O ile Morawiecki i Kaczyński do protestów nieprzychylnych im rodaków są już raczej przyzwyczajeni, o tyle niektórzy samorządowcy z podobną niechęcią radzą sobie gorzej. Niedawno cały kraj mógł zobaczyć, jak burmistrz Rypina wyrywa transparent starszemu człowiekowi. Teraz podobnym brakiem klasy popisał się burmistrz Łeby. Zmierzając na spotkanie z premierem Morawieckim napotkał na grupę przeciwników rządu. Po krótkiej wymianie zdań oddalił się w stronę grupki policjantów. Gdy już poczuł się bezpieczny pod ich opieką, wykonał wulgarny gest pod adresem niedawnych rozmówców.
Andrzej Strzechmiński włodarzem Łeby jest już trzecią kadencję. W rozmowie z dziennikarzami Onetu zapewniał, że nie pokazał środkowego palca, jak sugerują mu w mediach społecznościowych internauci. Przyznał jednak, że skrzyżował ramiona, okazując umyślnie brak szacunku wyborcom. — Szedłem na spotkanie z premierem i pod moim adresem z ust tych ludzi leciały chamskie i obraźliwe słowa – mówił. – Nie, nie pokazałem środkowego palca, tylko gest Kozakiewicza – podkreślał.
– Zapytałem tych ludzi, czy pozwolą mi państwo swobodnie przejść na spotkanie? Pod moim adresem leciały chamskie słowa. To nie miało nic wspólnego z wiecem w obronie demokracji. To wyglądała jak jakaś bojówka – dodawał polityk. Spotkanie z premierem ocenił jako „fajne i merytoryczne”. W rozmowie z mediami podkreślał, że jest „niezależnym samorządowcem”. Przekazał, że niedługo czeka go spotkanie z senatorem PO Kazimierzem Klejną i marszałek Małgorzatą Kidawą-Błońską.
Czytaj też:
Awantura w Rypinie. Na spotkaniu z Morawieckim burmistrz wyrwał seniorowi transparent
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS