Październik przyniósł dalsze przyspieszenie inflacji cenowej
w Polsce. Koszyk cen towarów i usług przez poprzednie 12 miesięcy podrożał o
blisko 18% – wynika ze wstępnych danych GUS. Tak wysokiej inflacji nie
widzieliśmy od ponad 25 lat.
W październiku indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych
wzrósł o 17,8 proc. w porównaniu z
analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z tzw. szybkiego szacunku
Głównego Urzędu Statystycznego. To najwyższy odczyt od grudnia 1996 roku, a
więc przeszło 25 lat.
Dalsze przyspieszenie inflacji CPI nie było zaskoczeniem dla
ekonomistów, którzy spodziewali się odczytu na poziomie 18% wobec
17,2% odnotowanych we wrześniu. – Prognozujemy, że inflacja w październiku, mówiąc w przybliżeniu, przekroczy poziom 18 proc. – powiedział
PAP jeszcze przed publikacją danych GUS ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz.
Zdaniem ekonomisty Banku Pekao nie należy oczekiwać
stabilizacji inflacji w najbliższych miesiącach. – Trzeba oczekiwać, że
inflacja będzie „tykać” o ok. 1 pkt. proc. co miesiąc. Szczyt inflacji będzie zapewne w lutym, kiedy wyraźnie przekroczy ona
21 proc. I z taką dwucyfrową inflacją pozostaniemy praktycznie do końca
roku, może w listopadzie inflacja zejdzie poniżej 10 proc. – powiedział Piotr
Bartkiewicz. Według niego średnioroczna inflacja w tym i w przyszłym
roku wyniesie ok. 14%.
Względem września
ceny podniosły się o 1,8%, czyli nawet mocniej niż we wrześniu (o 1,6%
mdm). Jeśli przez następne 12 miesięcy ceny rosłyby w takim samym tempie jak w
październiku (czyli o 1,8% mdm), to roczna inflacja za rok wyniosłaby ok. 23,9%.
Zatem w dynamice miesięcznej póki co nie widać żadnych oznak hamowania
inflacji, na co mieliśmy nadzieję jeszcze w miesiącach letnich.
Inflacyjny powrót do przeszłości
Przez poprzednie 20 lat przyzwyczailiśmy się, że inflacja
CPI w Polsce nie przekracza 5%. Ta względna „stabilność cen” (bo ceny cały czas
rosły, tyle że znacznie wolniej niż obecnie) została utracona przeszło rok temu,
gdy w sierpniu ’21 roczna dynamika CPI sięgnęła 5,5%. Lokalny szczyt z lipca
2000 roku (11,6%) przebiliśmy jeszcze w kwietniu. Górkę z lutego 1998 roku
(14,2%) przewyższyliśmy w czerwcu. Teraz zagłębiamy się coraz dalej w lata 90.,
które w Polsce stały pod znakiem inflacji sięgającej 20-30% rocznie.
Warto też pamiętać, że inflacja CPI od czerwca 2019 roku niemal cały czas utrzymuje się powyżej
2,5-procentowego celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Co więcej,
od kwietnia 2021 roku wykracza poza dopuszczalne pasmo odchyleń (czyli o 1 pkt
proc. w górę i w dół od 2,5%). Rok temu Rada Polityki Pieniężnej postanowiła
coś z tym zrobić i od października 2021 dokonała
już 11 podwyżek stóp procentowych, wynosząc stawkę referencyjną niemal z zera
do 6,75%.
Opał i paliwa napędziły wzrost CPI
Przedstawione w poniedziałek dane to tzw. szybki szacunek. Na pełne
dane za wrzesień będziemy musieli poczekać do 15 listopada. Wtedy też GUS
opublikuje pełną strukturę inflacyjnego koszyka. Na razie znamy jedynie
dynamikę cen w głównych kategoriach. Wiemy zatem, co napędziło październikowy wynik. Roczny wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych przyspieszył do 21,9% względem 19,3% we wrześniu i wobec 16,1% odnotowanych w
sierpniu, 15,3 proc. rdr w lipcu, 14,1% w czerwcu, 13,5% w maju i 12,7% w
kwietniu. W samym tylko październiku artykuły spożywcze podrożały o 2,7%!
Dodatkowo październik
stał pod znakiem drastycznych podwyżek cen na stacjach benzynowych. Według GUS ceny paliw do prywatnych środków
transportu względem września poszły w górę o 4,1% i były o 19,5% wyższe niż w
październiku 2021 r. Ekonomiści przypuszczają, że w dalszym ciągu bardzo mocno drożał
opał, za który
już we wrześniu trzeba było zapłacić o 172%
więcej niż rok temu. Generalnie nośniki energii kosztowały o 41,7%
więcej niż rok temu.
Problemem są jednak nie tylko galopujące ceny żywności i
energii. W danych o inflacji bazowej widoczne są już tzw. efekty drugiej
rundy, czyli podnoszenia cen towarów i usług wynikających z rosnących rachunków
za gaz czy energię elektryczną. We
wrześniu wskaźnik ten pierwszy raz w historii przekroczył 10%. To jasny
sygnał, że presja inflacyjna „rozlewa się” po całej gospodarce i że źródła
inflacji są obecnie w znacznej mierze krajowe, a nie zagraniczne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS