Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, gdy przez co najmniej dwa-trzy miesiące od infekcji SARS-CoV-2 utrzymują związane z nią objawy, mówi się o tzw. długim Covid. Najczęściej to zmęczenie, skrócony oddech, zaburzenia zdolności poznawczych, snu. Przyrasta liczba badań na ten temat.
Na początek dobra informacja – pod koniec sierpnia naukowcy z McMaster University donieśli o swoich badaniach, według których większość (75 proc.) osób zainfekowanych SARS-CoV2, w ciągu 12 miesięcy wraca do zdrowia niezależnie od nasilenia choroby. Niestety, według tych samych wyników 25 proc., jeszcze po upływie tego czasu cierpi z powodu przynajmniej jednej, typowej dla długiego Covid dolegliwości. Badanie wskazało przy tym istotną informację – osoby z utrzymującymi się objawami mają zwykle we krwi przeciwciała świadczące o chorobie autoimmunologicznej i podwyższony poziom substancji powodujących zapalenia.
Istotnym ograniczeniem badania była liczebność jego uczestników – trzeba przyznać, nie było ono obszerne – objęło nieco ponad setkę chorych, których stan naukowcy sprawdzali po 3, 6 i 12 miesiącach od infekcji. Wszyscy byli wcześniej wolni od autoimmunologicznych oraz innych chorób. Liczba uczestników była relatywnie niska, nie wiadomo też, co pokażą dalsze analizy innych zespołów, ale jedna z głównych autorek badania, prof. Manali Mukherjee twierdzi: „Generalnie nie trzeba się martwić, jeśli ktoś czuje się źle po przebyciu zakażenia, ponieważ szanse na powrót do zdrowia w czasie 12 miesięcy są bardzo wysokie. To, że ktoś po trzech miesiącach od choroby doświadcza typowych objawów długiego Covid, nie znaczy, że pozostaną one z nim na zawsze. Jednak, jak wskazuje nasze badanie, jeśli po 12 miesiącach nadal ktoś czuje się źle i objawy się utrzymują lub pogłębiają, zdecydowanie taka osoba powinna szukać medycznej pomocy”.
Jak wskazują naukowcy, potrzebna może być na przykład wizyta u reumatologa, który zajmuje się reumatycznymi chorobami autoimmunologicznymi, tymczasem, obecnie stan większości pacjentów oceniają specjaliści od układu oddechowego, którzy mają mniejszą wiedzę na temat zaburzeń układu odpornościowego. Warto przy tym pamiętać, że w wielyu przypadkach czynnikiem wyzwalającym pojawienie się choroby autoimmunologicznej (takiej jak RZS, celiakia, choroba Hashimoto) może być silna infekcja wirusowa (niekoniecznie COVID-19) lub silny stres.
Co z tą cukrzycą?
Trzeba też powiedzieć o badaniach na temat podniesionego ryzyka cukrzycy typu 1 (to również choroba o podłożu autoimmunologicznym). Różne badania wskazują na podniesione zagrożenie, szczególnie właśnie u młodych osób. Jednak specjaliści ze Szkocji, na podstawie precyzyjnych analiz informacji o zakażeniach i nowych przypadkach cukrzycy stwierdzili niedawno, że częstsze stwierdzanie cukrzycy może mieć raczej związek z lepszą diagnostyką, niż częstszymi zachorowaniami.
„Uzyskane przez nas rezultaty podają w wątpliwość bezpośredni związek między COVID-19 i nowymi przypadkami cukrzycy typu 1 u dorosłych i dzieci” – stwierdza prof. Helen Colhoun z University of Edinburgh. – „Jedno z niedawnych doniesień autorstwa ekspertów z US Centers for Disease Control and Prevention (CDC) objęło dwie duże bazy danych dotyczące roszczeń ubezpieczeniowych oraz osób poniżej 18. roku życia. Wykryto w nim 2,5 wyższe ryzyko diagnozy cukrzycy w czasie miesiąca od infekcji w porównaniu do ryzyka u osób niezakażonych. Jeśli wyniki te się potwierdzą, będzie to oznaczać dużą liczbę osób z nowo zdiagnozowaną cukrzycą. Może to wpłynąć także na równowagę między korzyściami i ryzykiem wynikających ze szczepienia dzieci przeciw Covid-19. Co ważne, nie potwierdziliśmy tej zależności” – wyjaśnia specjalistka.
Według jej zespołu częstsze diagnozowanie cukrzycy może mieć raczej związek z lepszym wykrywaniem, niż częstszymi zachorowaniami. To kolejna dobra wiadomość, ale mimo takich doniesień, nie panikując, po przebyciu zakażenia, rozsądnie postąpi ten, które swojemu zdrowiu poświęci nieco więcej uwagi, niż zwykle.
Uwaga na serce
Martwić się być może nie warto, ale z pewnością, dobrze jest obserwować siebie i swoje zdrowie, jeśli przeszło się COVID-19. Warto m.in. przypatrywać się swojemu układowi krążenia. Eksperci z Saint Louis University donoszą bowiem, że po ustąpieniu ostrej fazy choroby mogą pojawić się kłopoty z układem krążenia. Analiza informacji o 150 tys. osób, które przeszły COVID-19 oraz ponad 10 mln bez zakażenia koronawirusem pokazała, że jeszcze przynajmniej przez rok może utrzymywać się zwiększone zagrożenie różnymi zdarzeniami sercowo-naczyniowymi, w tym zaburzeniami pracy naczyń mózgowych, zaburzeniami rytmu serca, niedokrwienną chorobą serca, zapaleniem mięśnia sercowego lub osierdzia, niewydolnością serca, a także chorobą zakrzepowo-zatorową.
Dodatkowe ryzyko okazało się widoczne także u osób, które nie były hospitalizowane w czasie ostrej fazy COVID-19, choć im poważniejszej opieki wymagał chory, tym większe było ryzyko powikłań ze strony układu krążenia.
„Nasze wyniki dostarczają dowodów na to, że w przeciągu roku obciążenie chorobami sercowo-naczyniowymi jest wysokie u osób, które przeszły ostrą fazę COVID-19. Opieka nad ozdrowieńcami powinna więc uwzględniać zdrowie sercowo-naczyniowe” – piszą naukowcy w swojej pracy opublikowanej w magazynie „Nature Medicine”.
Obserwuj pamięć
Z kolei zespół z Case Western Reserve School of Medicine doniósł właśnie o zwiększonym ryzyku rozwoju choroby Alzheimera u seniorów. Jak twierdzą badacze, wśród osób po 65. roku życia, które przebyły COVID-19, zagrożenie rozwojem choroby w ciągu kolejnego roku jest aż o 50-80 proc. większe. Najwyższe ryzyko dotyczyć ma kobiet w wieku od 85 lat.
– Czynniki wpływające na powstanie choroby Alzheimera są jak dotąd słabo zrozumiane, ale dwa elementy są istotne – wcześniejsze infekcje, szczególnie wirusowe oraz stany zapalne” – wyjaśnia prof. Pamela Davis, autorka odkrycia.
– Infekcję SARS-CoV2 powiązano już z centralnym zaburzeniami układu nerwowego, w tym ze stanami zapalnymi. Chcieliśmy więc sprawdzić, czy nawet w krótkiej perspektywie czasowej, COVID-19 zwiększy prawdopodobieństwo zdiagnozowania choroby” – mówi ekspertka.
Jej zespół przeanalizował informacje na temat – bagatela, 6 mln osób! – w wieku 65 lat i starszych, którzy wcześniej były wolne od diagnozy choroby Alzheimera. Odkryte zagrożenie może mieć żywotne znaczenie nie tylko dla pojedynczych osób, ale dla całego systemu opieki zdrowotnej.
– Jeśli wzrost liczby przypadków choroby Alzheimera się utrzyma, będziemy mieli do czynienia z falą pacjentów z chorobą, na którą obecnie nie ma leku. Prawdopodobnie jeszcze bardziej, długofalowo nadweręży to nasze zasoby – ostrzega prof. Davis.
Powikłania mogą się też pojawić u dzieci i młodzieży. Badacze z University of Calgary z kolegami z licznych ośrodków w USA i innych krajach sprawdzili, jaki procent dzieci, u których z pomocą testów wykryto zakażenie, cierpi na objawy długiego Covid jeszcze 90 dni po infekcji. Dane pochodziły z 36 oddziałów ratunkowych, z osiem państw i objęły prawie 1900 dzieci z zakażeniem i 1700 wolnych od wirusa. Średni wiek dzieci to 3 lata.
Utrzymujące się, związane z chorobą objawy badacze odnotowali u niecałych 6 proc. zakażonych dzieci. W grupie hospitalizowanej odsetek ten wyniósł niecałe 10 proc.
Na powikłania częściej skarżyły się przy tym dzieci starsze – powyżej 14. roku życia. Do najczęstszych symptomów należały zmęczenie i osłabienie.
„W przebadanej grupie infekcja SARS-CoV2 wiązała się z objawami długiego Covid u dzieci, po 90 dniach od zakażenia. Właściwa obserwacja i prowadzenie są szczególnie potrzebne w przypadku dzieci hospitalizowanych, które mają liczne objawy oraz są starsze” – piszą naukowcy w swojej publikacji.
(Źródło: Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS