A A+ A++

Arka miała szansę awansować do swojego trzeciego finału Pucharu Polski na przestrzeni czterech lat (2017 – triumf po zwycięstwie z Lechem Poznań, 2018 – przegrana z Legią Warszawa), ale żeby tego dokonać, musiała sprawić dużą niespodziankę, wszak Piast to obok Legii najlepsza w tym roku drużyna Ekstraklasy. I to jej się udało!

Trener gdynian Dariusz Marzec pod nieobecność pauzującego za kartki Luisa Valcarce postanowił zmienić ustawienie i zagrał na czwórkę obrońców. Z kolei w środku pola do Adama Dei i Christiana Alemana dołączył nominalny napastnik Łukasz Wolsztyński.

Arkowcy początkowo podeszli do rywala ze sporym respektem i już po kilku minutach mogli stracić gola. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z najbliższej odległości strzelali Jakub Czerwiński oraz Dominik Steczyk, ale najpierw dobrze spisał się Kacper Krzepisz, a potem przytomnie na linii bramkowej zachował się Adam Danch.

Z biegiem czasu gra gdynian wyglądała coraz lepiej. Po rzucie rożnym groźnie uderzał Deja, za chwilę świetnie do prostopadłego podania wystartował Maciej Rosołek, ale jego strzał z ostrego kąta obronił Frantiszek Pliach. Młody napastnik Arki miał jeszcze jedną szansę, tym razem po uderzeniu głową, jednak tym razem nie trafił w bramkę.

Piast mocno rozczarowywał, w niczym nie przypominał zespołu, który nie przegrał sześciu ostatnich meczów (liga + Puchar Polski), z czego pięć kończył zwycięsko. Grał bardzo wolno, tak jakby chciał wygrać spotkanie w trybie skrajnie ekonomicznym. Dopiero w samej końcówce pierwszej połowy po kolejnym rzucie wolnym świetną okazję zmarnował Czerwiński, którego strzał głową z najbliższej odległości minimalnie minął słupek.

Piast słaby, Arka wyczekująca

W drugiej połowie na boisku działo się jeszcze mniej. Piast niby przeważał, ale poza jednym rzutem wolnym Patryka Lipskiego, po którym niepewnie interweniował Krzepisz, bramce Arki nie zagrażał. Zespół Waldemara Fornalika wciąż raził niedokładnością i brakiem pomysłu. Z kolei gospodarze byli skupieni głównie na destrukcji, nie chcieli zaryzykować, stąd z boiska długimi minutami wiało potworną nudą. Gry obu zespołom nie ułatwiało też boisko, murawa Stadionu Miejskiego w Gdyni już tradycyjnie wyglądała w wielu miejscach niczym wybieg dla dzików.

Gospodarze przynajmniej dwa razy zatrudnili Placha – Fabian Hiszpański strzałem z daleka oraz Marcus da Silva z ostrego kąta. Z kolei Piast, żeby poważnie zagrozić bramce Arki, potrzebował koszmarnego błędu Harisa Memicia, który stracił piłkę na 30 metrze przed własną bramką. Przejął ją Jakub Świerczok, miał sporo miejsca, ale jego strzał w dobrym stylu obronił Krzepisz.

Naprawdę składną akcję Piast przeprowadził dopiero w 90 min. W jej końcowej fazie Gerard Badia zagrał do Mateusza Winciersza, który będąc tuż przed bramką, nie trafił czysto w piłkę. Zatem po 90 minutach był bezbramkowy remis i sędzia Bartosz Frankowski zarządził dogrywkę.

Dotrwali do karnych

W niej uwidoczniła się przewaga Piasta. Kolejną świetną sytuację zmarnował Świerczok, groźnie z dystansu uderzał też Badia. Z kolei po kontrze swoją szansę miała także Arka, jednak Rosołek strzelił wprost w Placha. 

Na początku drugiej części dogrywki blisko szczęścia był ponownie Winciersz, ale strzelił słabo i prosto w Krzepisza. Arkowcy bronili się bardzo konsekwentnie i ofiarnie, mimo utraty sił dobrze się przesuwali, co na wciąż bardzo przeciętnie grającego Piasta w zupełności wystarczało. Zatem osiągnęli cel, który od pewnego momentu spotkania w dużej mierze im przyświecał – doprowadzenie do rzutów karnych.

Bohaterów dwóch

W nich pierwsi pomylili się goście, strzał Bartosza Rymaniaka obronił Krzepisz. Za chwilę wysoko nad poprzeczką strzelił co prawda Rosołek, ale niecelnie uderzył też Michał Chrapek, który trafił w poprzeczkę. Za chwilę trafił Memić, a po odpowiedzi Michała Żyry, strzał na finał miał Marcus da Silva – jeden z dwóch zawodników, który pamięta dwa poprzednie finały Arki (drugim jest Michał Marcjanik). Brazylijczyk z polskim paszportem zmylił Pliacha i pewnym strzałem zapewnił swojemu zespołowi kolejny awans do finału.

W szczególe karne przebiegały następująco:

0:1 – Badia

1:1 – Marcjanik

1:2 – Lipski

2:2 – Deja

2:2 – Rymaniak (broni Krzepisz)

2:2 – Rosołek (niecelnie)

2:2 – Chrapek (poprzeczka)

3:2 – Memić

3:3 – Żyro

4:3 – Da Silva

Zatem Arka 2 maja zagra w Lublinie (w tym samym mieście sięgała po pierwszy Puchar Polski w historii – w 1979 roku). Jej rywalem będzie zwycięzca drugiego półfinału, w którym Cracovia podejmie 14 kwietnia Raków Częstochowa (godz. 17.30).

Arka Gdynia – Piast Gliwice 0:0 po dogrywce, karne 4:3

Arka: Krzepisz – Kasperkiewicz Ż, Marcjanik, Memić, Danch – Deja – Hiszpański Ż (106. Stępień),  Ł. Wolsztyński (87. Sasin), Aleman (76. Da Silva), Żebrowski (64. Skóra) – Rosołek.

Piast: Pliach – Rymaniak, Czerwiński Ż, Huk, Holubek – Steczyk, Sokołowski (87. Badia), Jodłowiec (46. Lipski), Chrapek, Pyrka (78. Winciersz) – Świerczok (106. Żyro).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPomylił gaz z hamulcem? Nowe fakty ws. wypadku Tigera Woodsa
Następny artykułCoraz więcej problemów związanych z psychiką. Brzescy bibliotekarze chca pomóc