A A+ A++

Zwolennicy gry z teoretycznie łatwymi rywalami chcieli Larnakę. Entuzjaści mierzenia się z najlepszymi chcieli Lazio. Ale los przydzieli Lechowi Poznań innego rywala w 1/16 Ligi Konferencji Europy. Kolejorza czeka lutowy wyjazd za koło podbiegunowe – do portowego Bodo. 

Sezon w Norwegii dobiega już końca i wszystko wskazuje na to, że Bodo/Glimt nie da już sobie odebrać wicemistrzostwa, a o tytule mistrza nie ma co już marzyć, bo Molde zdemolowało w tym sezonie rozgrywki i od dłuższego czasu ma przyklepane pierwsze miejsce.

Natomiast jasnym jest, że pierwsze skojarzenia z tą ekipą nasuwają się same – dwumecz z Legią w poprzednim sezonie, zwycięstwo warszawian na wyjeździe 3:2, poprawiony bilans u siebie po 2:0. Później Legia miała swoje zakręty, a Norwegowie bawili się w Lidze Konferencji. W grupie z CSKA Sofia, Zorią Ługańsk i AS Romą nie przegrali żadnego starcia, potrafili rozbić Romę aż 6:1 (!), wyszli z grupy, a następne odprawili Celtic (3:1, 2:0), AZ Alkmaar (2:1 i 2:1 w rewanżu, zadecydował gol w dogrywce). Ostatecznie wyhamowali na Romie, która po pierwszym meczu przegrywała 1:2, ale w rewanżu wygrała 4:0. Mówimy zatem o klubie, który jeszcze rok temu wyrzucał z rozgrywek Cetlic, Alkmaar, CSKA Sofia i Zorię Ługańsk. Oraz który przegrał tylko jeden z czterech meczów z ostatecznym triumfatorem LKE.

Bodo/Glimt. O jeden mecz od Ligi Mistrzów

W oczy rzuca się zatem od razu doświadczenie Bodo/Glimt w europejskich pucharach. Poza tym ostatnim sezonem mówimy przecież też o wejściu do grupy Ligi Europy. W tym sezonie w eliminacjach do Ligi Mistrzów ograli Klaksvik (3:0, 1:3), Linfield (0:1, 8:0) oraz Żalgiris (5:0, 1:1), by dopiero po dogrywce odpaść z Dinamem Zagrzeb (1:0, 1:4). To oznaczało spadek do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie zawodziła defensywa Norwegów – zaczęli nieźle od 1:1 z PSV i 2:1 z FC Zurich, ale później były już tylko porażki.

Potencjalnie niezłym układem dla Lecha jest fakt, że mecze 1/16 LKE przypadną na luty. Sezon w norweskiej ekstraklasie kończy się lada dzień, a liga rusza dopiero w marcu – gra się tam bowiem systemem wiosna/jesień. Zatem do meczu z Lechem Bodo/Glimt podejdzie właściwie z marszu, nie będzie miało okazji by rozkręcić się już meczami ligowymi. Teoretycznie – atut Lecha. Ale trzeba spojrzeć na to, co wydarzyło się rok temu. Wówczas być może Celtic też myślał „spokojnie, oni dopiero zaczynają sezon, nie będą w formie”, a Szkoci skończyli z 1:5 w dwumeczu. Rok temu Norwegowie zaczęli przygotowania w styczniu, mieli tam długi okres przygotowawczy, zagrali trzy sparingi i bezpośrednio z obozu w Hiszpanii polecieli na starcie do Glasgow. Pewnie teraz będzie podobnie.

Bodo/Glimt. Zimą może czekać ich przebudowa

Być może atutem Kolejorza będzie fakt, że zimą Bodo/Glimt przejdzie przebudowę. Na pewno odejdzie Nikita Haikin, podstawowy bramkarz drużyny, który zapowiedział już pożegnanie się wraz z końcem sezonu. Mówi się o tym, że z klubem rozstać się mogą również Hugo Vetlesen (pomocnik, 46 meczów w tym sezonie, 19 goli, 14 asyst), kończy się umowa Amahla Pellegrino (38 meczów, 29 goli, 12 asyst, najproduktywniejszy gracz ofensywy), podobnie wygasa kontrakt Oli Solbakena (22 mecze, cztery gole, osiem asyst, dwa spotkania w reprezentacji Norwegii). Nigdzie nie wybiera się za to Patrick Berg, który latem wrócił do Bodo/Glimt z Lens – Norwegowie zapłacili za niego ponad cztery miliony euro i wychowanek klubu od razu dostał opaskę kapitańską.

Dobrą wiadomością dla Lecha byłoby odejście Kjetila Knutsena, czyli kluczową postać całego klubu. 54-letni szkoleniowiec pracuje w Bodo/Glimt od 2017 roku, od stycznia 2018 roku jest trenerem drużyny, niedawno stuknęło mu dwusetne spotkanie na ławce tej drużyny. Niedawno pisało się o tym, że Kuntsen był jednym z głównych kandydatów do objęcia Brighton po Grahamie Potterze. Norweg miał – według relacji medialnych – przejść nawet przez rozmowy kwalifikacyjne w klubie Premier League, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Póki co jednak nie mówi się o tym, by Knutsen miał gdziekolwiek ruszać się z miejsca, gdzie czuje się znakomicie.

W Poznaniu zatem zapewne kibicują, by zachodnie kluby mocniej wydrążyły kadrę Bodo/Glimt. Ale Kolejorz ma też dobre wspomnienia z wypadów do Norwegii – grał z Norwegami dwukrotnie i dwukrotnie przechodził dalej. W 2009 roku wygrał z Fredrikstad 6:1 (później przegrał 1:2), z kolei pięć lat temu pokonał Haugesund 2:0 i 3:2.

Zatem, zbierając to tak wszystko do kupy: pewnie z uwagi na obecny status klubu nieco wyżej stoją szansę Bodo/Glimt, aczkolwiek te wszystkie okoliczności (terminarz, potencjalna przebudowa drużyny) sprawiają, że Lech nie jest bez szans. Nie jest to Lazio, nie jest to Trabzonspor, ale jest to ekipa, która potrafiła rywalizować jak równy z równym z Dinamem Zagrzeb, która remisowała z PSV i która rok temu sprawiła figle naprawdę poważnym ekipom.

Ale skoro Lech potrafił ograć 3:0 Villarreal, to czemu miałby sobie nie poradzić z Norwegami?

Jeśli chcecie poczytać więcej o Bodo/Glimt, to zapraszamy na nasz tekst z zeszłego roku, w którym szerzej pisaliśmy o ich drodze.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPark linowy nadal otwarty
Następny artykułSzybki kurs na prawo jazdy okazał się oszustwem. Zapłaciła 30 tys. zł i została bez dokumentu