– Firma rozwijała się w sposób, jaki sobie zakładaliśmy. Problem w tym, że nie zauważyliśmy, jak bardzo zależni byliśmy od nabywców ze Wschodu, więc kiedy w 1998 r. przyszedł niesławny kryzys rosyjski, biznes stanął w miejscu, a ja zostałem z setkami tysięcy słoików z nalepionymi etykietami w języku rosyjskim – mówił „Forbesowi” Artur Rytel.
Ten zimny prysznic sprawił, że zapadła decyzja o przebranżowieniu. Artur Rytel nie pogodził się z porażką. Firma w drugim rozdaniu i z nową nazwą Green Factory postawiła na produkcję polową warzyw i ich sprzedaż. Wkrótce nastąpił przełom.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS