– Cieszy to, że zaczynamy wypływać na powierzchnię i grać po prostu coraz lepiej. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, bo na to pracowaliśmy – mówił drugi trener Developresu Rzeszów Bartłomiej Dąbrowski po wygranej z Radomką Radom. – Bardzo fajnie, że tak się ten mecz ułożył i cały zespół uwierzył, że będziemy grać dobrze. Wracamy na właściwe tory i z tego powodu się bardzo cieszymy – dodał.
Trzy punkty zainkasowane, ale w dwóch pierwszych setach chyba na własne życzenie zafundowaliście sobie nerwy, prowadząc wysoko w pierwszym 11:2 czy drugim 23:19, gdzie rywalki odrabiały starty i miały nawet setbola…
Bartłomiej Dąbrowski: – Na początku pierwszego seta dość łatwo uzyskaliśmy przewagę i dość łatwo ją straciliśmy. Zrobiliśmy parę takich głupich błędów. Jednak nie to jest najistotniejsze, bo liczy się to, że wygrywamy za trzy punkty i nasza gra wygląda dobrze. Z tego się najbardziej cieszymy. Oczywiście kwestia jest też taka, że musimy ją wciąż ustabilizować. Natomiast w poprzednich meczach, może z wyjątkiem 2-3 setów z Chemikiem Police, jednak byliśmy pod kreską. Cieszy to, że zaczynamy wypływać na powierzchnię i grać po prostu coraz lepiej. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, bo na to pracowaliśmy. Bardzo fajnie, że tak się ten mecz ułożył i cały zespół uwierzył, że będziemy grać dobrze. Wracamy na właściwe tory i z tego powodu się bardzo cieszymy.
Liczyliście pewnie na większy opór ze strony rywalek, z którymi w Radomiu wygraliście 3:2…
– Byliśmy naprawdę dobrze przygotowani. Z powrotem zaczęliśmy blokować. Graliśmy bardzo dobrze zagrywką, choć mimo wszystko Radom radził sobie nie najgorzej z przyjęciem. To co nas zawsze charakteryzuje – gra w obronie, dużo piłek podbijaliśmy, to wszystko wyglądało naprawdę przyzwoicie. Czy Radom zagrał słabo? Nie wydaje mi się. To my nie pozwoliliśmy im grać lepiej. Na pewno Radomka jest bardzo mocną ekipą i z całą pewnością będzie kandydatem do medalu. Cieszę się jednak, że my tym kandydatem się stajemy.
Czy są jakieś problemy zdrowotne w zespole? Np. Aleksandra Lazić cały mecz spędziła w kwadracie dla rezerwowych oklejona tejpami.
– Nie ma żadnych problemów, wszyscy są zdrowi. Oczywiście jakieś tam mniejsze urazy się zdarzają, ale to normalne. Taka była nasza decyzja, żeby dać szanse Juliette. Tak jak powtarzałem wielokrotnie, mamy bardzo wyrównany zespół, więc każdy jest gotowy do tego, żeby grać. Cieszę się, bo wyglądało to naprawdę bardzo dobrze. Alex ma drobny uraz, ale jakby to też był powód, że nie zagrała, bo nie chcieliśmy tego pogłębiać. Miejmy nadzieję, że szybko sobie z nim poradzimy, bo jest nam bardzo potrzebna w 100 procentach zdrowa. Tak jak mówię, możemy trenować wszyscy, to jest najważniejsze i nie ma żadnych poważniejszych spraw, więc możemy wracać do formy.
Zaskoczony jest pan wynikami losowania Pucharu Polski, gdzie już w ćwierćfinale zagracie z zespołem z Polic i będzie to taki trochę przedwczesny finał?
– Czy jestem zaskoczony – ciężko powiedzieć. To chyba też wynikało z rozstawienia w tabeli po I rundzie rozgrywek. Skoro Chemik był poza czołową czwórką, to jasne było, że ktoś na niego trafi. Jesteśmy to akurat my, ale to dobrze, będzie piękny mecz, który zagramy na Podpromiu. Przegraliśmy ostatnio z nimi, ale też pokazaliśmy dobrą siatkówkę, że możemy z Chemikiem grać. Trzeba pamiętać, że w 1/8 finału musimy najpierw przejść zespół z Sosnowca. Nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Niejednokrotnie historia pokazywała, że zespoły pierwszoligowe sprawiały niespodzianki i eliminowały te z ligi wyższej. Musimy być skupieni na tym spotkaniu, a nie myśleć o Chemiku czy Legionovii. Trzeba pojechać do Sosnowca, zrobić dobrą robotę, wygrać mecz i dopiero później zastanawiać się z kim będziemy grali w kolejnej rundzie. Jeżeli będzie to Chemik to… super. Nie ma co narzekać. Jeżeli chcemy zdobyć Puchar Polski, to musimy wygrać z każdym i tak samo jest w przypadku mistrzostwa Polski.
W konfrontacji z pierwszoligowcami musicie grać innymi piłkami niż na co dzień, co mimo wszystko jest utrudnieniem.
– Od niedzieli ruszymy na treningach z Moltenami. Podchodzimy do tego bardzo poważnie i chcemy się na tyle, ile możemy przygotować na to, co od nas zależy. czyli do piłki. Dzięki wsparciu V LO poradzimy sobie z tym i wszystko będzie ok. Przygotowujemy się na 100 procent do tego meczu. Nie będziemy narzekać na piłki czy coś innego. Musimy po prostu grać w siatkówkę. Jak będziemy się dobrze prezentować, to wygramy.
Na czym polega największa różnica w tych piłkach?
– Przede wszystkim jest w przyjęciu, bo obie piłki bardzo się różnią. Trzeba się do niej przyzwyczaić, ale łatwiej jest przejść z Mikasy na Molten niż odwrotnie. Po tym względem po tych kilku treningach nie będziemy mieli jakiegoś większego problemu, mam nadzieję przynajmniej. Najważniejsze będzie przygotowanie mentalne do tego meczu, żebyśmy po prostu nie odpuścili. Nie myśleli już o następnej rudzie, bo trzeba zagrać dobrą siatkówkę i wygrać przekonywująco, a potem się zastanawiać nad kolejnym rywalem. To jest bardzo istotne, bo wiemy jak to często wygląda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS