A A+ A++

Można jasno stwierdzić, że z wczorajszej potężnej chmury nie spadła ani jedna kropla deszczu. Tą wielką chmurą miało być wystąpienie Powella na spotkaniu banków centralnych w Sztokholmie, ale ten w zasadzie nie wypowiadał się na tematy związane z polityką monetarną. Inwestorzy odebrali to bardzo pozytywnie. Skoro nie ma potrzeby utwierdzania rynku, że potrzeba podnosić stopy procentowe, to kolejnym ważnym ruchem będzie już tylko spowolnienie lub nawet zatrzymanie. Jeśli Fed miałby zmienić zdanie, nastąpi to jutro po publikacji inflacji CPI za grudzień z USA.

Jerome Powell podczas swojego wystąpienia w Sztokholmie nie powiedział zbyt wiele. Sama konferencja Riskbanku dotyczyła m.in. kwestii środowiskowych. Szef Fedu wskazał jedynie tyle, że w czasach wysokiej inflacji banki centralne podejmują niezbyt popularne decyzje, które mogą prowadzić do spowolnienia lub nawet recesji. Trudno jednak powiedzieć, żeby miało to oznaczać coś więcej niż Powell mówił dotychczas. Rynki odebrały to bardzo pozytywnie i obserwowaliśmy wyraźne ożywienie na indeksach giełdowych. Wyprzedawany był też dolar, na czym korzystało większość walut, w tym polski złoty. Jednocześnie jednak warto zauważyć, że sama zmienność na rynku podczas wczorajszej sesji była naprawdę mocno ograniczona. Teoretycznie dzisiaj nie powinno być też „bardziej zmiennie”. Kalendarz makroekonomiczny jest niemal pusty, otrzymaliśmy jedynie dane z Australii oraz inflację z Czech, która pokazała wyraźne spowolnienie, choć oczekiwano odbicia. To dobre dane dla Polski, w szczególności, że czeska korona już od dłuższego czasu pokazuje sporą siłę, co może również pokazywać potencjał, który drzemie w polskim złotym. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś załamania rozmów dotyczących środków z KPO, to złoty powinien mieć się naprawdę dobrze. Widać, że zagraniczni inwestorzy zaczynają uciekać od dolara i szukają wyprzedanych rynków, a takim z pewnością jest Polska. Jeśli nic negatywnego na linii Polska-UE się nie pojawi, polskie obligacje, akcje i złoty mogą naprawdę pokazać sporą siłę w najbliższych tygodniach.

Co do samego dolara, jutro poznamy inflację CPI z USA i wiele wskazuje na to, że możemy doświadczyć kolejnego pozytywnego zaskoczenia niższym odczytem. Z drugiej strony w grudniu niektóre rzeczy nie spadały tak mocno jak wcześniej, a nawet drożały, dlatego sama skala zaskoczenia nie będzie już tak duża.

Po godzinie 09:00 za dolara musieliśmy płacić 4,3604 zł, za euro 4,6842 zł, za funta 5,2970 zł, za franka 4,7285 zł.

A jednak 25 punktów bazowych?
Rentowność polskich 10-latek najniżej od września ub.r.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrep ma 50 lat
Następny artykułMicrosoft chce przejąć ChatGPT za szalone pieniądze