– Chciałbym pozytywnie przełożyć nieobecność na końcówkę sezonu i dać coś od siebie. Człowiek ma czas, żeby na chłodno przemyśleć przeanalizować swoją postawę. To pozwala wyciągnąć wnioski i przełożyć je na lepszą grę – mówi Bartłomiej Mordyl, który po kontuzji barku wraca pomóc Treflowi Gdańsk w decydującej fazie sezonu. W niedzielę, o godz. 17:30, jego zespół podejmie Aluron CMC Warta Zawiercie w ostatnim meczu rundy zasadniczej PlusLigi. Jeśli wygra, to zajmie trzecie miejsce. W przypadku porażki może spać nawet na szóste.
W ostatnim meczu rundy zasadniczej Trefl Gdańsk zmierzy się z Aluronem CMC Warta Zawiercie. Dla obu zespołów to bardzo ważne spotkanie, gdyż jego wynik zadecyduje o ostatecznej klasyfikacji PlusLigi, a przecież każdy chce rozpocząć fazę play-off z jak najwyżej pozycji. To żółto-czarni mają karty w swoich rękach, bo jeśli wygrają, to zajmą trzecią lokatę i nie będą musieli oglądać się na innych. Ponadto będą mieli przewagę własnego parkietu w dwóch pierwszych meczach i ewentualnie ostatnim decydującym.
– Terminarz ułożył się bardzo dobrze, bo zagramy z zespołem, który także gra o wyższą stawkę. Rywale są w podobnej sytuacji, więc na pewno postawią ciężkie warunki i będą chcieli wygrać. Myślę, że to spotkanie pokaże nam, w którym miejscu jesteśmy przed kluczową częścią rozgrywek. Dla nas będzie to dobry sprawdzian przed Pucharem Polski i fazą play-off. Trudno ocenić na kogo chcielibyśmy później trafić. Pewne jest to, że do końca sezonu będziemy uczestniczyć już tylko w bardzo ważnych meczach, więc cały czas musimy być skoncentrowani na 100 proc. i grać najlepszą siatkówkę – mówi Bartłomiej Mordyl, środkowy Trefla.
Popularny „Barry” będzie chciał pomóc drużynie w decydującej fazie sezonu. Wraca do zdrowia do kontuzji barku i będzie gotowy do gry w niedzielnym spotkaniu. Sam przyznaje, że jest jeszcze silniejszy, gdyż w ciągu ostatnich tygodni sporo myślał nad poprawą swoich umiejętności. – Z dnia na dzień jest coraz lepiej i liczę, że za chwilę wrócę do dyspozycji sprzed kontuzji. Każda taka przerwa wybija z rytmu i potrzeba czasu na powrót do formy. Jednak człowiek ma czas, żeby na chłodno przemyśleć pewne sprawy, spojrzeć na nie z boku i przeanalizować swoją postawę. To pozwala wyciągnąć wnioski i przełożyć je na lepszą grę. Tak naprawdę w każdym elemencie można być lepszym, w bloku, ataku. Oglądałem analizę swoich poprzednich meczów i na tym przykładzie można porównać zachowania kolegów i zestawić ze swoimi. Ponadto organizm może trochę odpocząć i naładować się. Ćwiczyłem w siłowni na tyle, ile mogłem. Przygotowywałem się, więc nie marnowałem czasu. Chciałbym pozytywnie przełożyć nieobecność na końcówkę sezonu i dać coś od siebie w Pucharze Polski i play-offach – wyznaje siatkarz.
Przypomnijmy, że 26-latek wypadł z gry pod koniec stycznia. Kontuzji nabawił się na rozgrzewce przed meczem z Indykpolem AZS Olsztyn (0:3). Początkowe badania USG wykazały niewielkie obrażenie, więc rokowania nie były złe. Jednak ból uniemożliwiał trenowanie środkowemu i do gry powrócił dopiero w ostatnim sparingu z Visłą Bydgoszcz. – Czułem się sfrustrowany, bo dwukrotnie przechodziłem USG, które wykazywało, ze wszystko jest w porządku. Nie było przeciwskazań, żeby trenować, ale czułem, że coś jest nie tak. Chciałem wrócić jak najszybciej, pomóc drużynie i cieszyć się z treningów, ale czułem dyskomfort. Czasami ćwiczymy z lekkim bólem i to jest naturalne, bo przeciążenia na tym poziomie są duże. Jednak ten był zbyt mocny. Podjęliśmy decyzję, że jeszcze przeczekamy. To mało przyjemne, gdy widzisz, że koledzy z drużyny trenują, a ty sam nie możesz. Z dnia na dzień sytuacja się poprawiała i liczyłem, że wrócę szybciej. Jednak na treningach wszystko musisz robić dynamicznie, więc urazy muszą być wyleczone całkowicie – tłumaczy „Barry”.
* cały tekst Damina Konwenta w serwisie trojmiasto.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS