A A+ A++

Historycy wojskowości już policzyli, że rosyjskie straty na Ukrainie, jeśli chodzi o wyższych rangą oficerów, da się porównać jedynie z doświadczeniami Armii Czerwonej z czasów II wojny światowej. I to z pierwszego, najbardziej tragicznego jej okresu, kiedy musiała się ona w panice wycofywać” – pisze w nowym numerze „Sieci” Marek Budzisz.

Gen. Andriej Simonow, łącznościowiec, w przeszłości zastępca dowódcy wojsk walki radioelektronicznej Federacji Rosyjskiej, ostatnio dowodzący tą formacją w Zachodnim Okręgu Wojskowym, został zabity przez siły ukraińskie pod Iziumem. W zależności od szacunków jest dziewiątym lub nawet dwunastym rosyjskim generałem, który zginął w czasie ostatnich dwóch miesięcy. David Petraeus, były dowódca wojsk koalicyjnych w Iraku i szef CIA, powiedział w rozmowie z CNN, że tak duża liczba wyeliminowanych w walce generałów, to „bardzo, bardzo, ale to bardzo niecodzienne” zjawisko

— czytamy.

Dziennik „The Wall Street Journal” informował, powołując się na anonimową osobę z otoczenia Zełenskiego, że w ukraińskich siłach specjalnych, szkolonych zresztą w ostatnich latach przez NATO-wskich fachowców, utworzono nawet specjalny zespół zajmujący się tropieniem i likwidowaniem wyższych rangą rosyjskich dowódców. „Wyszukują wysoko postawionych dowódców, generałów, pilotów, dowódców artylerii” – powiedział dziennikarzom anonimowy informator. „Mają wszystkie niezbędne dane, nazwiska, numery armii”. I dodał, że namierzeni oficerowie byli następnie atakowani ogniem snajperskim lub artyleryjskim

— przedstawia sprawę autor.

Inny z rozmówców, upraszczając nieco sprawę, powiedział, że na ukraińskim celowniku są wszystkie siwe głowy, które udaje się wyśledzić. To oczywiste, że każda walcząca armia stara się zniszczyć systemy dowodzenia przeciwnika, wychodząc z założenia, że pozbawienie go „mózgu” jest najszybszą i najmniej kosztowną drogą do odniesienia zwycięstwa. Odwoływanie się strony ukraińskiej do tego rodzaju taktyki nie daje wszakże odpowiedzi na pytanie, dlaczego im się to udaje i dlaczego tylu rosyjskich oficerów z generalskimi szlifami wróciło już z tej wojny w postaci „Gruzu 200” (określenie stosowane w ZSRR, a następnie w krajach poradzieckich w stosunku do transportu ciała zabitego żołnierza)?

— pisze Budzisz.

Gen. Ben Hodges zauważył ze zdziwieniem w rozmowie z dziennikarzami, że Rosjanie nie zniszczyli do tej pory ukraińskich systemów telefonii komórkowej. Nie dlatego, iż nie potrafią, ale zapewne z zupełnie innego prozaicznego powodu. Otóż sami z nich korzystają. To zaś oznacza, że ich zaszyfrowana sieć łączności albo szwankuje, albo zupełnie nie działa. Podsłuchanie i namierzenie osoby korzystającej z otwartych źródeł komunikacji jest, jak zauważył Hodges, dziecinnie łatwe, co znacznie ułatwia robotę zarówno artylerii, jak i snajperom. Od strzału ukraińskiego snajpera zginął zresztą pierwszy w tej wojnie rosyjski generał Andriej Suchowiecki, zastępca dowódcy 41. Armii, atakujący podkijowskie lotnisko Hostomel

— czytamy.

Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.

Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKamil Glik bliżej Serie A! Udany powrót Polaka
Następny artykułKamil Glik wrócił do zdrowia. I awansował do 1/2 baraży