A A+ A++

W ostatnich dwóch tygodniach wiele krajów, do których turyści europejscy chętnie jeżdżą, notowało wzrost wskaźnika zakażeń. Chodzi o Turcję, Hiszpanię (jako całość), Chorwację, Grecję, Tunezję, Maroko i Cypr. Spadki pokazały za to Włochy, Bułgaria, Albania, Portugalia i Malta – odnotowuje ekspert.

Polska już na drugim miejscu w Europie pod względem wskaźnika nowych zachorowań na koronawirusa

Z pewną przykrością i bez satysfakcji należy przyznać, że sytuacja zmierza w kierunku, który jako wysoce prawdopodobny Traveldata wskazywała we swoich materiałach. Polska przez trudno zrozumiałe decyzje władz wybrała niemalże zaprogramowaną drogę do bardzo wysokich wskaźników nowych zakażeń i przypadków śmiertelnych i dość ścisłego lockdownu.

Tą konstatacją prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej rozpoczyna cotygodniowy raport z sytuacji epidemicznej w kraju i na świecie.

CZYTAJ TEŻ: Betlej: W krajach turystycznych więcej wzrostów zakażeń niż spadków

Rząd pomógł jednemu procentowi, teraz wszyscy cierpią

Jak pisze, sytuacja epidemiczna Polski na tle innych krajów europejskich systematycznie się pogarsza. W tygodniu świątecznym ze wskaźnikiem 4963 zakażeń na milion mieszkańców Polska zajęła drugie miejsce za Węgrami (5373).

Tylko nieco lepiej wyglądała pod względem tygodniowego wskaźnika liczby zgonów, gdyż w tych samych tygodniach Polska zajmowała miejsce piąte, w tym w ostatnim tygodniu (80,9) za Węgrami (180), Bułgarią (127), Czechami (100) i Słowacją (96,2).

„Z dzisiejszego punktu widzenia doprawdy trudno zrozumieć co miało na celu krótkotrwałe otwarcie hoteli i stoków narciarskich. W sposób często budzący znaczące wątpliwości (vide zachowanie turystów na zakopiańskich Krupówkach) służyło to rozrywce ludzi w liczbie prawdopodobnie poniżej jednego procenta Polaków, kosztem pozostałych ponad 99 procent reszty społeczeństwa, którzy obecnie poddani są dodatkowym i przedłużającym się obostrzeniom.

Wspierając w wybiórczy i wątpliwy sposób niektóre usługi, władze naraziły na zamknięcie wiele innych, często bardziej przydatnych w codziennym życiu 38-milionowego narodu. Co gorsza naraziły na potencjalne kłopoty (na szczęście relatywnie niewielkie) niewspółmiernie ważniejsze obszary gospodarki, jak np. przeżywający obecnie boom zamówień eksportowych polski przemysł.

Warto też mieć w pamięci (modelowo), co najmniej kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy dodatkowych śmiertelnych ofiar epidemii i koleje zepsute przez wezbraną falę epidemii święta Wielkiej Nocy, której szczyt (modelowo) niejako z góry sytuować należało właśnie w tym okresie.

Do tego, że rząd, delikatnie mówiąc, nie docenia typowo polskich dodatkowych czynników epidemicznych można było się już przyzwyczaić, ale szczególnie trudno zrozumieć, dlaczego wybrał ścieżkę postępowania zupełnie odmienną wobec stosowanej w większości krajów zachodnioeuropejskich, w tym u naszego zachodniego sąsiada, czyli w Niemczech. Mimo wyraźnie lepszej sytuacji epidemicznej postępowano tam znacznie racjonalniej i utrzymywano (…) restrykcje i obostrzenia” – pisze Betlej.

Oznacza to, że nasze władze w ewidentny sposób działały wbrew europejskiemu rozsądkowi i tamtejszym schematom postępowania, popełniając szereg tzw. niewymuszonych błędów – dodaje.

ZOBACZ TEŻ: Betlej: Turystyka zapłaci za błędy rządu w walce z epidemią

Na marginesie Betlej wspomina o podobnej sytuacji we Francji, w której także nie doceniono negatywnego wpływu brytyjskiej odmiany koronawirusa, a przynajmniej godzono się na niego i jego skutki w zamian za doraźne korzyści gospodarcze w sektorze usług.

Stwierdza też, że sytuacja Polski na tle sąsiadów jest już wyraźnie mniej korzystna (średnio) niż w otaczających nas krajach, co ilustruje wykresem.

W kolejnej części materiału prezes Traveldaty opisuje szeroko sytuację w Estonii i Czechach, którym udaje się ostatnio dzięki rygorom i ograniczeniom poprawiać swoje wskaźniki zakażeń i zgonów na tle innych krajów Europy, a także przypomina historię walki, a raczej jej braku, z koronawirusem w Szwecji, której sytuację tak podsumowuje:

„Szczególnie przykra jest sytuacja Szwecji pod względem liczby zgonów z powodu koronawirusa podczas całej epidemii w porównaniu z pozostałymi krajami skandynawskimi ogółem. Odnosząc ją (13562) do łącznej liczby ludności Szwecji (10,15 mln) i porównując z odpowiednimi danymi dla pozostałych krajów skandynawskich (3969) oraz (16,8 mln) okazuje się, że zgonów w Szwecji było prawie 5,7 razy więcej.

Przekłada się to niestety na prawie 11,2 tysiąca dodatkowych ofiar śmiertelnych ponad ogólną skandynawską „normę”, które w jakimś stopniu mogą być skutkiem eksperymentalnego szwedzkiego modelu medycznego i administracyjnego postępowania wobec epidemii koronawirusa”.

WARTO: Touroperatorzy: W tym sezonie last minute nie może być tanie

Przykład Izraela pokazuje, że na efekt trzeba będzie poczekać

Tradycyjnie też przypomina przebieg walki z pandemią w Izraelu, który jest jednym z liderów, jeśli chodzi o proporcjonalną do liczby mieszkańców liczbę szczepień.

„W minionym tygodniu liczba osób zaszczepionych jedną dawką przekroczyła 5,3 mln osób (prawie 75 procent dorosłej części społeczeństwa, a prawie 58 procent ogółu populacji), zaś dwoma dawkami osiągnęła 54,1 procent ogółu obywateli. W kraju zaszczepionych jest już znacznie ponad 90 procent osób w wieku 60+ i około 85 procent w wieku 50-60 lat.

Ostatnio poprawa stopnia wyszczepienia izraelskiego społeczeństwa postępuje jednak stosunkowo powoli m.in. z powodu niewielkiej krańcowej chęci do przyjęcia szczepionki. Tempo szczepień pierwszą dawką osłabło bardzo wyraźnie już od początku marca, a dawką drugą od około 20 marca. W okresie ostatnich dwóch tygodni pierwszą dawką zaszczepiono jedynie około 90 tysięcy osób, a drugą około 274 tysiące.

Przeliczając to na warunki polskie oznacza to wykonywanie około 750 tysięcy szczepień tygodniowo licząc obie dawki preparatu łącznie. Jest to tempo zbliżone do mającego miejsce w Polsce, które ostatnio wynosi nieco ponad 800 tysięcy zaszczepień tygodniowo z wyraźną jednak tendencją do wzrostu będącego skutkiem większych dostaw szczepionek od producentów”.

Konkludując, Betlej wskazuje, że przykład Izraela „nadal nasuwa pesymistyczne wnioski dla Polski i dla jej branży turystyki wyjazdowej”.

Pewien niepokój może wzbudzać – zauważa – że stosunkowo długo trzeba było czekać na pozytywne przełożenie szeroko zakrojonej akcji szczepienia izraelskiego społeczeństwa na wyraźną poprawę całościowego stanu epidemicznego kraju. W ostatnich czterech tygodniach ogólny wskaźnik nowych zakażeń zaczął jednak zdecydowanie spadać, a zasadniczym czynnikiem jego poprawy stała się wyraźnie lepsza sytuacja epidemiczna, jaka ma miejsce wśród już zaszczepionych osób starszych w wieku 60+.

„Warto jednakże zwrócić też uwagę, że zmiany bieżącej sytuacji epidemicznej wsparte zostały wprowadzeniem dodatkowego miesięcznego lockdownu i wzmocnienie go prawie całkowitym zakazem ruchu lotniczego, co oznacza, że walka z epidemią koronawirusa toczyła się tam dwutorowo” – podkreśla.

„Przeliczając izraelską akcję szczepienną (10,2 mln dawek) na warunki polskie oznaczałoby to około 42 miliony dawek, przy czym nie różni się ona zbytnio od teoretycznego poziomu, przy którym widoczny stał się wyraźny postęp w ograniczaniu rozpowszechniania się koronawirusa i poprawie wskaźników epidemicznych (38-40 milionów dawek).

Obecnie w Polsce (dane z ostatniego tygodnia) tempo szczepień wynosi nieco ponad 800 tysięcy osób tygodniowo, w marcu było to około 650 tysięcy, a w lutym 540 tysięcy osób, przy czym czynnikiem limitującym była ograniczona dostępność szczepionek.

Obecnie jest duża szansa, że łączne dostawy preparatów różnych firm mogą osiągnąć wielkość 1,3-1,6 mln dawek tygodniowo (5,5-7 mln dawek miesięcznie), co pozwala zakładać z pewną ostrożnością przeciętne tempo szczepień na około 1,5 lub nieco więcej osób tygodniowo. Przy tym założeniu, oznacza to, że podobny wskaźnik zaszczepienia naszego społeczeństwa jaki osiągnięto w ostatnich trzech – czterech tygodniach w Izraelu, mógłby zostać uzyskany dopiero na przełomie sierpnia i września lub w pierwszej połowie września. Zagrożeń dla stopnia skuteczności akcji szczepiennej porównywalnym z tym w Izraelu jest jednak wiele.

Należy do nich znacząca utrata odporności przez osoby szczepione w pierwszej fazie, co może skutkować koniecznością zastosowania w okresie jesiennym kolejnej trzeciej dawki, co może opóźniać doszczepianie pozostałej części społeczeństwa. Pojawiają się mianowicie informacje, że utrata odporności po pierwszej dawce preparatu firmy AstraZeneca następuje po około trzech miesiącach, natomiast zweryfikowanych danych odnośnie zaniku odporności po drugiej dawce jeszcze nie ma, gdyż jest na to zbyt wcześnie).

Możliwe jest także upowszechnienie się innych odmian koronawirusa – w tym takich jakich jeszcze nie znamy – co może ograniczyć skuteczność preparatów używanych obecnie.

Pesymistycznym czynnikiem jest jednak to, że nawet proporcja zaszczepionej części ludności taka jak w Izraelu może wcale nie gwarantować utrzymania poprawy sytuacji epidemicznej bez dalszego równoległego utrzymywania ograniczeń i obostrzeń, co będzie nadal utrudniało swobodne funkcjonowanie wielu obszarów usług, w tym turystycznych.

Całkiem prawdopodobne jest natomiast przeciąganie się sytuacji dużego zagrożenia epidemicznego, m.in. z powodu rosnącego nieprzestrzegania przez znużone obostrzeniami społeczeństwa. Może to prowadzić do ograniczeń międzynarodowego ruchu turystycznego i co za tym idzie do znacząco słabszego sezonu w zorganizowanej turystyce wyjazdowej niż zakładano jeszcze niedawno, czyli na poziomie około 70 lub 80 procent (Grupa TUI) ruchu turystycznego z 2019 roku.

Obecnie pojawia się już coraz więcej głosów i opinii pochodzących z branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej, że sezon letni 2021 może być jednak istotnie słabszy niż przewidywano wcześniej, a obecne szacunki zaczynają najczęściej oscylować w przedziale 50-60 procent lub nawet mniejszej liczby klientów na kierunkach turystycznych w relacji z sezonem 2019. Bardziej optymistycznie, czyli na 75 procent opiewają na razie zaktualizowane szacunki dotyczące liczby klientów w Grupie TUI” – relacjonuje.

Przegląd sytuacji epidemicznej

Kolejną część raportu ekspert poświęca na przybliżenie sytuacji w części krajów europejskich i wybranych krajów z innych kontynentów z ilustrującymi ją materiałami graficznymi, które podają rozwój choroby w ostatnim tygodniu między godzinami 22 w kolejne niedziele (materiał powstał w piątek, 9 kwietnia).

W ostatnim tygodniu wskaźnik liczby zgonów dla Polski podniósł się z 56,1 do 80,9, czyli o 44,2 procent. Oznaczało to pogorszenie się sytuacji naszego kraju na tle wskaźnika zgonów dla ogółu pozostałych krajów źródłowych, którego wartość w tym samym czasie wzrosła o jedynie 14,8 procent (z 27,0 do 31,0).

W porównaniu z Polską największą zmianę za korzyść, czyli dalszy zdecydowany spadek wskaźnika odnotowano zwłaszcza w tych krajach, które nie eksperymentują zanadto lub wcale z ustawicznymi modyfikacjami obostrzeń i ograniczeń, ale stabilnie utrzymują wprowadzone lockdowny i odnoszą dodatkowe korzyści ze znacznej dyscypliny społecznej w ich przestrzeganiu. Należą do nich zwłaszcza Wielka Brytania (spadek wskaźnika z 9,4 do 3,6), ale również Niemcy (z 15,6 do 13,0) i Szwajcaria (z 11,7 do 6,09).

Warto zauważyć, że zdecydowanie korzystniejszy przebieg sytuacji epidemicznej – zwłaszcza w zakresie wskaźnika liczby zgonów – mają kraje zachodniej części kontynentu (ostatnio 14,8), w których od pewnego czasu władze postanowiły bardziej poważnie traktować utrzymujące się zagrożenie rozprzestrzenianiem koronawirusa. Do poprawy sytuacji epidemicznej w tych krajach przyczyniły się dodatkowo wyraźnie wzmożone obawy niektórych społeczeństw związane z bardziej zaraźliwą i prawdopodobnie bardziej śmiertelną brytyjską jego odmianą.

W krajach środkowej części Europy stopień przestrzegania ograniczeń i obostrzeń wydaje się bardziej ograniczony, co może mieć związek z historycznie ugruntowanym kontestowaniem lub nawet niewykonywaniem zaleceń i decyzji władz, czyli zjawiska, które niemal nie występuje w wielu państwach zachodnioeuropejskich, a zwłaszcza w skandynawskich. Bieżącą sytuację epidemiczną (wskaźnik zgonów ostatnio 50,1) pogarsza dodatkowo znaczące przeludnienie lokali mieszkalnych w środkowej części Europy (spadek po czasach RWPG) i rozpowszechniona wielopokoleniowość rodzin zamieszkujących wspólne gospodarstwa domowe.

Na wykresie widać wyraźnie cofanie się wskaźnika w zarażanej nową odmianą wirusa Wielkiej Brytanii, który w ostatnim tygodniu stał się pięciokrotnie niższy od średniej źródłowych krajów zachodnioeuropejskich i krajów środkowo-wschodniej części kontynentu.

Należy jednak w tym wypadku mieć na względzie pozytywne działanie tamtejszego restrykcyjnego lockdownu, który jest w znacznym stopniu przestrzegany przez brytyjskie społeczeństwo pełne bardzo dużych obaw przed niekontrolowanym przebiegiem epidemii. Za kilka tygodni coraz większy wpływ na dalsze ograniczanie wskaźników epidemicznych w tym kraju ma i będzie mieć znaczny i szybko rosnący stopień zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa, gdyż pierwszą dawką zaszczepiono już prawie 51 procent populacji Brytyjczyków.

Po czterotygodniowych (8 lutego – 8 marca) wahaniach ważonego wskaźnika nowych zakażeń dla obszaru zachodniej części kontynentu wokół poziomu 1250, w trzech następnych wszedł on już w wyraźny trend wzrostowy osiągając 1370, 1691 i 1995 przypadków na milion mieszkańców. W ostatnim wykazał jednak już niewielki spadek do 1976. Wskaźnik ten był ponad 35 razy wyższy od minimum z pierwszego tygodnia czerwca ubiegłego roku (56 przypadków) i był też jednocześnie po raz czwarty od połowy listopada wyższy od obecnego wskaźnika liczby zakażeń dla USA (1381).

Już od dziewięciu tygodni najwyższe współczynniki zakażeń w krajach źródłowych zachodniej Europy nie występują już w tych krajach, do których najwcześniej dotarła nowa i zdecydowanie bardziej zaraźliwa odmiana koronawirusa, czyli w Wielkiej Brytanii (spadek do zaledwie 388) i w Irlandii (spadek do 736), ale we Francji (wzrost do 4240). Sytuacja taka wydaje się rezultatem bezkompromisowych lockdownów wprowadzonych w pierwszych dwóch krajach, a w Wielkiej Brytanii dodatkowo ujawnia się korzystny wpływ wysokiego stopnia zaszczepienia tamtejszego społeczeństwa.

Najniższe wskaźniki (obok Wielkiej Brytanii) mają obecnie Dania (915), Niemcy (1304), Szwajcaria (1509) (…).

Francja, w której silny był pogląd, że mimo niekorzystnej sytuacji epidemicznej należy wystrzegać się trzeciego lockdownu i akceptować rozprzestrzenianie się nowej odmiany koronawirusa, niejako sama zaprogramowała taką sytuację (pisaliśmy o tym kilkakrotnie), w której stała się epidemicznym liderem zachodniej części kontynentu. Prowadziła ona bowiem w prostej linii do ryzyka poważnego zaostrzenia sytuacji epidemicznej w tym kraju i w konsekwencji do pełnego lockdownu na całym terytorium kraju ustanowionego na razie do dnia 2 maja.

Efektem jest kompromitujący prawie 11-krotnie większy tygodniowy wskaźnik nowych zachorowań niż w sąsiadującej przez kanał La Manche Wielkiej Brytanii, która przestrzegała restrykcyjnego lockdownu. Wskaźnik liczby zgonów dla Francji zbliżył się na razie do 9-krotności wskaźnika dla Wielkiej Brytanii, ale sytuacja i w tym względzie może ulec zmianie na niekorzyść, gdyż wskaźniki liczby zgonów postępują zwykle około trzy tygodnie za wskaźnikami liczby infekcji.

Po siedmiu z rzędu wzrostach zbiorczego ważonego wskaźnika nowy … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarvin Vettori zdominował zapaśniczo Kevina Hollanda na gali UFC on ABC 2
Następny artykułLegendarny moskiewski sklep zamknięty. Zmógł go Covid-19