A A+ A++

O autorze

Apple podniósł, a konkretniej podwoił, na wybranych rynkach cenę rozbudowy pamięci w tegorocznym MacBooku Pro. Dla nas, Polaków, jest to jednak niewielkie zmartwienie, gdyż nawet po podwyżce zachodni klienci wciąż zapłacą mniej. Tylko, cała ta historia jest zastanawiająca.

Podstawowy model MacBooka Pro 13 na rok 2020 zadebiutował z 8 GB RAM typu LPDDR3-2133. Rozbudowa do 16 GB jest dodatkowo płatna. W dniu premiery w przypadku Stanów Zjednoczonych było to 100 dol., Wielkiej Brytanii zaś – 100 funtów. Niniejszym ceny te rosną dwukrotnie, a więc do, odpowiednio, 200 dol. oraz 200 funtów.

Nad Wisłą nie ma to większego znaczenia, jako że od początku płaciliśmy 1 tys. zł i ta cena zostaje utrzymana. To samo tyczy się reszty kontynentalnej Europy, gdzie zachowany zostaje wyjściowy próg 250 euro. Ale całą tę sytuację należy określić jako co najmniej zaskakującą.

Apple nie przedstawiał pierwotnej ceny pamięci jako promocyjnej. Jednocześnie sytuacja na rynku DRAM nie zmieniła się na tyle, aby mówić o wzroście kosztów po stronie producenta. Wprost przeciwnie – po miesiącu, jaki dzieli nas od premiery MBP 2020, łańcuch dostaw powinien być uporządkowany i dążyć do spadku cen.

Czy to oznacza, że nowy MacBook sprzedaje się jak świeże bułeczki, a spółka z Cupertino poczuła możliwość zwiększenia zarobku? Tak to przynajmniej wygląda. Apple od lat zarabia krocie na upgrade’ach pamięci, czy to operacyjnej czy masowej, i tendencja wyraźnie zostaje podtrzymana.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWypadek w Borkach
Następny artykułNie będzie śledztwa ws. słów abpa Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie"