Pomnik Walk Rewolucyjnych to symbol Rzeszowa. Stoi w centralnym jego punkcie. I choć nie przypomina o najbardziej chlubnym okresie w historii miasta, wrósł w jego krajobraz i rzeszowianie nie wyobrażają sobie Rzeszowa bez niego.
Jest z nim jednak pewien kłopot. Pomnik nie jest tak zadbany, jak być mógłby, gdyby należał do miasta. Bo od 2006 roku jest własnością pobliskiego klasztoru bernardynów, a klasztor niespecjalnie jego stanem się martwi. Zakon dostał go wraz z sąsiadującymi terenami w zamian za nieruchomości utracone za komuny.
Rzeszów. Budka z lodami u stóp pomnika Walk Rewolucyjnych
W ostatnich dniach pojawił się nowy kłopot. Tuż przed pomnikiem, w samym centrum miasta, stanęła mocno wątpliwej urody budka z lodami i przekąskami. Trudno uwierzyć, ale to fakt. Na dowód – zdjęcie:
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Ani to miejsce na taką działalność, ani sąsiedztwo. Obok są eleganckie ogrody bernardyńskie, centralne rondo w mieście, utrzymywane bez zarzutu, latem obsadzane kwiatami, zimą uatrakcyjniane ozdobami świątecznymi. W sąsiedztwie są też zadbane gmachy urzędów wojewódzkiego i marszałkowskiego, duża galeria handlowa i główny szlak wprowadzający ruch do miasta. Może nie jest to najpiękniejsze centralne miejsce na świecie, ale i rzeszowianie nie mają się specjalnie czego tu powstydzić. A raczej: do niedawna nie mieli.
Na pewno jednak nie jest to miejsce na przypadkową budkę z lodami. Innego zdania byli oo. bernardyni, którzy zgodzili się wydzierżawić teren na lato i pozwolili ustawić tam szpecącą budkę.
Budka z lodami u stóp pomnika Walk Rewolucyjnych. Co na to miasto?
Miejsce jest reprezentacyjne dla Rzeszowa, więc teoretycznie miasto powinno mieć w tej kwestii coś do powiedzenia. Ale nie ma. – W mieście działa komisja estetyki, ale jej opinie dotyczą nieruchomości, które są własnością miasta. Jeśli chodzi o tereny prywatne, a ten teren taki jest, komisja nie ma nic do powiedzenia – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik urzędu miasta. Wolność gospodarcza pełną gębą.
OO. bernardyni, którzy zgodzili się na jedną budkę, niewykluczone, że kiedy pojawiają się kolejni chętni, zgodą się na następne. Co wtedy? Nie trzeba mieć specjalnie bujnej wyobraźni, by umieć to sobie zwizualizować: budki, fast foody i wiecznie brudne chodniki, poplamione tłuszczem i resztkami, z walającymi się wszędzie śmieciami.
Rzeszów. Jak uratować pomnik i jego otoczenie?
Jak temu zapobiec? Pomnik został przekazany bernardynom wraz z gruntem, na którym stoi. Obok zakonnicy za pieniądze unijne wybudowali ogrody, a pod nimi podziemny parking. Niedawno ogrody przekazali na utrzymanie miastu, choć gruntów formalnie nie zwrócili.
Przyszłość pomnika kilka lat temu była poważnie zagrożona z uwagi na ustawę dekomunizacyjną. Monument, jako symbol komunizmu, miał zostać wyburzony. Cudem się ostał, a jego przyszłość była jednym z tematów kampanii wyborczej w przyspieszonych wyborach prezydenckich. Konrad Fijołek, nowy prezydent Rzeszowa, mówił, że jest za tym, by miasto odzyskało pomnik. To rozwiązałoby kwestię utrzymania monumentu w dobrym stanie, ale także zapobiegłoby kolejnym pomysłom wydzierżawiania terenu wokół niego pod drobne biznesy.
Być może zostałby rozwiązany jeszcze jeden problem. Może udałoby się znaleźć sposób, by wpisać pomnik do rejestru zabytków, co uchroniłoby go w przyszłości przed pomysłami niszczenia. Teraz przeszkody jest podstawowa: teoretycznie powinien o to wystąpić do konserwatora zabytków właściciel, a zakonnicy mają inne priorytety.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS