A A+ A++
Filmy i seriale dzisiaj, 09:30

autor: Marek Jura

Niedawno wieczny student, teraz jeszcze wieczniejszy fan RPG. Próbuje być Kingiem, ale nie potrafi.

Osobom mniej zaznajomionym z komiksowym rodowodem superbohaterów może się wydawać, że MCU wykorzystało wszystkich możliwych herosów Marvela, dorzucając jeszcze kilku od siebie. Prawda jest jednak zgoła inna – wielu z nich wciąż czeka na swoją szansę.

Niektóre z postaci obecnych na tej liście prawdopodobnie niedługo pojawią się czy to we własnym filmie lub serialu, czy jako bohaterowie poboczni jednej z kolejnych odsłon popkulturowej epopei Kevina Feige’a. Inne mogą nie doczekać się takiej okazji nawet przez następną dekadę. Nie znaczy to jednak, że stracą w ten sposób fanów – miłośnicy komiksów kochają je dzięki temu może nawet jeszcze bardziej.

Oczywiście w takim zestawieniu nie sposób umieścić wszystkich. Zawsze znajdą się takie persony, które dla jednych fanów są absolutnym numerem jeden, a według innych zasługują zaledwie na wzmiankę. Dlatego piszcie o swoich propozycjach w komentarzach – być może uda nam się je uwzględnić w którymś z kolejnych GOL-owych rankingów. Najbardziej w oczy rzuca się zapewne brak Galactusa. Tym razem nie brałem jednak pod uwagę typowych superzłoczyńców (może pomijając Mistress Death, która w wielu komiksowych wcieleniach zdaje się być postacią niemieszczącą się w tradycyjnie przyjętych normach dobra i zła).

Przedstawiam za to wielu antybohaterów (czyli postaci zawieszonych gdzieś pomiędzy heroizmem, a ciemną stroną), którym okazję do przedarcia się do mainstreamu stworzył sukces Deadpoola. Poza tym skupiłem się na tych, którzy mieliby szansę na solowy film, czyli na osobną historię. Pożeracz Światów być może zastąpi na stanowisku głównego złola MCU – Thanosa, ale niekoniecznie będzie dobrym kandydatem na bohatera dzieła oderwanego od walki z grupą Avengers. Srebrny Surfer zaś z kolei nie zadebiutował jeszcze wprawdzie w MCU, miał jednak swój ekranowy czas przy okazji kolejnej kinowej wersji przygód Fantastycznej Czwórki.

Zresztą Marvel wykreował tak wiele wyrazistych postaci, że nawet poświęcenie każdej z nich dwóch zdań przyprawiłoby Wasze przeglądarki o niechybną zawiechę. O kilkorgu z nich przeczytacie poniżej – podstawowe informacje o reszcie bez trudu znajdziecie na wiki fandomu.

Moon Knight

  1. Co to powinno być: serial łączący klimat noir z mięsistą (i krwawą) akcją
  2. Co zainteresowałoby widzów na początek: schizofreniczny Marc Spector z Moon Knighta Jeffa Lemire’a i Grega Smallwooda

Moon Knight pojawił się już wprawdzie na ekranie, ale jego występ z pewnością nie zaspokoił apetytu fanów. Serial animowany Mega Spider-Man zachwycał świeżą animacją, jednak był skierowany do zbyt młodej publiczności, by oddać charakter drugoplanowego w tej historii bohatera. A Księżycowy Rycerz to przecież pozostawiony na śmierć najemnik, obdarzony mocą przez egipskiego boga Khonshu, syna samego Amona Ra, brutalny i niebawiący się w półśrodki.

Swoją drogą – Księżycowy Rycerz… Też macie wrażenie, że po polsku brzmiałoby to jakoś… inaczej? To chyba ze względu na znaczenie słowa „knight” – polski „rycerz” to przede wszystkim średniowieczny wojownik w ciężkiej zbroi – anglosaska kultura zaadoptowała zaś to określenie na potrzeby współczesnego kina rozrywkowego znacznie efektywniej. A że między innymi ze względu na podobieństwo jednego z przydomków Batmana Moon Knighta określa się Mrocznym Rycerzem Marvela to już zupełnie inna sprawa. Moim zdaniem trochę na wyrost, bo chociaż zauważalne są pewne podobieństwa (obydwaj kopią kupry złolom głównie w nocy, obydwaj też nie stronią od brutalności), to jednak zupełnie inna okazuje się geneza obu tych superbohaterów.

Co więcej – choć Marc Spector (bo tak naprawdę ów heros się nazywa) nie ma może tak wyrazistych przeciwników jak Joker, to jednak wydaje się psychologicznie znacznie bardziej skomplikowaną postacią od poczciwego Gacka. Oczywiście o Batmanie powstało tyle komiksów, że bez trudu można wśród nich znaleźć zarówno arcydzieła, jak i kompletne porażki, ale zmagający się ze swego rodzaju rozdwojeniem jaźni, naznaczony przez egipskiego boga najemnik przynajmniej na papierze zdaje się dysponować większym potencjałem. Zwłaszcza jeśli chodzi o psychologię postaci. To może być naprawdę świetna historia.

Jeżeli wierzyć najnowszym doniesieniom, marzenia fanów Moon Knighta mogą się spełnić już niedługo. Disney+ podobno pracuje nad serialem, w którym poznamy ekranowe wcielenie tego bohatera. Showrunnerem tej produkcji ma być Jeremy Slater, główna rola zaś przypadnie Oscarowi Isaacowi. Jeżeli to się potwierdzi – będziecie oglądać Moon Knighta czy bardziej zaczytacie się w kolejnym komiksie?

Szczerze polecam Wam zacząć znajomość Moon Knighta od wspomnianego tomu Warrena Ellisa – Z martwych te krótkie komiksowe opowiadania ładnie wprowadzają w postać i nie wymagają znajomości żadnych dodatkowych historii. Biorąc pod uwagę potencjał postaci, nie mogę się doczekać, by sprawdzić, w którą stronę pójdzie Disney+. Boję się, że zbyt bezpieczną – przy tym bohaterze można sobie pozwolić na psychologiczne, wizualne, a często po prostu brutalne odpały, ale można też przeszarżować i nie wiem, czy twórcy serialu są gotowi na takie ryzyko.

Hubert Sosnowski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTargi NGO online w Oleśnicy
Następny artykułJakie maseczki są najlepsze. Czy warto nosić przyłbice?