„Nie każdy chleb nas karmi, ale tylko ten, który ma smak świętości imienia Ojca, który ma smak Jego królestwa, który ma smak przebaczenia, który oczekuje od Niego zbawienia” – stwierdza łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM. W swoim rozważaniu nawiązuje do fragmentu Ewangelii czytanego w 17. niedzielę okresu zwykłego, roku C, (Łk 11, 1-13), w którym Chrystus uczy modlitwy.
Ojcze nasz, przypowieść o natarczywym przyjacielu, dobroć Ojca, który daje Ducha Świętego: w każdym z tych trzech fragmentów, gdzie Jezus mówi o modlitwie, w pewnym momencie znajdujemy coś, co ma związek z głodem, a następnie z czymś, co można spożyć.
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Łk 11,3), mówimy w „Ojcze nasz”.
„Pożycz mi trzy chleby” (Łk 11, 5) – mówi przyjaciel, który ma do nakarmienia nocnego gościa.
„Jeśli syn poprosi go o rybę… albo jeśli poprosi go o jajko” (Łk 11,11-12) Jezus mówi o tym, jak dobry jest Ojciec, jak zawsze potrafi dawać dobre rzeczy.
Mówi o jedzeniu i o tym, że ktoś je daje.
Dlatego modlitwa nie jest czymś, co trzeba przede wszystkim robić, ale czymś, czym należy się karmić. Raczej jest to odkrycie kogoś, kto karmi. Jest to odkrycie tego, co naprawdę posila, relacji zdolnej do karmienia naszej potrzeby życia.
Uczniowie proszą Jezusa, aby nauczył ich się modlić. Widzą Go modlącego się i wyczuwają, że jest karmiony relacją; widzą, że Jego życie ma ukryte źródło, które czyni je prawdziwym i owocnym.
Doświadczenie bycia uczniem z konieczności obejmuje tę prośbę skierowaną do Jezusa: naucz nas się modlić. Jest to prośba fundamentalna: w pewnym momencie trzeba poczuć w sobie pragnienie relacji z Bogiem, karmiącej życie.
Uczniowie wyczuwają, że modlitwa Jezusa jest nowa, że jest inna od modlitwy Jana Chrzciciela, od modlitwy kogokolwiek innego, że jest wyłącznie Jego modlitwą i że tylko On może ją dać. Czują, że czegoś im brakuje, że to jest to, czego im brakuje; odczuwają głód i pytają. I to jest już modlitwa.
Aby zatem dać się nakarmić, musimy przede wszystkim być głodni.
Ten, kto wie wszystko, kto ma wszystko, kto może wszystko, wystarcza sam sobie, jest nasycony i nie zna głodu; i nie musi nikogo o nic prosić. On się nie modli.
Również ten, kto choć nic nie posiada, nie ma od kogo prosić o cokolwiek, nie modli się.
Nie modli się też ten, kto nie wie, że ktoś chętnie daje, gotów jest zaspokoić jego głód.
Modlitwa, której Jezus uczy swoich uczniów, to doświadczenie, które rodzi się w życiu tego, kto zna prawdę o sobie i prawdę o Bogu.
Prawda o nas samych to prawda o tym, że jesteśmy głodni, potrzebujący, ogołoceni, ograniczeni: bycie w potrzebie, które nie jest przeszkodą dla modlitwy, ale jej siłą.
Ale gdybyśmy znali tylko głębię naszych potrzeb, a nie znali dobroci Boga, gdybyśmy nie wiedzieli, że nasz głód kogoś interesuje, nasze życie byłoby rozpaczliwe.
I Jezus odpowiada uczniom, objawiając i dzieląc się z nimi tym, co karmi Jego życie: Ojcem.
Bóg „Ojciec” jest fundamentem, modlitwy i życia.
I w tej podróży życia, której początkiem i końcem jest Ojciec, Jezus ukazuje, jak karmi nas Ojciec.
To pięć próśb Ojcze nasz: w centrum znajduje się prośba o chleb powszedni.
Pozostałe cztery mówią, jak smakuje Boży chleb, jakim chlebem karmi nas Ojciec, czego naprawdę potrzebujemy do życia.
Imię Boże jest nam potrzebne do uświęcenia (Łk 11,2). W imieniu Boga jest sam Bóg: ale kto by się odważył wymawiać święte Imię nieczystymi ustami? Nawiązanie do Starego Testamentu znajduje się w Ez 36,23, gdzie sam Bóg troszczy się o uświęcenie swojego Imienia, zhańbionego wśród ludzi, dodatkową miarą miłości, aby to Imię nie pozostało niedostępne, wymawiane tylko przez czystych. A czyni to dając nam nowe serce, serce zdolne nosić w sobie Jego Imię. On uświęca swoje Imię, aby było ono źródłem świętości dla wszystkich.
Potrzebujemy, aby przyszło Jego królestwo (Łk 11,2): bo nasze królestwa to te, które mamy przed sobą na co dzień, które rodzą śmierć i przemoc. Królestwo Ojca to takie, w którym oddajemy życie za siebie nawzajem.
Potrzebujemy przebaczenia, otrzymanego i dzielonego z innymi (Łk 11,4), czyli potrzebujemy, aby Bóg zajął się z nami jedną z podstawowych kwestii życia, jaką jest obecność zła. Potrzebujemy nowego sposobu radzenia sobie z nim, sposobu, który odżywia życie. A tą drogą jest przebaczenie.
I wreszcie potrzebujemy, aby Bóg troszczył się o nasze życie, abyśmy w życiu nie wpadali w pokusy. Ciekawe, że w wydarzeniu kuszenia Jezusa (Łk 4, 1-13) powraca temat chleba: gdy ktoś jest głodny, gdy brakuje chleba, może ulec pokusie, by szukać go poza relacją z Ojcem, by zrobić to samemu. Tylko ci, którzy wiedzą, że Bóg jest Ojcem, potrafią oczekiwać go od Niego.
Dlatego Jezus opowiada przypowieść o natarczywym przyjacielu, a dalej prosi nas, abyśmy uparcie prosili.
To tak, jakby chciał nas zaprosić, abyśmy nie zadowalali się byle jakim chlebem, ale uparcie szukali tego dobrego. Naleganie godzi się z tym, że pozostajemy w stanie głodu, dopóki to Boży chleb nas nie nakarmi. Jest to akt wiary człowieka, który nie poddaje się w obliczu milczenia Ojca, bo wie, że Ojciec na pewno da życie, tak jak i kiedy będzie wiedział, że jest to dla nas najlepsze.
Tam, w oczekiwaniu, relacja się rozwija, staje się prawdziwie odżywcza. Jeśli nie, to jest to magia.
Jezus kształci więc nasze pragnienie, nasze podniebienie, aby umiało rozpoznać smak prawdziwego chleba, umiało o niego prosić, umiało na niego czekać. Nie każdy chleb nas karmi, ale tylko ten, który ma smak świętości imienia Ojca, który ma smak Jego królestwa, który ma smak przebaczenia, który oczekuje od Niego zbawienia.
+ Pierbattista Pizzaballa
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS