A A+ A++

Trzej synowie ze śp. Mamą – od lewej kapłani: Andrzej, Bogdan i Wacław Buryłowie. Zdjęcie ze zbiorów K. Ivosse.

Mój przyjaciel od lat ks. Wacław Buryła, zresztą znakomity poeta pochodzący z Pruchnika, a kierujący parafią św. Anny w Miliczu pod Wrocławiem, pisał w Życzeniach Bożonarodzeniowych do parafian w ten czas pandemii: „Czego życzyć w tym szczególnym czasie, kiedy za sprawą wirusa śmierć może do nas przyjść w każdej chwili, we dnie i w nocy, kiedy ten świat, i człowiek, są wypełnieni lękiem? Niechaj naprawdę dokona się to Boże Narodzenie i niech… trwa. O to proszę dla siebie i dla Was, drodzy parafianie, aby ono w Was trwało, bo ON jest Miłością i wszystko może.” I pyta: „co będzie ze zmartwychwstaniem, kiedy ludzie, którzy wysłuchali najnowszych rozporządzeń biskupów mają łzy w oczach. To gorsze od wojny – mówią – jeżeli Bóg wtedy był, była nadzieja, zaś teraz Bóg stał się nieosiągalny w gąszczu niby prostych sytuacji. I kto nakarmi teraz nasze głody? Kto do serca znów wleje pokój? Stajemy twarzą w twarz ze śmiercią, tak bezbronni jak małe dzieci przy spotkaniu z dorosłym światem. Ty Boże nie odchodź z naszych Ogrojców i bądź z nami na naszej Golgocie. Odszukajmy zagubionego Boga, by ten chaos uczynił Kosmosem. Bo dobrze, że Jesteś, gdyż o każdej porze dnia i nocy mogę przyjść do Ciebie, żeby porozmawiać z Tobą o wszystkim i niczym, a kiedy życie zacznie krwawić łzami, mogę przytulić się do Ciebie w bezradnym milczeniu i słuchać bicia Twego serca, w którym wszyscy mogą czuć się zupełnie bezpieczni. Dlatego po raz nie wiadomo który chcę Ci powiedzieć to samo, co zawsze… Dobrze, że jesteś, mój Boże!” To z wiersza ks. Wacława. Jest on organizatorem Ogólnopolskiego Konkursu poetyckiego „O ludzką twarz człowieka”, wydawcą zbiorów nagradzanych wierszy. Na swój jubileusz 45-lecia pracy twórczej (pierwszy wiersz ukazał się w „Gościu Niedzielnym” w roku 1975) ks. Wacław odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, jeszcze jeden nasz krajan z pobliskiego Pruchnika. Jak wiem, będąc na służbie Bogu razem z bratem-bliźniakiem, też kapłanem, zarazili się koronawirusem. Odcięci od świata kwarantanną doznali od parafian nieocenionej pomocy i życzliwości. Obaj przeszli to piekło i dziś czują się lepiej w tym nieznanym doświadczeniu, które w kraju zbiera żniwo. Takie sytuacje, jak napisał mi ks. Wacław, sytuacje ekstremalne, pokazują prawdziwe oblicze ludzi, bowiem przyjaciół poznaje się w biedzie. Czy ta zaraza pokaże, że Polacy są naprawdę wierzący i czy żyją Bogiem, czy tęsknią za Nim, czy tylko są ochrzczeni i obojętni na to, co dzieje się w Kościele z wiarą, której przecież w niczym nie widać. Niestety według niego rzeczywistość okazała się druzgocąca, gdyż nikt nie spodziewał się, że kościoły zostaną puste. Komunistom nie udało się oderwać ludzi od Kościoła, od Boga, a zrobiła to dyspensa od wszystkiego naszych biskupów. Czy kiedykolwiek, martwi się ks. Wacław, uda się nam to wszystko odbudować? „Po raz pierwszy”, pisze ks. Wacław, „spotkałem człowieka, który przyszedł do mnie tylko po to, żeby wypisać się z Kościoła”. Czytam dalej jego list do mnie: „Sporo osób obecnie dokonuje apostazji i są to najczęściej ludzie młodzi, którzy jeszcze swojej wiary nie ugruntowali, a kilka przyjętych sakramentów nie związało ich z Bogiem. Dopóki Bóg jest z nami, zło nie może definitywnie zwyciężyć. Ważne dlatego jest, żeby nie tylko Bóg był z nami, ale także my żebyśmy byli z Nim…”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJasna Strona Białej Gwiazdy – Odcinek 19
Następny artykułKoronawirus w Nowym Sączu i powiecie nowosądeckim. Tygodniowy raport