – ogródek lub taras. Mam wrażenie, że ograniczenie możliwości wychodzenia bardzo niektórym dokuczyło i mamy w tej chwili bardzo dużo pytań o mieszkania z ogródkiem – w ostatnim miesiącu sporo takich sprzedaliśmy.

Jest też grupa ludzi, którzy ze względu na sytuację finansową ograniczają swoje potrzeby i wybierają mieszkanie o powierzchni nie 80 m, a 65 m, ponieważ nie chcą brać dużego kredytu. Są to szczególnie osoby z grup zawodowych, na których odbiła się ta epidemia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻary. Tu (nie) chcę żyć
Następny artykułRemont do września