A A+ A++

Łącznie tylko na terenie Poznania i powiatu poznańskiego strażacy ubiegłego popołudnia i wieczorem interweniowali 650 razy, a przyjęli prawie 2 tysiące zgłoszeń. “To pokazuje skalę, jakiej dawno nie było w Poznaniu, ekstremalnego opadu deszczu. Szacunek zatem i podziękowania dla wszystkich strażaków, także z OSP, również tych z powiatu poznańskiego za wsparcie działań, które zresztą cały czas się jeszcze toczą, choć sytuacja się już na szczęście stabilizuje” – napisał Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.

Zalane szpitale. Strażacy wciąż pracują

Ze skutkami nawałnicy walczyło w kluczowym momencie wczoraj 500 strażaków. A to nie koniec, bowiem dziś pracują dalej. – Wciąż otrzymujemy zgłoszenia, wciąż prowadzimy akcje w Poznaniu – mówi st. kpt. Michał Kucierski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.

Straty po burzy są ogromne. To nie tylko wybite studzienki, zalane piwnice, garaże, niedziałające windy. Burza poskutkowała m.in. zawaleniem się dachu sali gimnastycznej w szkole na os. Pod Lipami. Uszkodzony został też dach sklepu sieci Biedronka na jednym z osiedli. Zalane zostały szpitale przy ul. Długiej, Krysiewicza oraz w Puszczykowie, a także stacja pogotowia ratunkowego przy ul. Rycerskiej. – W Puszczykowie zalane zostały pomieszczenia techniczne wraz z serwerownią. Występowało tu realne zagrożenie utraty zasilania w energię elektryczną. Musieliśmy szybko działać – mówi Kucierski.

W wyniku tych zdarzeń na szczęście nikt nie doznał żadnych obrażeń.

7 tys. domów bez prądu. Zalane lotnisko, elektrociepłownia

Tego popołudnia prądu pozbawionych było prawie 7 tysięcy domów. – Największy problem mieli mieszkańcy Grunwaldu i Starego Miasta. Obecnie energia elektryczna została przywrócona już wszędzie. Wszyscy odbiorcy zostali podłączeni do sieci – zapewnia Mateusz Gościniak z Enea Operator. 

Oprócz tego strażacy interweniowali i wypompowywali wodę z poznańskiego zoo, elektrociepłowni Karolin, lotniska Ławica. 

– Wszystkie zwierzaki całe i zdrowe, a niektóre wręcz zadowolone. Słonie i tapiry z napadami błotnej głupawki, reszta schłodzona i zrelaksowana. Ale straty remontowe znaczne – poinformowała Małgorzata Chodyła, rzeczniczka zoo.

W związku z tak licznymi zgłoszeniami potrzebna była pomoc także jednostek spoza Poznania i powiatu poznańskiego. Komendant wojewódzki PSP zadysponował  dodatkowe wsparcie  m.in. z Szamotuł, Grodziska, i Wrześni. Przetransportowano specjalny kontener z pompami z JRG w Gnieźnie. 

– Większość naszych interwencji dotyczyła i wciąż dotyczy wypompowania wody – mówi Kucierski.

Wylała Bogdanka, parki zamieniły się w stawy

Niektórzy mieszkańcy działali na własną rękę. Na grupach sąsiedzkich oferowali pomoc przy wypompowywaniu wody. Straty ponieśli też właścicieli restauracji, barów, zakładów fryzjerskich i kosmetycznych. – Właściwie całe miasto oberwało oraz te gminy położone najbliżej, zwłaszcza Swarzędz.

Ręce pełne roboty wciąż mają też pracownicy spółki Aquanet, którzy zajmują się udrażnianiem studzienek. Te wczoraj nie były w stanie przechwytywać wody, a część z nich wybiła.

Wiele ulic w mieście wczoraj było kompletnie nieprzejezdnych, a niektóre samochody zostały zalane, mieszkańcy brodzili po pas w wodzie. W zaniżeniach terenów, pod wiaduktami, m.in. przy ul. Lutyckiej i w Swarzędzu kierowcy często nie byli w stanie przejechać przez zalane wodą jezdnie. Nie odnotowano natomiast większych problemów w komunikacji kolejowej.

Wiele parków i skwerów, a także miejsce budowy trasy tramwajowej na Naramowice zamieniło się w olbrzymie bajora.

– Cała zlewnia lewej części miasta Poznania oparta jest na rzece Bogdanka. Ta wylała, niszcząc wał, który podczas zeszłorocznych ulew został przez nas postawiony. Dziś Bogdanka wygląda, jak dawniej – opowiada Witold Rewers, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM Poznań.

Przyznaje, że z czymś takim nie spotkał się od przynajmniej 20 lat. Także strażacy dodają, że jeszcze takiego krajobrazu po burzy nie widzieli. – To, że sąsiednie miejscowości tak nie oberwały wynika z pewnego zurbanizowania Poznania. Jest tu znacznie więcej betonu, asfaltu, a woda nie ma gdzie spłynąć. Co więcej, żadna kanalizacja nie jest przygotowana na taką ilość wody, która wczoraj spadła – dodaje Michał Kucierski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOgłoszenie o sprzedaży nieruchomości
Następny artykułWypadek w Skorogoszczy. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR