Dariusza Żurawia nie ma już w Poznaniu i chyba mało kto za nim tęskni. Obecnie pracuje w Zagłębiu Lubin i całymi seriami powiela błędy, z których znany był już w Lechu. Żuraw nadal nie potrafi czytać gry, ani właściwie reagować na wydarzenia boiskowe. Nadal dokonuje złych wyborów personalnych…
Joao Amaral
Gdy wraz z Pedro Tibą pojawił się w Lechu, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że oto do Poznania zawitał gościu z lepszego świata. Nie potrzebował żadnej mitycznej aklimatyzacji, tylko z buta zaczął grać i robić dobre liczby, jednak z czasem okazało się, że potrafi być też chimeryczny i grał coraz mniej.
Nie był ulubieńcem trenera Żurawia. Wszyscy widzieli w nim jakość i potencjał, tylko nie trener. Coraz częściej w ogóle nie wstawał z ławki rezerwowych, mimo że grali słabsi od niego. Efektem była coraz większa frustracja i poprzedzona różnymi kłamstewkami prośba o wypożyczenie do Portugalii. Żuraw nazwał go nawet dobrym aktorem.
Minęło trochę czasu. Skończył się okres wypożyczenia i czas Żurawia w Poznaniu. Amaral wraca do Lecha i zastaje tu trenera Skorżę. Nagle okazuje się, że Joao nie jest zblazowanym kłamczuszkiem, tylko ambitnym piłkarzem, któremu się chce. Nagle okazuje się, że potrafi grać na tyle dobrze, że posadził na ławce niezastąpionego dotąd Ramireza. Okazuje się, że jego powrót jest jednym z większych wzmocnień Kolejorza.
Nika Kwekweskiri
Ten u Żurawia miał jeszcze gorzej niż Amaral. Siedział na ławce albo grał ogony. Wystarczy dodać, że jego najdłuższym czasem gry u Żurawia to jakieś marne 25 minut. Kwekweskiri był w Lechu na wypożyczeniu i gdyby decyzja zależała od Dariusza Żurawia, już dawno w Poznaniu by go nie było.
Na szczęście to nie on decydował i Lech wykupił Gruzina. Po zmianie trenera okazało się, że Kvekve jest nie tylko pożytecznym, ale wręcz niezbędnym graczem. Świetnie rozdziela piłki i bryluje w środku pola. Potrafił też strzelić pięknego gola z rzutu wolnego, a w ostatnim meczu posadził na ławce samego Pedro Tibę…
Przykładów błędnych decyzji i wyborów Dariusza Żurawia jest oczywiście więcej, ograniczyłem się dziś tylko do tych najbardziej aktualnych, Amarala i Kvekve. Ale pamiętamy przecież jak to było z Kubą Moderem i Karlo Muharem. Gdyby nie akcja kibiców, w Lechu nadal grałby Muhar, a Modera nie byłoby ani w Premier League, ani w reprezentacji Polski. Mam wrażenie, że Dariusz Żuraw nie lubi i nie ceni piłkarzy technicznych. Nic do niego nie mam i życzę mu powodzenia, byleby z dala od Lecha Poznań.
Krzysztof Spanily
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS