A A+ A++

Firma Disney postanowiła po cichu zmienić nazwę legendarnego statku “Slave I” z uniwersum Star Wars, którym posługiwał się słynny łowca nagród Boba Fett. Powodem jest oczywiście próba zachowania politycznej poprawności.

Boba Fett to jedna z najbardziej znanych postaci w świecie Gwiezdnych Wojen. Łowca nagród po raz pierwszy pojawił się na ekranie w Oryginalnej Trylogii George’a Lucasa, gdzie pomimo zaledwie kilkuminutowego występu w “Imperium Kontratakuje” oraz “Powrocie Jedi” zyskał ogromną popularność wśród fanów, którzy bardzo rozbudowali jego postać w niekanonicznych źródłach. Rozpoznawalność tej postaci, głównie ze względu na charakterystyczną zbroję, sprawiła, że pojawiła się także w innych dziełach ze stajni Lucasa – m.in. w filmie “Atak Klonów”, gdzie poznaliśmy początki tego bohatera, czy serialu “Wojny Klonów”.

Najsłynniejszy łowca nagród w odległej galaktyce uzyskał drugie życie za sprawą serialu “Mandalorian”. I to dosłownie drugie życie, gdyż pierwotnie Boba Fett zginął w “Powrocie Jedi” na początku filmu, kiedy wpadł do jamy jednego z potworów znajdujących się na planecie Tatooine. Jego powrót nie był jednak niczym nowym – syn Jango Fetta był kilkukrotnie przywracany do życia w komiksach, książkach, czy grach (np. Jedi Academy), które dziś wchodzą w tzw. expanded universe. Kluczowa rola w końcówce drugiego sezonu “Mandalorianina”, a także zapowiadana seria “The Book of Boba Fett” rozgrzała na nowo popularność tej postaci, która pod pewnym względem… stała się kłopotliwa dla Disneya.

Chodzi głównie o statek, którym posługiwał się bohater. A dokładniej jego nazwa – “Slave I” – która w wolnym tłumaczeniu oznacza “Niewolnik I”. Obowiązywała ona oficjalnie przez ponad 40-lat w kanonie Star Wars, widniejąc we wszelkich książkach, encyklopediach, grach czy nawet zestawach Lego traktujących o tym uniwersum. Przez ten okres nie powodowała żadnych większych kontrowersji, aż do dzisiejszych czasów, kiedy postępowa część Amerykanów dopatrzyła się w niej… odniesień  do historii zniewolenia Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych.

W związku z tym Disney stanął przed “poważnym konfliktem” pomiędzy fanami Star Wars (którzy chcą, aby wszystko zostało takie, jakie było), a lewicą (której koncern nie chce się narazić). Filmowy gigant zdecydował się więc po cichu odciąć od nazwy “Slave I” – przykładem tego jest nowy zestaw klocków Lego z motywem statku, który został nazwany “Boba Fett Starship” (Statek Boby Fetta). Wielu fanów zaczęło spekulować też, czy w serialu “The Book of Boba Fett” doczekamy się wytłumaczenia zmiany nazwy statku, czy też zostanie ta kwestia zupełnie przemilczana.

Tym samym mamy kolejną kontrowersję związaną z marką Star Wars na tle poprawności politycznej. Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno temu zdecydowano się zwolnić aktorkę Ginę Carano z produkcji dalszych seriali związanych ze światem Gwiezdnych Wojen z powodu jej wpisów na Twitterze.

Można się też zastanawiać tylko, jak daleko pójdzie cancel culture i lewicowa postępowość w modyfikowaniu jednej z najpopularniejszych serii w historii kina, skoro już teraz przeszkadza im zwykła nazwa statku. Pamiętajmy, że w Gwiezdnych Wojnach nie brakuje wątków wprost nawiązujących do niewolnictwa. W I epizodzie zostaje nam pokazane życie młodego Anakina Skywalkera i jego matki Shmi, którzy są niewolnikami i żeby odzyskać wolność, muszą zostać wykupieni (co ma miejsce w przypadku przyszłego Lorda Vadera). Z kolei w “Powrocie Jedi” przez pewien moment księżniczka Leia zostaje niewolnicą potężnego gangstera Jabby Hutta, zmuszoną do przywdziewania bardzo skąpego stroju. Czy również z tego Disney będzie próbował się “po cichu” wycofać? Nie zaskoczyłoby to nas.

Źródło: Stefczyk.info na podst. gram.pl Autor: JD

Fot. screenshot

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany na stanowisku prezesa Rejonu Dróg Miejskich. Prezydent dziękuje za pracę Arturowi Aniołowi
Następny artykułKąpieliska w regionie gotowe na wczasowiczów