To znakomity teatralny zestaw, świetnie zagrany (i zaśpiewany – w każdym spektaklu jest sporo piosenek, które wpadają w ucho i wypaść nie chcą). BTL przygotował bezpłatnie propozycje i dla dużych, i dla małych – tych wszystkich, którzy spragnieni teatru na razie bezpośrednio do niego zajrzeć od dwóch miesięcy nie mogą. Pozostaje wersja wirtualna.
Warto skorzystać – ci, którzy tych spektakli nie widzieli, mają okazję zobaczyć je w zminiaturyzowanej wersji, ci, którzy widzieli, wiedzą, że są naprawdę dobre, i pewnie obejrzą je powtórnie. W sobotę (23 maja) o godz. 18 na kanale na YouTubie BTL zobaczyć można spektakl “Kandyd” (ten spektakl to prezent z okazji Dnia Teatru Publicznego i akcji “Bilet do teatru za grosze”, która tym razem realizowana jest w odsłonie wirtualnej i za darmo). W niedzielę zaś (24 maja) teatr zaprasza o godz. 14 na spektakl “Ach, jak cudowna jest Panama”, a o godz. 18 – na “Puszczańskie opowieści”.
BTL, próba spektaklu “Kandyd” w reżyserii Pawła Aignera AGNIESZKA SADOWSKA
Białostocki Teatr Lalek. “Kandyd, czyli optymizm”
Istny teatralny rollercoaster, gdzie filozofia splata się z rubasznym klimatem. Spektakl powstał na podstawie książki Woltera, która swego czasu wylądowała w indeksie ksiąg zakazanych.
Zobaczyć trzeba absolutnie koniecznie. Tu dworują ze wszystkiego, gonią bez tchu, zasapać się można, oko i umysł nie nadąża. Kandyd trwa w oniemieniu, publika w chichocie, a potem już nic nie jest takie jak kiedyś. Świadomość, że czekoladę mamy dzięki francy Kolumba, a rastaman Marley działał w Holandii już trzy wieki temu, zmienia perspektywę.
Bezeceństwa na stole, czyli jak Kandyd dostaje zadyszki [RECENZJA]
To, że reżyser Paweł Aigner narzuci szaleńcze tempo, a kolejny swój spektakl wraz z doborową ekipą lalkarzy zamieni w istny fajerwerk, było do przewidzenia – kto widział choćby “Texas Jima” czy wcześniej “Księżniczkę Anginę” w jego reżyserii, ten wie. A jednak to, co reżyser uczynił z filozoficznej powiastki na scenie BTL, jak wolterowską ironię pożenił z autorskim żartem inscenizacyjnym, jak brawurowo wsadził zespół na stół i wysłał (publiczność zresztą też) na fizyczną i mentalną przebieżkę przez kraje, epoki i ludzkie nieprawości – jednak zdumiewa. Zadziwia uniwersalny wymiar historii sprzed blisko trzech stuleci, zadziwia znakomity pomysł na jej sceniczne przywrócenie współczesnym.
No i ten inscenizacyjny oraz aktorski sztafaż, arsenał min, gestów, westchnień, okrzyków, fenomenalnie zagrany przez aktorską kompanię – oto prawdziwy cymes dla oka i ucha (fala zagrana przez Ryszarda Dolińskiego to tylko jeden z dziesiątków takich prześmiesznych “drobiażdżków”).
Teatr. “Ach, jak cudowna jest Panama”
Dzieci śmiać się będą i podśpiewywać, dorośli się rozmarzą i zanurzą w dziecięcą krainę z błogością. I jedni, i drudzy uświadomią sobie, na wypadek gdyby zapomnieli: przyjaźń ma moc. Pełna prostoty i uroku bajka Janoscha to rzecz dla każdego. I gwarancja, że co drugi widz po zobaczeniu spektaklu będzie nucił piosenkę zaczynającą się właśnie od tych słów. Muzyczny lejtmotyw familijnego przedstawienia tak bowiem wpada w ucho, że nie sposób się od niego uwolnić. Jak zresztą i od pozostałych utworów, znakomicie napisanych przez Aglaję Janczak do muzyki Sambora Dudzińskiego.
Świetne piosenki, beztroska nuta, pogodny klimat, lalki jak mapety, a w tle coś prostego i zarazem istotnego, co emanuje z opowiastek Janoscha (w przekładzie Emilii Bielickiej) – wszystko to składa się na urokliwy przekładaniec w adaptacji i reżyserii Ireneusza Maciejewskiego.
“Ach, Panama”! O dwóch takich, co jej szukali. I co wynikło ze skręcania w lewo
Panama brzmi egzotycznie, aromatycznie, tajemniczo. Miś i Tygrysek nie mają o tym pojęcia, mieszkają sobie bowiem w przytulnym domku, mają swoje rytuały, żyją z dnia na dzień. Aż przychodzi taki, w którym jakimś cudem niemal do ich stóp przypływa drewniana skrzynka. Z napisem: “Panama”. Wyobraźnia zaczyna robić swoje… Ach, jakie tam wszystko musi być cudowne! Wszystko pachnie bananami! Jest większe! Jest ładniejsze! Nagle świat staje się taki ogromny! – rozmarzenie Misia i Tygrysa sięga zenitu. I oto jest decyzja: “Ruszamy do Panamy”. Miś (Błażej Piotrowski) i Tygrysek (Jacek Dojlidko) opuszczają więc przytulny domek i wędrują w poszukiwaniu… No właśnie, czego? Panamy przede wszystkim. Ale czy tylko? Ważny jest moment podróży, ważne jest to, co się dzieje po drodze, a że finał wyprawy – w sensie geograficznym – okaże się zaskakujący, to jednak przyniesie dużo. Dwójka kamratów po drodze sama zweryfikuje niektóre kwestie, pozna różne stworzenia, znajdzie punkt odniesienia.
Białostocki Teatr Lalek. “Puszczańskie opowieści”
Świetny projekt: ni to koncert, ni to spektakl, który potrafi przenieść słuchaczy w ostępy Puszczy Białowieskiej, rozbawić, skłonić do refleksji. Przede wszystkim zaś zafundować znakomite muzyczne aranżacje i intrygujące wykonanie. Aktorzy grają, śpiewają, sami świetnie się na scenie bawią i taką energię też przekazują innym – żonglując różnymi motywami muzycznymi, w jednym koncercie mieszcząc i liryczne serenady, i folk, i porządny rockowy koncert. I oczywiście odgłosy puszczy: kląskanie, pohukiwanie, plumkanie, świsty, szumy… Spektakl ma figlarny klimat, który też szybko może się zamienić w złowieszczy – nawet w takim koncercie nie sposób uciec od dramatycznych wydarzeń, które działy się i dzieją się w puszczy. Flug opowiada o nich przejmująco, poetycko, choć trafia w punkt.
Projekt narodził się ze współpracy niezależnej grupy teatralnej Kooperacja Flug oraz Białostockiego Teatru Lalek. Teksty piosenek zostały oparte na legendach i opowiadaniach spisanych przez Waldemara Sieradzkiego – wieloletniego nadleśniczego Puszczy Białowieskiej oraz Puszczy Knyszyńskiej. Muzyka zaś, a w zasadzie jej fundamenty, powstawała podczas nocnych jam sessions.
****
Cały czas też warto zaglądać na Facebooka Białostockiego Teatru Lalek. Aktorzy czytają tam bajki i teksty dla dorosłych, uczą dykcji i technik animacyjnych. Na miłośników teatru czeka tam cała masa niespodzianek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS