Adam Dziedzic, poseł Trzeciej Drogi i członek PSL, który przez ostatnie lata był wójtem gminy Świlcza, liczy na drugą turę wyborów prezydenckich w Rzeszowie. – Mamy swoje “pięć minut” i powinniśmy wykorzystać ten czas jak najlepiej – mówi w rozmowie z “Wyborczą”.
Rafał Bolanowski: Zdecydował się pan kandydować na prezydenta Rzeszowa zaledwie kilka miesięcy po otrzymaniu swojego pierwszego mandatu poselskiego. Nie spodobała się panu praca w Sejmie?
Adam Dziedzic: Nie ma to nic wspólnego z moim mandatem poselskim. Taka historia miała już miejsce w Rzeszowie, nie jestem pierwszy. Prezydent Tadeusz Ferenc również był parlamentarzystą, a po kilku miesiącach wystartował w wyborach prezydenta Rzeszowa i doskonale pełnił swoją funkcję. Rzeszów stał się strategiczny z wielu przyczyn, będą tutaj zapadać ważne decyzje. Mamy olbrzymi potencjał gospodarczy i intelektualny w mieście, który trzeba wykorzystać. Do tego sytuacja po wyborach zmieniła się diametralnie, mam dobry kontakt z ministrem infrastruktury, ministrem rozwoju i technologii, premierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz burmistrzami i wójtami z powiatu rzeszowskiego. To przełoży się na rozwój aglomeracji rzeszowskiej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS