Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie postanowiło pozbyć się białoruskiego trolejbusu marki MAZ 203T z 2010 roku. To jedyny pojazd, jaki ostatecznie udało się zmontować w ramach ambitnego planu produkcji własnych trolejbusów przez lubelskie MPK. Przez pierwsze lata eksploatacji „rodzynek” z powodu awaryjności częściej stał w zajezdni niż woził pasażerów, a ostatnio już w ogóle nie wyruszał na trasę.
Jego budowa przypadła na czas sprzed masowych dostaw do Lublina nowych trolejbusów, dzięki pozyskaniu unijnych dotacji. Komunalna spółka szukała wówczas taniego sposobu na odmłodzenie floty popularnych „trajtków”, wśród których dominowały auta marki Jelcz PR110 wyprodukowane jeszcze w PRL-u. Próżno było w nich szukać takich udogodnień, jak klimatyzacja, automaty do sprzedaży biletów czy choćby niska podłoga i brak schodków za drzwiami. – Był to projekt pilotażowy, rozpoczęty przez byłego prezesa spółki Czesława Rydeckiego. Ostatecznie produkcja tego typu trolejbusów na nadwoziu białoruskiego autobusu MAZ 203, nie została wdrożona. Miasto postawiło bowiem na pojazdy o dużo wyższym standardzie, wyposażone w tzw. dodatkowy napęd, z klimatyzacją, bramkami do zliczania pasażerów, czy biletomatami – mówi Weronika Opasiak, rzecznik prasowy MPK Lublin.
W ciągu niespełna 12 lat swojej pracy dla lubelskiego przewoźnika przejechał on zaledwie 187 500 km. Był to pojazd tzw. klasy MAXI, o standardowej długości 12 metrów. Na swój pokład mógł zabrać łącznie 76 osób, w tym 30 na miejscach siedzących.
– Trolejbus okazał się awaryjny i nie spełniał współczesnych standardów użytkowych. Pojazd został ostatecznie wycofany z ruchu z początkiem 2020 roku – dodaje Weronika Opasiak.
Jak poinformowało lubelskie MPK auto „egzotycznej” w Polsce marki ze wschodu zostało już sprzedane, co ostatecznie zakończyło epizod MAZ-a w historii lubelskiego przewoźnika. Marek Kościuk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS