A A+ A++

Słownik górniczy jest całkiem zasobny. I nie zawsze zrozumiały dla osób, które nie mają doświadczenia w pracy “na dole”. Co ciekawe, określenia różnych narzędzi, czynności czy elementów, często różnią się między sobą w zależności od kopalni. Dlatego nowy pracownik może początkowo czuć się nieco zagubiony. Aby ułatwić proces nauki, przygotowaliśmy mały przewodnik.

Bele nie bumela

Nowo przyjęty musi pamiętać przede wszystkim o tym, żeby nie zdarzały mu się bumele (nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy) i żeby na szychta (zmiana w pracy) wziąć zelter (woda) i sznita lub dublik (kanapka), lepiej z wusztem (kiełbasą) niż z kyjzą (ser).

Na dół zjedzie szolą (winda), potem trzeba wsiąść do kolaski (wagonik pociągu pod ziemią), która wiezie górników w rejon pracy. W chodniku (korytarz podziemny) nad głową jest strop, pod nogami – spąg, a boczna ściana to ocios.

A sztajger (sztygar) dziś w dobrym nastroju?

Wiadomo, że jak szef zadowolony, to aż się lepiej fedruje (wydobywa węgiel) i pyrlik (młot) od razu nieco lżejszy. Na dole luft (powietrze) jest inny niż na powierzchni i zapylony – zwłaszcza po tym, jak hajer (strzałowy) zrobi co do niego należy. Wtedy górnik sięgnie do kapsy (kieszeń) po sznuptabaka (tytoń), żeby wyczyścić nos.

Kozy… to wozy

Nowo przyjęty na gruba (kopalnia) może być zaskoczony, jak mu powiedzą, że trzeba iść po kozy (wózki do przewożenia np. drewna). Kiedy zaś przyjdzie czas, żeby brać się za hercowa (łopata do węgla), to mu w arbajcioku czy też kabocie (robocze ubranie) na pewno się zrobi ciepło.

Co to raszpla? To je taki coś co fajluje

“Młody” musi pamiętać, że górnicy czasem lubią ciepać i robić wice (opowiadać i robić żarty). Niech się nie nabierze, jak mu powiedzą, żeby skoczył po “konsek sztromu”, bo to by znaczyło, że ma przynieść… kawałek prądu, albo każą zasznurować gumioki (gumowce). Zaskakujące mogą być odpowiedzi na pytania – wspomniana raszpla to pilnik, fajlować – piłować. Jak mówi znajomy górnik – na kopalni trzeba być twardym… jak węgiel.

Fajrant – koniec szychty

Po szychcie czas na flapsa (zupa, posiłek regeneracyjny). I można wracać do domu, gdzie czekają żona i bajtle (dzieci).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFelsztyński: Putin stracił kontrolę; jego następca, kimkolwiek by nie był, będzie od niego dużo gorszy
Następny artykułBędzie alternatywna trasa między Bydgoszczą a Białymi Błotami. Rozpoczyna się budowa brakującego odcinka ul. Duńskiej