A A+ A++

Znane są afery, w których uczestniczyła rodzina urzędującego prezydenta i jego współpracownicy. Sam prezydent może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za zaniedbania podczas pandemii, za opieszałość we wprowadzaniu koniecznych środków, a nawet za ludobójstwo wobec społeczności rdzennych w Amazonii – mówi Salonowi 24 doktor Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka z Ośrodka Analiz Politologicznych i Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Warszawskiego.

Wybory prezydenckie w Brazylii wygrał nieznacznie w drugiej turze Luiz Inácio Lula da Silva. Gdy rozmawialiśmy po pierwszej turze, istniała obawa, że urzędujący prezydenty Jair Bolsonaro nie uzna porażki, że dojdzie do zamieszek. Tymczasem owszem, przegrany polityk zwycięzcy nie pogratulował, ale w kraju jest spokojnie. Czy oznacza to pokojowe przekazanie władzy?

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Tak całkiem spokojnie nie jest, choć oczywiście na razie szczęśliwie obawy o zamachu stanu nie potwierdziły się. Jednak w wielu miejscach Brazylii ludzie wyszli na ulicę, żadając pozostania na fotelu prezydenckim ich kandydata, czyli Jaira Bolsonaro. Szczególnie dokuczliwe są protesty kierowców ciężarówek i blokady autostrad. Są one powoli odblokowywane przez policję. Bolsonaro wystąpił publicznie, podziękował swoim wyborcom, powiedział, że będzie nadal szanować konstytucję, choć nie wyraził się ściśle, co to oznacza. Nie uznał publicznie swojej porażki i nie pogratulował przeciwnikowi. Jednak o rozpoczęciu pokojowego przekazania władzy mówią nawet urzędujący wiceprezydent i najbliżsi współpracownicy Bolsonaro. Także liderzy jego partii. Dlatego wszystko wskazuje na to, że faktycznie proces pokojowego przekazywania władzy się rozpoczął. Jak to ostatecznie się odbędzie, dowiemy się 1 stycznia, gdy ma nastąpić oficjalne przekazanie władzy.

Przeczytaj też: Naród skrajnie podzielony. Jedna z największych demokracji na świecie w niebezpieczeństwie

Luiz Inácio Lula da Silva ponownie zostaje prezydentem. Poprzednio był oskarżany o korupcję, za prezydentury Bolsonaro siedział w więzieniu, był skazany na 9,5 roku pozbawienia wolności . Dziś triumfuje, jednak też oskarżał o różne afery swego przeciwnika. Czy możemy się spodziewać odwetu, rozliczeń, czy raczej znanej z Europy mocnej retoryki, za którą nie pójdą czyny, działania na zasadzie „gonić króliczka, ale go nie złapać”?

Bez wątpienia Lula da Silva triumfuje. W swym wystąpieniu powiedział, że „chciano go pogrzebać za życia, ale on powraca”. I faktycznie była próba uniemożliwienia mu startu politycznego, dalszej działalności. Co do odwetu Lula da Silva wielokrotnie w kampanii rewanżował się Jairowi Bolsonaro oskarżeniami. Znane są afery, w których uczestniczyła rodzina urzędującego prezydenta i jego współpracownicy. Sam prezydent może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za zaniedbania podczas pandemii, za opieszałość we wprowadzaniu koniecznych środków, a nawet za ludobójstwo wobec społeczności rdzennych w Amazonii. Ale rozliczenia, przy silnej opozycji i mocno zróżnicowanym kongresie, nie muszą być proste.

W kwestiach dyplomatycznych i Bolsonaro i Lula opowiadali się przeciwko sankcjom wobec Rosji. Czy istnieje jakaś szansa, że nowy-stary prezydent już po opadnięciu kurzu kampanii wyborczej zmieni strategię na bliższą Zachodowi, mniej prorosyjską?

Lula da Silva bez wątpienia z impetem wprowadzi Brazylię ponownie na arenę międzynarodową. Będzie dla Zachodu partnerem, ale nie liczyłabym na zmianę podejścia w sprawie Rosji i Ukrainy. Prezydent elekt w kampanii atakował prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego. Potępił też przemoc i wojnę – to wybrzmiało wyraźnie w jego wystąpieniu. Ale też jednoznacznie sprzeciwiał się sankcjom i izolowaniu Rosji. Ideą Luli jest utrzymanie neutralności Brazyli. Pamiętajmy, że to Lula był jednym ze współzałożycieli sojuszu państw BRICS, składającego się z Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki. Spodziewać możemy się raczej kontynuacji tej polityki – mocnej współpracy w ramach BRICS, a także podkreślania neutralności Brazylii. Myślę, że priorytetem Luli będzie współpraca z najważniejszymi partnerami gospodarczymi, w tym z Chinami i Rosją.

„Lasy deszczowe odetchną” – to jeden z najczęstszych komentarzy po ogłoszeniu wyników wyborów w Brazylii. To akurat sprawa, która ma znaczenie globalne. Czy jest szansa na powstrzymanie rabunkowej polityki brazylijskich władz?

W kampanii wyborczej temat wycinki lasów deszczowych odgrywał ważną rolę. Bolsonaro ją popierał, uważał za istotną dla rozwoju gospodarczego i rolnictwa. Lula da Silva zapowiadał, że gdy zostanie prezydentem nie tylko powstrzyma rabunkową politykę, ale w ogóle przeforsuje prawo, które zabroni jakiejkolwiek wycinki w lasach deszczowych. Chce wprowadzić program “zerowej wycinki lasów” – to jedno z haseł jego kampanii, którym zresztą zyskał ogromną przychylność obserwatorów zagranicznych. Norwegia i Niemcy już zapowiedziały, że w takim razie znów zaczną finansować programy ochrony lasów deszczowych. Problem w tym, że spełnienie tych najambitniejszych założeń, polegających na pełnym zakazie wycinki, będzie niezwykle trudne. Lula wygrał, jednak równoległe wybory do Kongresu zdominowali przedstawiciele innych partii, w tym zwłaszcza prawicowych. Poza tym może tu być sprzeciw gubernatorów poszczególnych stanów. A chociażby w stanie Sao Paolo rządzi gubernator z partii Bolsonaro. To stan liczący 50 milionów mieszkańców, podczas gdy całą Brazylię zamieszkuje 217 milionów. Nowy prezydent musi się z tymi uwarunkowaniami liczyć. Ponadto, niezwykle trudne będzie faktyczne egzekwowanie nawet najlepszego prawa. Dotarcie do odległych terenów Amazonii i ciągłe pilnowanie jej przed farmerami czy nielegalnymi górnikami złota jest w tej chwili praktycznie niewykonalne.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMinister zdrowia: Stan zdrowia naszych dzieci się pogarsza
Następny artykuł“Migawka 2022”: pokonkursowa wystawa w Punkcie 11