A A+ A++

Do roku 2040 emisje gazów cieplarnianych na terytorium Unii mają zostać zredukowane o 90 proc. względem 1990 roku.

“Zielone szaleństwo przyśpiesza”, “możemy zapomnieć o rozwoju”

Na politycznym X (dawniej Twitter) zaczynają pojawiać się pierwsze komentarze. Zadowolenia nie kryje wchodząca w skład koalicji rządzącej skrajnie lewicowa partia Zielonych. Na alarm biją natomiast politycy PiS i Konfederacji, którzy przeciwstawiają się kontynuacji w Polsce “zielonej” agendy Unii Europejskiej m.in. ze względu na jej drastyczne koszty finansowe dla społeczeństwa.

“Zielone szaleństwo przyspiesza” – napisała europoseł PiS Jadwiga Wiśniewska. “Donald Tusk i Paulina Hennig-Kloska zgodzili się na zaostrzenie celu redukcji CO2 o 90 proc. do roku 2040. Ceny uprawnień do emisji CO2 poszybują w górę, a więc ceny energii i ciepła dla milionów polskich rodzin i całej polskiej gospodarki drastycznie wzrosną” – przypomina Janusz Kowalski, także z PiS.

Zieloni wyrazili radość z faktu, że tzw. nowy cel klimatyczny jest wspólny dla całej Unii Europejskiej. Jak dodają: “Nowy cel klimatyczny został przyjęty z poprawkami. Komisja Europejska zgodziła się na szereg ustępstw, jak np. przesunięcie ETS2, kredyty (offsety) międzynarodowe 5%, czy wynegocjowana przez Polskę klauzula rewizyjna w 2030 i 2035 oraz zgoda dla biopaliw”.

“Redukcja emisji o 90% do 2040 roku w UE klepnięta przez ministrów klimatu UE. Możemy zapomnieć o rozwoju. Teraz trzeba skupić się na przetrwaniu” – skomentował z kolei zajmujący się tematyką energetyki Marek Tucholski z Konfederacji.

twittertwittertwittertwitter

“Nowy” cel klimatyczny UE

“Nowy cel” uzupełni obecnie obowiązujące w UE rygory klimatyczne, zgodnie z którymi w 2030 r. Europa ma nakazane obniżyć emisje o 55 proc., a w 2050 r. stanie się “klimatycznie neutralna” (wszelkie emisje mają być równoważone poprzez pochłanianie).

Na szczycie Unii Europejskiej 23 października przywódcy państw członkowskich zażądali, by w regulacjach “klimatycznych” znalazło się kilka bezpieczników. Jednym z nich jest klauzula rewizyjna, o którą zabiegała Polska, a która ma umożliwić odejście od przyjętego celu klimatycznego, jeśli okoliczności nie będą sprzyjać jego realizacji.

Ustalono też, że system opłat ETS2 zostanie “opóźniony” o rok. Zajmująca się tematyką unijnej transformacji Anna Bryłka z Konfederacji zwróciła uwagę, że to żadna zmiana. “To wynika z samej dyrektywy ETS2 przyjętej w 2023 roku. Start podatku klimatycznego w budownictwie i transporcie drogowym planowany jest na 2027 r., natomiast w razie wyjątkowo wysokich cen energii może zostać odroczony do 2028 r.” – napisała na X.

Co dalej z “nowym” celem klimatycznym UE? Zostanie on przyjęty po negocjacjach Rady Unii Europejskiej reprezentującej władze państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego.

Czytaj też:
Niemiecki ekspert: ETS 2 to wzrost cen ogrzewania w Polsce nawet o 150 procent

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOd czwartku utrudnienia na ulicy Zjazd
Następny artykułMarta Nawrocka przerwała milczenie. Wymowne słowa o Agacie Dudzie