Przygotowywany przez brytyjski rząd zakaz sprzedaży samochodów spalinowych ma ujemną stronę dla przyszłości budżetu Zjednoczonego Królestwa.
Rząd Borisa Johnsona zamierza przyspieszyć transformację na drogach i przyspieszyć wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych na 2030 rok. Ma to podkreślić zaangażowanie rządu w ekologiczne ożywienie gospodarcze po pandemii. Jednak część ministrów ma z tego powodu poważne zmartwienie – szacuje się, że ten zakaz spowoduje spadek wpływów do budżetu o 40 mld funtów.
Właśnie na 40 mld funtów rocznie szacowane są wpływy z tytułu opłaty paliwowej i innych opłat ponoszonych przez właścicieli pojazdów spalinowych. Przejście na pojazdy elektryczne siłą rzeczy pozbawi więc budżet państwa tych środków. Kanclerz Skarbu Rishi Sunak, jak informuje „The Guardian” ma szukać sposobów na zastąpienie opłaty paliwowej innymi opłatami, które pozwoliłyby utrzymać wpływy.
Wśród rozważanych rozwiązań ma być nowy system opłat drogowych. Może to oznaczać, że za korzystanie z dróg w Wielkiej Brytanii Brytyjczycy płaciliby myto, niczym w średniowieczu. Co rodzi także obawy przed tym, jak wpłynie to na mieszkańców uboższych rejonów ze słabo rozwiniętym transportem publicznym. Należy jednak podkreślić, że na chwilę obecną rząd Johnsona nie zdecydował się na żadne rozwiązanie zastępujące opłaty paliwowe.
Niemniej Kanclerz Skarbu będzie musiał szukać jakichś sposobów na utrzymanie wpływów od kierowców, gdyż stanowią one około 5 proc. przychodów państwa – składają się na nie opłaty paliwowe, VAT, a także podatek akcyzowy. A z powodu pandemii i wywołanego przez nią kryzysu tegoroczny deficyt budżetowy sięgnie około 400 mld funtów, a dług publiczny Wielkiej Brytanii wynosi już więcej niż jej PKB.
Poza tym, wpływy od kierowców spadły już w tym roku. Prz … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS