A A+ A++
fot. Klaudia Piwowarczyk

– Bełchatowianie zagrali bardzo dobrze, wygrali zasłużenie a my zagraliśmy jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie. Nie postawiliśmy się w żadnym elemencie, nie było punktu zaczepienia, żeby gonić wynik. Niestety to nie był nasz dzień – przyznał po przegranym 0:3 spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów Bartosz Gawryszewski, środkowy będzińskiego zespołu.

MKS Będzin nie zdołał postawić się PGE Skrze Bełchatów i przegrał 0:3. Była to już siódma porażka będzinian w tym sezonie. – Skłamałbym, jakbym nie powiedział, że liczyliśmy na to, że jednak ten wirus zdziesiątkuje drużynę Skry, natomiast te powroty są spektakularne, nie tylko drużyna z Bełchatowa, ale i z Katowic, która rozgromiła Radom. To jedna wielka loteria. Nie chcę zwalać winy na wirusa, że przegraliśmy – każdy ma takie same warunki, jeden przeszedł kwarantannę wcześniej inny później, natomiast bełchatowianie zagrali bardzo dobrze, wygrali zasłużenie a my zagraliśmy jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie. Nie postawiliśmy się w żadnym elemencie, nie było punktu zaczepienia, żeby gonić wynik. Niestety to nie był nasz dzień. Może dobrze, że to nie był nasz dzień w meczu z bełchatowianami, którzy grają o zupełnie inne cele, niż z drużynami z tej części tabeli, gdzie my jesteśmy. Może dobrze, że taki kubeł zimnej głowy dostaliśmy teraz, bo za chwilę ruszamy na mega ważny mecz do Olsztyna i tam trzeba się bić jak o życie – podsumował spotkanie Bartosz Gawryszewski.


Bełchatowianie pod koniec października otrzymali pozytywne testy na koronawirusa. Ich przerwa w grze trwała jednak znacznie dłużej, ponieważ wcześniej ich mecze nie odbywały się z powodu zakażeń w innych drużynach. – Cieszymy się ogromnie i to wspaniałe uczucie móc z powrotem grać. Jechać na wyjazd, zapakować walizkę, pojechać autokarem. Zapomnieliśmy o takich najprostszych rzeczach, które robiliśmy. To jest nieocenione uczucie. Można powiedzieć, że bardzo długo paliliśmy sprzęgło jeszcze przed COVID-em. Cały czas czekaliśmy na następny mecz, wypadły nam mecze z jastrzębianami, warszawianami, olsztynianami. Ciągle staliśmy w blokach startowych, byliśmy gotowi do meczu, ale ciągle tych meczów nie było. Ogromnie cieszymy się, że w końcu zagraliśmy. Po długich 32 dniach to był nasz pierwszy mecz, więc fajnie, to świetne uczucie a tym lepsze, że udało się wygrać mecz 3:0, bo troszeczkę obawiałem się, jak ze zdrowiem chłopaków– powiedział Michał Mieszko Gogol.

Bełchatowianie przerwali specyficzną serię. – Sześć ostatnich meczów o 14:45 licząc zeszły sezon i dwa lata wcześniej – przegraliśmy, wygraliśmy dopiero siódmy z rzędu – zauważył trener Skry.

Dotychczas PGE Skra rozegrała zaledwie 6 spotkań. Bełchatowian oprócz odrabiania meczów w PlusLidze czeka rywalizacja w Lidze Mistrzów. – Najbardziej brakowało nam grania i rytmu grania – stwierdził szkoleniowiec zespołu z Bełchatowa. – Z jednej strony dobrze, że będziemy grali z większą częstotliwością i regularnością, bo pomoże nam to na pewno w złapaniu dobrego rytmu gry, natomiast z drugiej strony musimy bardzo uważać na zdrowie chłopaków, bo będziemy mieli mini maratony w grudniu i styczniu, więc zarządzanie zdrowiem i siłami chłopaków będzie bardzo istotne – podkreślił Gogol.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSetki chryzantem na cmentarzu żołnierzy radzieckich. To kwiaty skupione przez rząd po Wszystkich Świętych
Następny artykułATP Finals. Thiem zrewanżował się broniącemu tytułu Tsitsipasowi