Na Twitterze można było niedawno przeczytać, że piłka nożna to aktualnie bardzo wyrafinowany sposób na zadawanie cierpienia kibicom Wisły Kraków. Fani “Białej Gwiazdy” w ostatnich dniach obserwują narastający konflikt właścicielski oraz złą formę swojej drużyny w Fortuna 1. Lidze.
Dodatkiem do tego wszystkiego jest obserwowanie, jak byli piłkarze Wisły, czasami celowo “odpaleni”, radzą sobie w innych klubach. Często jest tak, że są wiodącymi, albo co najmniej solidnymi postaciami w układankach trenerów innych klubów. Najnowszym tego typu przypadkiem jest Jan Kliment. Czeski napastnik odszedł z Wisły Kraków po tym, jak ta spadła z ekstraklasy. Pożegnano się z nim bez żalu. Strzelił tylko cztery gole i zaliczył dwie asysty w 25 meczach.
Jan Kliment był za słaby na Wisłę. Teraz strzelił gola Bayernowi w LM
Na boczny tor odstawił go Jerzy Brzęczek, który przyszedł do Wisły ratować dla niej ekstraklasę. – Nie wiem do końca, w jakiej sytuacji się obecnie znajduję. Kiedy tu przybyłem, chciał mnie trener Adrián Gula. Później jednak doszło do zmian. Mamy obecnie jednego napastnika i nikogo do zmiany. Nie wiem, z czego wynika nieufność trenera [Brzęczka] w stosunku do mnie. Na każdym treningu mnie chwali, a kiedy przychodzi dzień meczowy, to nie mieszczę się nawet w kadrze. To trochę dziwne, bo odkąd przyszedł, to nie strzelamy zbyt wielu goli. Zobaczymy, co będzie dalej – mówił czeskim mediom rozżalony napastnik.
– Nie odbieram tego jako żalenie się. Wszyscy zawodnicy chcą grać i niekiedy z tego powodu są sfrustrowani. Zawsze staram się oceniać piłkarzy obiektywnie, a dla mnie najważniejsze jest, że wszyscy pracują z maksymalnym zaangażowaniem. Często chwalę Janka na treningach, ale to nie oznacza, że od razu ma przepustkę do kadry meczowej. Dla mnie najważniejsze jest zaangażowanie, a że zawodnik czasem jest niezadowolony, to normalna rzecz. Zawodnicy muszą wiedzieć jedno – decydującym momentem jest zawsze to, co pokazują na boisku – odpowiedział Brzęczek.
Kliment po odejściu z Wisły trafił do Viktorii Pilzno. Niektórych dziwiło to, że napastnik po nieudanej przygodzie w Krakowie trafił do czołowego klubu ligi czeskiej. Ale szybko się okazało, że Kliment dobrze się tam czuje. W dziewięciu meczach strzelił pięć goli, czyli więcej niż w Wiśle Kraków przez cały sezon. Trzy z tych bramek strzelił kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.
Jego dziesiątym meczem dla Viktorii było starcie z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. I tam… znowu trafił do siatki. Kliment zrobił wrażenie na szkoleniowcu Bayernu, Julianie Nagelsmannie. – Za drugą połowę Viktorii należy się pochwała. Wyróżniłbym Jana Klimenta. Podobał mi się, jak już grał w Bundeslidze. Był zawodnikiem aktywnym, wszechstronnym, zajmującym naszą obronę – powiedział trener Bayernu. Przypomnijmy, że Jan Kliment w latach 2018-2020 był zawodnikiem VfB Stuttgart.
Bramka Klimenta nie pomogła Viktorii. Czeski zespół przegrał 2:4 i po czterech kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w grupie. Strzelił trzy gole, a stracił aż 16. Przypomnijmy jednak, że znalazł się w grupie śmierci. Oprócz Bayernu ich rywalami są piłkarze Interu Mediolan i FC Barcelony.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS