Dzisiaj, 4 października (13:23)
Kamil Majchrzak rozpoczął swoje zmagania w turnieju Japan Open w Tokio od pojedynku z reprezentantem gospodarzy, Sho Shimabukuro. Potyczka ta zakończyła się triumfem Polaka 7:6 (7-2), 6:2 i w kolejnej rundzie zawodów nasz reprezentant zmierzy się z Australijczykiem Nickiem Kyrgiosem.
Kamil Majchrzak w bardzo szybkim tempie przeniósł się z Europy na drugi koniec świata, do Wschodniej Azji – jeszcze niedawno rywalizował on bowiem w zawodach w bułgarskiej Sofii, z których odpadł po swoim trzecim meczu, przegranym ze Szwajcarem Hueslerem. Potem nasz reprezentant znalazł się w Japonii
Tam przystąpił do zmagań w Tokio w ramach turnieju Japan Open – na pierwszy ogień poszło starcie z przedstawicielem gospodarzy, 25-letnim Sho Shimabukuro. Ta potyczka okazała się zdecydowanie szczęśliwa dla piotrkowianina.
Ostatecznie obaj zawodnicy wyszli na kort krótko przed godz. 12.00 czasu polskiego – czyli znacznie później niż według pierwotnej rozpiski, a było to spowodowane wcześniejszym meczem rozgrywanym na tym samym korcie, który mocno się przedłużył. Od razu też było widać, że Polaka nie będzie czekać łatwe zadanie.
Nasz reprezentant co prawda zaczął potyczkę od wygranego gema, natomiast Shimabukuro dosyć długo bronił się przed utratą pierwszej mini-potyczki. Ostatecznie Majchrzak zakończył sprawę asem serwisowym, natomiast zaraz potem jego rywal wyrównał stan rywalizacji na 1:1.
Obaj tenisiści weszli od razu w zmagania “cios za cios”. W gemie trzecim Japończyk był bardzo blisko przełamania piotrkowianina, ale ten w heroiczny sposób wybronił się z opresji i ponownie wyszedł na prowadzenie. Potem jednak Shimabukuro pokazał sporo sportowej klasy – grając szybko i intensywnie ograł Majchrzaka bez utraty punktu – i ponownie mieliśmy remis.
Potem polski gracz miał szansę na to, by zbudować sobie pewniejsze prowadzenie – najpierw zwyciężył w kolejnej mini-potyczce, a następnie od zdobytego punktu rozpoczął gema szóstego. Niestety pomylił się, trafiając z forhendu w siatkę – stojąc dosyć blisko niej – i choć jego oponent również popełnił błąd posyłając piłkę na aut, to ostatecznie znów zrównał się z Majchrzakiem.
W ogólnym rozrachunku obu zawodnikom zdarzały się dosyć proste błędy – na szczęście Kamil Majchrzak w najbardziej newralgicznych momentach stawał na wysokości zadania i koniec końców nie dawał Shimabukuro przejmować na dłużej inicjatywy. Niemniej spotkanie z minuty na minuty w ogóle nie traciło zaciętości – a kolejne sprawne akcje były hojnie nagradzane brawami przez tokijską publikę.
Polak wyszedł na 5:4 i krótko po … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS