A A+ A++

Dowiedzieliśmy się też, że prezes NIK zwróci się do marszałek Sejmu o odwołanie wiceprezesa Izby Tadeusza Dziuby, który wobec kontroli Funduszu miał stosować obstrukcję. W tej sprawienie złożone zostało też zawiadomienie do prokuratury, oskarżające Dziubę o przestępstwo niedopełnienia obowiązków służbowych.

Czytaj też: Sprawa Banasia pokazuje, jak nienormalnym państwem stała się Polska

Wyciąć człowieka PiS

Dziuba jest w NIK uważany za człowieka PiS, lojalnego wobec partii. Był członkiem-założycielem Porozumienia Centrum – pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego, następnie kilkakrotnie startował w różnych wyborach z poparciem PiS. Za pierwszych rządów tej partii (2005-7) pełnił funkcję wojewody wielkopolskiego. Jak podawały media, gdy w listopadzie 2019 roku Banaś miał porozumieć się z PiS w sprawie swojej dymisji, marszałek Witek zażądała od niego, by jako pełniącego obowiązki prezesa NIK wskazał właśnie Dziubę. Banaś uznał to za niedopuszczalny nacisk na swoją osobę i ostatecznie nie złożył gotowego już wniosku dymisji.

Od tamtego czasu Dziuba i Banaś pozostają w konflikcie. Już w lipcu pojawiły się informacje, że NIK zarzuca Dziubie naciski na kontrolerów w sprawach niewygodnych dla władzy i że składa na niego zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura odmówiła wtedy wszczęcia śledztwa, sąd uznał tę decyzję za przedwczesną. Banaś także wtedy wystąpił do marszałek Witek z wnioskiem o odwołanie Dziuby – bezskutecznie.

Czytaj też: Dzięki Banasiowi Ziobro ma Morawieckiego na widelcu. Dlaczego prezes NIK pomaga ministrowi?

Teraz spór prezesa NIK z Dziubą wchodzi w otwartą, gorącą fazę. Poprzednie powiadomienia do prokuratury przeszły trochę obok uwagi opinii publicznej, teraz Banaś zadbał o to, by był to przynajmniej temat dnia.

Co konkretnie zarzucono Dziubie? Poszło o zachowanie wiceszefa Izby na kolegium NIK 21.07. Rozpatrywało ono wtedy uwagi ministerstwa sprawiedliwości do wniosków kontroli w Funduszu Sprawiedliwości. Resort Ziobry przedstawił sto stron uwag, całkowicie odrzucających wnioski z kontroli. Dziuba miał próbować zablokować głosowanie nad odrzuceniem uwag ministra – najpierw usiłując zdjąć ten punkt z porządku obrad, a następnie odmawiając głosowania tego dnia na kolegium.

Korupcja w Funduszu Sprawiedliwości?

Na tej samej konferencji Tomasz Sobecki mówił o „mechanizmach korupcjogennych” w działaniu Funduszu Sprawiedliwości, przede wszystkim na poziomie powiązań między ministerstwem sprawiedliwości i organizacjami pozarządowymi, będącymi odbiorcami środków z Funduszu. NIK zwrócił się do premiera Morawieckiego o podjęcie pilnych działań naprawczych w sprawie Funduszu, a do CBA o podjęcie działań śledczych należących do kompetencji biura.

Czytaj też: Czy „pancerny Marian” jest w tej chwili największym zagrożeniem dla PiS?

Czym jest właściwie Fundusz Sprawiedliwości? To celowy fundusz Ministerstwa Sprawiedliwości, który ma w teorii pomagać ofiarom przestępstw oraz zajmować się profilaktyką przestępczości. W teorii, bo jak od dawna donoszą media, stał się on czymś w rodzaju funduszu wyborczego polityków Solidarnej Polski – partii Zbigniewa Ziobry.

Środki Funduszu finansowały m. in. Ochotnicze Straże Pożarne czy placówki ochrony zdrowia w miejscach, gdzie politycy Solidarnej Polski stawali w wyborcze szranki. Przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku kilka milionów złotych z Funduszu trafiło do szpitali w Kielcach, gdzie jedynką PiS był Ziobro. Ostatnio w Rzeszowie kandydat na prezydenta miasta i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przekazał 0,5 miliona złotych z Funduszu Sprawiedliwości na rzeszowski szpital wojewódzki nr 1.

Dziś na konferencji prasowej NIK nie podał szczegółów kontroli. Prawo do odpowiedzi na całość raportu – a nie tylko wnioski – ma jeszcze Ministerstwo Sprawiedliwości, w ciągu 14 dni może sporządzić swoją odpowiedź. Do reportu dotarło „Oko.press”, w środę rano opublikował jego omówienie. Według portalu, kontrolerzy NIK mieli zakwestionować sposób wydawania setek milionów złotych w ramach Funduszu. W tym ponad 63 milionów złotych „wydanych niecelowo i niegospodarnie” w ramach przeciwdziałania przestępczości. Prawie 60 milionów złotych miało trafić do podmiotów, które nie były przygotowane do realizowań zadań, na które przeznaczone były środki – choć o te same dotacje ubiegały się organizacje do tego kompetentne. Zakupy z Funduszu dla OSP miały być robione w sposób uznaniowy, bez związku z realnymi potrzebami lokalnych oddziałów straży.

Środki na promocję Funduszu w mediach nie służyły budowaniu rozpoznawalności czy marki instytucji, ale „promowaniu działań i koncepcji Ministra Sprawiedliwości, w obszarach takich jak np. relacje Polski z instytucjami Unii Europejskiej, czy też reforma wymiaru sprawiedliwości”. Tłumacząc z urzędniczego żargonu na polski: Ziobro, a przynajmniej podległy mu resort z pieniędzy mających pomagać ofiarom przestępstw finansował promocję w mediach swoich pomysłów na to, jak zmienić sądy i ułożyć relacje z Unią Europejską.

To byłoby nawet zabawne, gdyby nie chodziło o kraj, w którym żyjemy

Jeśli raport wygląda tak, jak podaje „Oko.press”, a resort sprawiedliwości nie będzie się potrafił z tego sensownie wytłumaczyć, to jest to absolutna polityczna kompromitacja Zbigniewa Ziobry. Mieliśmy różnych, lepszych i gorszych ministrów sprawiedliwości, przed Ziobrą nie było jednak żadnego, pod którego władzą resort stałby się miejscem powstania aż dwóch skandali. Bo przypomnijmy, że poza otwierającym się właśnie skandalem z wydatkowaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości, resort sprawiedliwości był wcześniej miejscem narodzin „afery hejterskiej” – pracujący w ministerstwie, popierający PiS sędziowie organizowali hejt przeciw uznanym za wrogich reformom Ziobry sędziom.

W dobrze urządzonej demokracji powinno się to wszystko skończyć dymisją Ziobry. My dobrze urządzoną demokracją nie jesteśmy. Choć premier ma aż za dość powodów, by odwołać Ziobrę, to nie może tego zrobić, bo jego szef, Jarosław Kaczyński, potrzebuje głosów polityków Solidarnej Polski, by utrzymać w Sejmie większość. Jakie nie będą więc wnioski raportu NIK, do jakich nieprawidłowości nie doszło w Funduszu, premier najpewniej nie zrobi nic, podobnie jak CBA.

PiS szło po władzę z hasłami sanacji życia publicznego, walki z korupcją, ścigania mafii VAT-owskich itd. Tymczasem za jej władzy w ministerstwie finansów miała zalegnąć się mafia vatowska. Ministrem ds. służb został Mariusz Kamiński – skazany nieprawomocnie za przekroczenie uprawnień i ułaskawiony przez prezydenta, by nie musiał kłopotać się apelacją. Szefem NIK został mianowany Marian Banaś, na którym ciążą poważne zarzuty – od składania nieprawdziwych oświadczeń majątkowych poczynając. Jednocześnie szefem prokuratury jest Zbigniew Ziobro, który – jeśli wnioski kontroli Funduszu Sprawiedliwości się potwierdzą – zmienił fundusz mający pomagać ofiarom przestępstw – w fundusz polityczny swojej mikro-partii. Teraz Ziobro i Kamiński próbują utrącić Banasia, o on ich. Jakich problemów ze standardami przejrzystości i uczciwości nie miałyby poprzednie rządy, takiego osobliwego trójkąta jak Banaś-Kamiński-Ziobro jeszcze nie było.

Fakt, że trójkąt ten powstał pod rządami partii mającej w nazwie Prawo i Sprawiedliwość byłby nawet zabawny, gdyby nie chodziło kraj, w którym wszyscy żyjemy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMartwy człowiek, tym razem na klatce schodowej
Następny artykułCzy w przypadku wypowiedzenia umowy otrzymam dodatkowe wynagrodzenie za urlop?