Tekst w przekładzie Biblii Tysiąclecia (wyd. 5)
22 Pewnego dnia wsiadł ze swymi uczniami do łodzi i rzekł do nich: «Przeprawmy się na drugą stronę jeziora». I odbili od brzegu. 23 A gdy płynęli, zasnął. Wtedy spadł gwałtowny wicher na jezioro, tak że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. 24 Przystąpili więc do Niego i obudzili Go, wołając: «Mistrzu, Mistrzu, giniemy!» On zaś wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej fali: uspokoiły się, i nastała cisza. 25 A do nich rzekł: «Gdzież jest wasza wiara?» Oni zaś przestraszeni i pełni podziwu mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wichrom i wodzie rozkazuje, a są Mu posłuszne».
26 I przypłynęli do kraju Gergezeńczyków, który leży naprzeciw Galilei. 27 Gdy wyszedł na ląd, wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek z miasta, opętany przez złe duchy. Już od dłuższego czasu nie nosił ubrania i mieszkał nie w domu, lecz w grobowcach. 28 Gdy ujrzał Jezusa, z krzykiem padł przed Nim i zawołał: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie!» 29 Rozkazywał bowiem duchowi nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. Bo już wiele razy porywał go, a choć wiązano go łańcuchami i trzymano w pętach, on rwał więzy, a zły duch gnał go na pustkowie. 30 A Jezus zapytał go: «Jak ci na imię?» On odpowiedział: «Legion», bo wiele złych duchów weszło w niego. 31 I zaczęły Go prosić, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. 32 A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. I zaczęły Go prosić złe duchy, żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im. 33 Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła. 34 Zobaczywszy, co zaszło, pasterze uciekli i rozpowiedzieli o tym po mieście i po osiedlach. 35 Ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Przyszli do Jezusa i zastali człowieka, z którego wyszły złe duchy, ubranego i przy zdrowych zmysłach, siedzącego u nóg Jezusa. I ogarnął ich strach. 36 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, w jaki sposób opętany został uzdrowiony. 37 Wtedy cała ludność kraju Gergezeńczyków prosiła Go, żeby odszedł od nich, bo wielkim strachem byli przejęci. On więc wsiadł do łodzi i odpłynął z powrotem. 38 Człowiek zaś, z którego wyszły złe duchy, prosił Go, żeby mógł z Nim zostać. Lecz Jezus odprawił go, mówiąc: 39 «Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co Bóg ci uczynił». Odszedł więc i głosił po całym mieście wszystko, co Jezus mu uczynił.
Krytyka literacka
Omawiany fragment zawiera opowiadanie o dwóch wydarzeniach: uciszenie burzy na jeziorze (Łk 8,22-25) i wypędzenie złych duchów z człowieka opętanego na wschodnim wybrzeżu jeziora (Łk 8,26-39). Oba wydarzenia jest opisane również przez synoptyków w identycznej sekwencji zdarzeń (Mt 8,23-27.28-34; Mk 4,36-41; 5,1-20), stąd warto sięgnąć po komentarze tekstów u św. Mateusza i św. Marka. Kontekst poprzedzający jest jednak u św. Łukasza nie tyle skoncentowany na długim dniu, pełnym nauczania w przypowieściach, jak to przekazuje św. Marek (por. Mk 4,1-34); nie jest też jednym z cudownych epizodów pośród wielu innych, które pieczętują wszechmoc Jezusa, jak to przekazuje św. Mateusz (por. Mt 8,1-17). Św. Łukasz przytacza wprawdzie przypowieść Jezusa o zasiewie ziarna i o zapalonej lampie, ale ogranicza się tylko do tych dwóch fragmentów, by następnie dołączyć epizod z przyjściem do niego delegacji złożonej z Jego Matki i krewnych. Finałem tego spotkania jest rozszerzenie rodziny Jezusa na wszystkich tych, którzy „słuchają Słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21). Następujące po tym wydarzenia, związane z przeprawą i pobytem Jezusa z uczniami w krainie pogańskiej, podkreślają wagę i moc słowa Bożego, które Jezus głosi i którym ostatecznie jest On sam. Jest to moc okazana wobec sił natury: wichru i wzburzonego morza (Łk 8,22-25), jak też wobec złych duchów, zniewalających człowieka (Łk 8,26-38).
Warto zauważyć pewną trudność w precyzyjnej lokalizacji „kraju Gergezeńczyków” (Łk 8,26.37). W rękopisach greckich pojawiają się także dwie inne nazwy tego obszaru: W Mk 5,1 ewangelista mówi o „kraju Gerazeńczyków”; w Mt 8,28 o „kraju Gadareńczyków”. Geraza i Gadara należały do miast Dekapolu, z których pierwsze (dzisiejsze Dżarasz), znajduje się w odległości około pięćdziesięciu kilometrów od Jeziora Galilejskiego; drugie natomiast (dzisiejsze Umm Kajs), jest położone w odległości około ośmiu kilometrów od jeziora. Możliwe jest, że ewangeliści odnoszą się do któregoś z tych miast w sposób ogólny („kraj” – Łk 8,26). Niemniej lokalna tradycja jako miejsce opisywanych wydarzeń wskazywała osadę Kursi znajdującą w pobliżu jeziora. Niektórzy badacze, począwszy od Orygenesa, idą za tą tradycją i uważają, że w tekście była pierwotnie mowa o Gergezeńczykach. Niewykluczone, że nieznający geografii kopiści zmienili tekst, ponieważ dwa pozostałe miasta były bardziej znane.
Orędzie teologiczne
Mając na względzie omówione już teksty paralelne u św. Mateusza i św. Marka w komentarzach do tych ewangelii, w obecnym wyjaśnieniu zatrzymamy się jedynie na elementach charakterystycznych dla św. Łukasza.
- Wszyscy ewangeliści zaznaczają bezpośrednią inicjatywę Jezusa w decyzji o przeprawie na drugi brzeg. Podobnie jak św. Marek, również św. Łukasz przytacza konkretne polecenie Pana: «Przeprawmy się na drugą stronę jeziora» (Łk 8,22), ale nie precyzuje, o jakiej porze dnia dokonuje się przeprawa (por. Mk 4,35, gdzie jest to wieczór).
- Św. Łukasz podaje trzy okoliczności: pierwszą jest sen Jezusa, który znamionuje Jego odczuwalną nieobecność w grupie uczniów. Drugą jest gwałtowny wicher –częste zjawisko nad jeziorem otoczonym górami i klifami. Trzecią okolicznością, spowodowaną tym gwałtownym wiatrem, są fale zalewające łódź i zagrażające Jezusowi i uczniom niebezpieczeństwo (Łk 8,23).
- W tej dramatycznej sytuacji uczniowie budzą Jezusa i wołają do niego o ratunek nazywając go dwukrotnie „Mistrzem” (ἐπιστάτα), podobnie jak nazwał go Piotr po wielkim połowie (zob. Łk 5,5). W paralelnych tekstach synoptyków uczniowie wołają do Jezusa: „Panie” (κύριε Mt 8,25) i „Nauczycielu” (διδάσκαλε Mk 4,38). Uczniowie mają świadomość śmiertelnego niebezpieczeństwa i głośno krzyczą: „giniemy” (Łk 8,24). Ich postawa odzwierciedla wołanie modlących się w Starym Przymierzu do Boga, budzących Go, aby ocalił swój lud (por. Ps 35,23; 44,24), działając swoją potężną prawicą i przeprowadzając przez osuszone morze lud wyrwany z niewoli (por. Iz 51,9-10). Uczniowie uczestniczą w misterium, w którym Jezus przepływający jezioro symbolizuje nowe wyjście z niewoli poprzez pokonanie mocy zła i teraz On zbawia swój lud.
- Jezus staje i mocą swojej władzy rozkazuje wichrowi i falom, w rezultacie jego słowa nastaje cisza (por. Ps 107,28-30). Objawia tym samym boską moc panowania nad żywiołami, a tym samym, że jest kimś więcej niż prorokiem.
- Zwracając się do uczniów Jezus upomina się o ich wiarę w Niego. Stawia tym samym pytanie o ich stan wewnętrzny w relacji do Niego (Łk 8,25a). Ewangelista zwraca uwagę na podwójną reakcję uczniów: lęk i zdumienie, któremu towarzyszy pytanie: «Kim On jest właściwie?» Uczniowie zadają to pytanie, ale nie bezpośrednio Jezusowi. Widać wyraźnie rosnący respekt, ale też pewien rosnący dystans pomiędzy uczniami a Jezusem wobec doświadczenia mocy jego słowa. Nawet żywioły są poddane Jezusowi i jego słowu, a ono jest skuteczne wobec sił zła (Łk 8,25b).
- Wskazaniem na moment przybycia na drugi brzeg jeziora św. Łukasz rozpoczyna kolejny epizod działalności Jezusa, tym razem w krainie Gergezeńczyków, czyli na terenach zamieszkałych przez pogan (Łk 8,26). To jedyna wzmianka u ewangelisty, w której Jezus idzie do nie-Żydów, wcześniej to oni przychodzili do Niego (por. Łk 6,17).
- Bezpośrednio po przybyciu następuje spotkanie Jezusa z człowiekiem z miasta, opętanym przez złe duchy. Św. Łukasz charakteryzuje go w znamiennych określeniach: od dłuższego czasu nie nosił ubrań, zamieszkiwał grobowce (Łk 8,27), a więc w miejscach nieczystych, naznaczonych śmiercią (Lb 19,16); dysponował nadludzką siłą, dzięki której zrywał łańcuchy i pęta, jakimi go wiązano, gnany następnie w miejsca odludne (Łk 8,29). Tę sytuację proroczo opisuje Izajasz, gdy mówił o zbliżeniu się Boga do narodu, który nie wzywał imienia Bożego, zamieszkującego grobowce i spożywającego mięso świń (por. Iz 65,1.4).
- Reakcja tego człowieka na przybycie Jezusa jest gwałtowna i krzykliwa: «Czego chcesz ode mnie?» (dosł.: «co mnie i Tobie?»), ale równocześnie towarzyszy jej wyznanie: «Jezusie, Synu Boga Najwyższego?», i zarazem prośba: «Błagam Cię, nie dręcz mnie!» (Łk 8,28). Ewangelista spieszy z wyjaśnieniem, że to Jezus uprzedził reakcję opętanego rozkazując z mocą duchowi nieczystemu, aby wyszedł z tego człowieka.
- Wobec oporu ze strony złego ducha Pan Jezus stawia pytanie o jego imię, którego znajomość oznacza oddanie nad nim władzy. W odpowiedzi jednak, zamiast imienia, pada łaciński termin militarny „legion”, który podkreśla, że chodzi o armię kilku tysięcy złych duchów, a więc o wiele bardziej liczniejszą siłę, jak w przypadku Marii Magdaleny, z której Pan Jezus wyrzucił „siedem złych duchów” (por. Łk 8,2). Wskazuje to na wielką koncentrację złych mocy i wyjaśnia niezwykłą siłę opętanego. Jednocześnie Ewangelista przytacza całkowitą podległość tych duchów Jezusowi, z który prowadzą swoiste negocjacje, gdy proszą o to, by nie kazał im odejść do czeluści (Łk 8,31). W świetle wierzeń starożytnych ἄβυσσος „otchłań, czeluść”, to miejsce wiecznych ciemności i więzienie strąconych aniołów, zbuntowanych przeciw Bogu. Podczas gdy św. Marek mówi ogólnie o wyrzuceniu demonów z tej krainy (Mk 5,10), św. Łukasz rozszerza spojrzenie na perspektywę ostatecznego pokonania szatana.
- W tym miejscu Ewangelista wprowadza nowy element w tok narracji, jakim jest obecność znacznego stada świń, pasącego się na górze. W Prawie Mojżesza świnie są uznawane za zwierzęta nieczyste (por. Kpl 11,7; Pwt 14,8), a w tekstach prorockich znajduje się jednoznaczne potępienie spożywania wieprzowiny, gdyż oznaczało uczestniczenie w praktykach kultu pogańskiego (por. Iz 65,4; 66,17). Złe duchy nie chcąc opuścić definitywnie ziemi zamieszkałej przez ludzi proszą o możliwość wejścia w świnie, na co Jezus zezwala (Łk 8,32). Skutek jest porażający, gdy ogromne stado, opanowane nieszczycielską furią, rzuca się do jeziora i ginie w wodach (Łk 8,33). W Starym Testamencie wielkie wody symbolizują miejsce zamieszkałe przez złe moce, rodzaj wodnej czeluści, nieznanej, tajemniczej i niebezpiecznej dla człowieka (Ps 69,15; 104,26; 124,5; 148,7). Odczytując ten fragment z poprzednią opowiadaniem można dostrzec aluzje do przejścia Ludu wybranego przez Morze Czerwone i pokonania armii faraona (Wj 14,28-29; 15,4), jak realizuje się nowe Wyjście Jezusa, który przynosi wybawienie od Złego (Łk 4,18.35).
- Świadkami tej sytuacji nie są tylko uczniowie Jezusa, ale także miejscowi pasterze, którzy powiadamiają mieszkańców miast i osiedli o całym zajściu (Łk 8,34). Wymownym dowodem dokonanego cudu jest dla nich uwolniony od złych duchów człowiek, ubrany, przy zdrowych zmysłach, siedzący – w postawie ucznia – u stóp Jezusa. Ich reakcją jest lęk i strach (Łk 8,35), jeszcze bardziej pogłębiony relacją pasterzy o sposobie wyrzucenia złych duchów (Łk 8,36). Stąd prośba mieszkańców, skierowana do Jezusa, aby opuścił ich kraj, być może motywowana stratą materialną, jaką ponieśli w postaci ogromnego stada świń (por. Dz 16,18-19.39).
- Jedynie uwolniony od złych duchów człowiek zajmuje pozytywną postawę wobec Jezusa prosząc go o możliwość pozostania z Nim (Łk 8,38), co wskazuje na pragnienie bycia uczniem Jezusa. Św. Łukasz akcentuje nie tyle odmowę Pana, co uwydatnia misję, jaką odtąd otrzymuje uzdrowiony człowiek. Otrzymuje polecenie powrotu do domu i opowiedzenia: „co uczynił ci Bóg” (Łk 8,39a). Ewangelista zaznacza, że wypełnił on polecenie „ogłaszając w całym mieście, co Jezus mu uczynił” (Łk 8,39b). W jego przekonaniu Jezus spełnia dzieła Boże, a jako Syn Boży (Łk 1,32.35; 3,22; 4,41; 8,28), objawia swą Boską moc czyniąc to, co czyni sam Bóg. Uzdrowiony staje się, nie będąc Żydem, pierwszym misjonarzem, który głosi (czasownik κηρύσσω) dobrą nowinę o Jezusie.
Komentarze Ojców Kościoła
Św. Augustyn (354 – 430), Rozważania, rozdz. 37
„Panie, ratuj!”
O mój Boże, moje serce jest jak szerokie morze, na którym nieustanie szaleje burza: niech wreszcie znajdzie w Tobie pokój i spoczynek. Uciszyłeś wiatr i morze, a one usłuchały Cię; przyjdź ukoić niepokoje mojego serca, aby wszystko we mnie było ciche i spokojne, abym mógł Cię mieć – Ciebie, moje jedyne dobro, i kontemplować Ciebie, słodkie światło moich oczu, bez zamętu i ciemności. O mój Boże, niech moja dusza, uwolniona od hałaśliwych myśli tego świata, spocznie „w cieniu Twych skrzydeł” (Ps 17,8). Niech znajdzie przy Tobie miejsce ochłody i pokoju; a przeniknięta radością niech śpiewa: „Gdy się położę, zasypiam spokojnie, bo Ty sam jeden, Panie, pozwalasz mi mieszkać bezpiecznie” (Ps 4,9).
Niech spocznie, proszę Cię, mój Boże, niech spocznie od wspomnienia tego, co jest pod niebem, czuwająca jedynie dla Ciebie, jak jest napisane: „Ja śpię, lecz serce me czuwa” (Pnp 5,2). Moja dusza może znaleźć spokój i bezpieczeństwo, mój Boże, jedynie w cieniu Twich skrzydeł (Ps 91,4). Niech przebywa zatem na wieki w Tobie i niech rozpali się Twoim ogniem. Niech, wznosząc się ponad siebie, kontempluje Cię i śpiewa Twoją chwałę z radością. Wśród niepokojów, które mną targają, niech Twoje dary będą moją słodką pociechą, aż przyjdę do Ciebie – prawdziwego pokoju.
Św. Bonifacy (ok. 673-754)
List 78 do Cuthberta ; PL 89, 765 (LG III, 1219-1220)
„Czemu tak bojaźliwi jesteście?”
Kościół jest jakby wielką łodzią płynącą po morzu tego świata. Gdy uderzają weń liczne fale doświadczeń, nie wolno jej porzucać; trzeba natomiast kierować. Przykłady tego znajdujemy u pierwszych Ojców: Klemensa, Korneliusza i wielu innych w Rzymie, Cypriana w Kartaginie, Atanazego w Aleksandrii. Za czasów pogańskich cesarzy kierowali łodzią Chrystusa, Jego umiłowaną Oblubienicą, to jest Kościołem, nauczając, broniąc, pracując i cierpiąc aż do przelania krwi.
Kiedy o nich myślę oraz im podobnych, ogarnia mnie przerażenie, „lęk i obawa mnie przenikają i otacza mnie ciemność moich grzechów”. I bardzo chciałbym opuścić ster Kościoła, który mi powierzono, gdybym tylko znalazł usprawiedliwienie w przykładzie Ojców lub w słowach Pisma świętego.
A zatem, skoro tak się rzeczy mają i prawda może się utrudzić, ale nigdy ulec ani okłamać, strudzony mój duch ucieka się do Tego, który przez usta Salomona powiada: „Miej ufność w Panu, a nie polegaj na własnej roztropności. We wszystkich twych sprawach pamiętaj o Nim, a On pokieruje twymi krokami”. Oraz: „Imię Pana jest zamkiem warownym. Do niego ucieka się sprawiedliwy i będzie ocalony”.
Stójmy zatem mocno przy sprawiedliwości, przygotujmy siebie na doświadczenia, abyśmy otrzymali pomoc od Boga, i wołajmy do Niego: „Panie, Tyś dla nas ucieczką z pokolenia na pokolenie”. Złóżmy naszą ufność w Tym, który nam zwierzył cały ten ciężar. To, czego sami unieść nie możemy, nieśmy wspólnie z Tym, który jest Wszechmocny, który mówi: „Jarzmo moje jest słodkie, a brzemię lekkie”. Stańmy do walki aż do nadejścia dnia Pana, albowiem „przyszły na nas dni utrapienia i ucisku”. Jeśli tak się Bogu spodoba, oddajmy życie za święte prawa naszych ojców, abyśmy zasłużyli na wieczne z nimi dziedzictwo. Nie bądźmy jako nieme psy, nie bądźmy milczącymi gapiami, najemnikami uciekającymi przed wilkiem, ale pasterzami troskliwymi, czuwającymi nad owczarnią Chrystusa. Dopóki Bóg udziela nam siły, głośmy całą prawdę Bożą wielkim i małym, bogatym i ubogim, ludziom wszelkiego stanu i wieku, w porę i nie w porę. Tak właśnie polecił czynić święty Grzegorz w swej księdze Reguły pasterskiej.
Aktualizacja orędzia teologicznego perykopy w życiu świętych, współczesnych chrześcijan, w życiu i nauczaniu Kościoła
Św. Faustyna Kowalska (1905-1938),
Dzienniczek, 1322
Płynie łódź życia mojego,
Wśród mroków i nocy cieni.
I nie widzę wybrzeża żadnego,
Jestem na głębi morskiej przestrzeni.
Najmniejsza burza zatopić mnie może
Pogrążając mą łódź w wód odmęcie,
I gdybyś Ty Sam nade mną nie czuwał, Boże.
W każdej chwili życia mego, w każdym momencie.
Wśród wycia huku fal.
Płynę spokojnie z ufnością
I patrzę, jak dziecię, bez lęku w dal.
Boś Ty mi Jezu światłością.
Wokoło groza i przerażenie,
Lecz głębszy spokój mej duszy, niż głębina morza,
Bo kto jest z Tobą, Panie, ten nie zginie.
Tak mnie upewnia Twa miłość Boża.
Choć niebezpieczeństw pełno wokoło,
Nie lękam się ich, bo patrzę w niebo gwiaździste,
I płynę odważnie, wesoło,
Jak przystoi na serce czyste.
Lecz ponad wszystko dlatego jedynie,
Żeś Ty jest sternikiem moim, o Boże,
Tak spokojnie łódź życia mojego płynie,
Wyznaję to w najgłębszej pokorze.
„Podniosły gest uspokojenia wzburzonego morza jest znakiem władzy Chrystusa nad negatywnymi siłami i skłania do pomyślenia o Jego bóstwie: «Kim On jest właściwie – pytają się zdumieni i przestraszeni uczniowie – że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?» (Mk 4,41). Ich wiara nie jest jeszcze ugruntowana, dopiero się kształtuje; jest mieszaniną lęku i zaufania; natomiast ufne zawierzenie się Jezusa Ojcu jest całkowite i czyste. Dlatego, dzięki tej mocy miłości, może On spać w czasie burzy, całkowicie bezpieczny w rękach Boga. Przyjdzie jednak chwila, w której także Jezus zazna lęku i trwogi: kiedy nadejdzie Jego godzina, poczuje na sobie cały ciężar grzechów ludzkości, niczym wezbraną falę, która ma Go pochłonąć. To właśnie będzie ta straszliwa burza – nie kosmiczna, ale duchowa. Będzie to ostatni, najgroźniejszy atak zła na Syna Bożego.
Ale w tamtej godzinie Jezus nie zwątpił w moc Boga Ojca i w Jego bliskość, chociaż musiał w pełni doświadczyć dystansu między nienawiścią a miłością, kłamstwem a prawdą, grzechem a łaską. Przeżył ten dramat w sobie w sposób niezwykle bolesny, zwłaszcza w Getsemani, przed pojmaniem, a później w czasie całej męki, aż po śmierć na krzyżu. W tamtej godzinie Jezus był, z jednej strony, całkowicie zjednoczony z Ojcem, w pełni Mu zawierzył; z drugiej, solidaryzując się z grzesznikami, był od Niego jakby oddzielony i poczuł się tak, jakby był przez Niego opuszczony”. (Benedykt XVI, Homilia z 21 czerwca 2009; OssRomPol 10/2009, s. 12-14)
„«Gdy zapadł wieczór» (Mk 4, 35). Tak zaczyna się Ewangelia, której wysłuchaliśmy. Od tygodni wydaje się, że zapadł wieczór. Gęste ciemności zgromadziły się nad naszymi placami, ulicami i miastami; owładnęły naszym życiem, napełniając wszystko ogłuszającą ciszą i przygnębiającą pustką, która przechodząc, paraliżuje każdą rzecz – czuje się to w powietrzu, dostrzega się w gestach, mówią to spojrzenia. Jesteśmy przestraszeni i zagubieni. Jak uczniów w Ewangelii, zaskoczyła nas nieoczekiwana i gwałtowna burza. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w jednej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, a jednocześnie ważni i niezbędni, wszyscy wezwani, by wiosłować razem, wszyscy potrzebujący wzajemnego pokrzepienia. W tej łodzi… jesteśmy wszyscy. Jak ci uczniowie, którzy jednym głosem mówią zalęknieni: «Giniemy» (w. 38), my również dostrzegliśmy, że nie możemy iść naprzód każdy osobno, na własną rękę, ale tylko razem.
Łatwo nam się odnaleźć w tym opowiadaniu. Tym, co jest trudne do zrozumienia, jest zachowanie Jezusa. Podczas gdy uczniowie są naturalnie zaniepokojeni i zrozpaczeni, On jest na rufie, tej właśnie części łodzi, która zatapia się najpierw. I co robi? Mimo zamieszania spokojnie śpi, ufny w Ojca – to jedyny raz, kiedy widzimy w Ewangelii Jezusa śpiącego. Kiedy zostaje obudzony i po tym, jak uspokaja wiatr i wody, zwraca się do uczniów z wyrzutem: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» (w. 40).
Spróbujmy zrozumieć. Na czym polega brak wiary uczniów, który jest przeciwstawiony ufności Jezusa? Oni nie przestali wierzyć w Niego, przecież Go wzywają. Lecz przyjrzyjmy się, jak Go wzywają: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» (w. 38). Nic Cię to nie obchodzi – myślą, że Jezus się nimi nie interesuje, że nie troszczy się o nich. Wśród nas, w naszych rodzinach jedną z rzeczy, które sprawiają największy ból, jest skierowany do nas wyrzut: «Nic cię nie obchodzę?». To jest zdanie, które rani i wywołuje w sercu burzę. Poruszyło z pewnością również Jezusa. Bo nikogo nie obchodzimy bardziej niż Jego. I rzeczywiście, kiedy Go wzywają, ratuje swoich załamanych uczniów.
Burza odsłania naszą słabość i obnaża fałszywe i zbędne pewniki, z którymi tworzyliśmy nasze plany, projekty, zwyczaje i priorytety. Pokazuje nam, że zostawiliśmy w stanie uśpienia i opuszczenia to, co zasila i podtrzymuje nasze życie i naszą wspólnotę, i daje im siłę. Burza odkrywa wszystkie usiłowania, żeby «opakować» i zapomnieć wszystko to, co posilało duszę naszych ludów; wszystkie te próby znieczulenia pozornie «zbawczymi» zwyczajami, które nie potrafią odwoływać się do naszych korzeni i przywoływać pamięci o naszych starszych, pozbawiając nas tym samym odporności potrzebnej, by stawić czoło przeciwnościom.
Kiedy przyszła burza, opadła zasłona stereotypów, którymi przykrywaliśmy nasze «ja», wiecznie zatroskane o własny obraz; odsłoniła się na nowo owa (błogosławiona) wspólna przynależność, od której nie możemy się uchylić – przynależność jako bracia.
«Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!». Panie, Twoje Słowo dziś wieczorem trafia do nas i nas dotyczy, wszystkich. W tym naszym świecie, który Ty kochasz bardziej niż my, szliśmy naprzód pełną parą, czując, że jesteśmy silni i wszystko potrafimy. Zachłanni na zysk, pozwoliliśmy, by wciągnęły nas rzeczy i oszołomił pośpiech. Nie powstrzymały nas Twoje wezwania, nie ocknęliśmy się w obliczu wojen i planetarnych niesprawiedliwości, nie słuchaliśmy krzyku ubogich i naszej ciężko chorej planety. Szliśmy naprzód niewzruszeni, myśląc, że będziemy zawsze zdrowi w chorym świecie. Teraz, kiedy znaleźliśmy się na wzburzonym morzu, błagamy Cię: «Obudź się, Panie!».
«Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary?». Panie, kierujesz do nas wezwanie, wezwanie do wiary. Polega ona nie tyle na tym, by wierzyć, że Ty istniejesz, ale na tym, by przyjść do Ciebie i Ci zaufać. W tym Wielkim Poście rozbrzmiewa Twój naglący apel: «Nawróćcie się», «nawróćcie się do Mnie całym swym sercem» (Jl 2, 12). Wzywasz nas, byśmy przyjęli ten czas próby jako czas wyboru. Nie jest to czas Twojego osądu, ale naszego osądu – czas, by wybrać, co się liczy, a co przemija, by oddzielić to, co konieczne, od tego, co takie nie jest. To czas, by ustawić na nowo kurs życia ku Tobie, Panie, i ku innym. I możemy patrzeć na licznych, wzorowych towarzyszy drogi, którzy pośród strachu odpowiedzieli, oddając własne życie. To działająca moc Ducha Świętego, wlana i ukształtowana w odważne i wielkoduszne poświęcenia. To życie Ducha, które potrafi odkupić, dowartościować i pokazać, że nasze życia są tkane i wspierane przez zwykłe osoby – zazwyczaj zapominane – które nie występują w tytułach gazet i magazynów ani na wielkiej scenie ostatniego show, lecz niewątpliwie dziś zapisują decydujące wydarzenia na kartach naszej historii – są nimi lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, pracownicy supermarketów, sprzątacze, opiekunowie i opiekunki, kierowcy samochodów dostawczych, siły porządkowe, wolontariusze, kapłani, zakonnice i wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie ratuje się sam. W obliczu cierpienia, gdy mierzony jest prawdziwy rozwój naszych ludów, odkrywamy i przeżywamy modlitwę kapłańską Jezusa: «aby wszyscy stanowili jedno» (J 17, 21). Ileż osób codziennie praktykuje cierpliwość i napełnia innych nadzieją, starając się nie siać paniki, ale współodpowiedzialność. Iluż ojców, matek, dziadków i babć, nauczycieli pokazuje naszym dzieciom, poprzez małe, codzienne gesty, jak stawiać czoło kryzysowi i go pokonywać, dostosowując zwyczaje, podnosząc wzrok i zachęcając do modlitwy. Ileż osób modli się, ofiaruje i wstawia w intencji dobra wszystkich. Modlitwa i cicha posługa – to jest nasza zwycięska broń.
«Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!». Początkiem wiary jest uświadomienie sobie, że potrzebujemy zbawienia. Nie jesteśmy samowystarczalni, sami; sami toniemy – potrzebujemy Pana, jak starożytni żeglarze potrzebowali gwiazd. Zaprośmy Jezusa do łodzi naszego życia. Powierzmy Mu nasze lęki, by On je pokonał. Jak uczniowie, doświadczymy tego, że z Nim na pokładzie łódź nie tonie. To jest bowiem moc Boga – obracanie w dobro wszystkiego, co się nam wydarza, również rzeczy smutnych. On przynosi pogodę, kiedy u nas panują burze, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera.
Pan wzywa nas i pośród naszej burzy zachęca, byśmy obudzili i uruchomili solidarność i nadzieję, które potrafią dać trwałość, oparcie i znaczenie tym godzinom, kiedy wydaje się, że wszystko tonie. Pan budzi się, by obudzić i ożywić naszą wiarę paschalną. Mamy kotwicę – w Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni. Mamy ster – w Jego krzyżu zostaliśmy odkupieni. Mamy nadzieję – w Jego krzyżu zostaliśmy uzdrowieni i przygarnięci, aby nic ani nikt nas nie oddzielił od Jego odkupieńczej miłości. W izolacji, w której boleśnie odczuwamy brak bliskich i spotkań, doświadczamy braku tak wielu rzeczy, posłuchajmy jeszcze raz przesłania, które nas zbawia: zmartwychwstał i żyje obok nas. Pan wzywa nas ze swego krzyża, byśmy odnaleźli życie, które nas czeka, byśmy patrzyli na tych, którzy nas potrzebują, byśmy umacniali, rozpoznawali i pobudzali łaskę, która w nas mieszka. Nie gaśmy «knotka o nikłym płomyku» (por. Iz 42, 3), który nigdy nie choruje, i pozwólmy, by na nowo rozpalił nadzieję.
Objąć Jego krzyż znaczy znaleźć odwagę, by objąć wszystkie trudności teraźniejszości, porzucając na moment nasze pragnienie wszechmocy i posiadania, by stworzyć przestrzeń kreatywności, którą tylko Duch Święty potrafi wzbudzić. Znaczy znaleźć odwagę, by otworzyć przestrzenie, w których wszyscy mogliby się poczuć wezwani, i umożliwić nowe formy gościnności, braterstwa i solidarności. W Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni, by przyjąć nadzieję i pozwolić, aby ona umacniała i wspierała wszystkie środki i możliwe drogi, które mogą nam pozwolić opiekować się sobą i innymi. Przywrzeć do Pana, by przywrzeć do nadziei – oto siła wiary, która wyzwala z lęku i daje nadzieję.
«Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!». Drodzy bracia i siostry, z tego miejsca, które opowiada o mocnej jak skała wierze Piotra, dziś wieczór pragnę zawierzyć was wszystkich Panu, za wstawiennictwem Matki Bożej, Ocalenia swego ludu, Gwiazdy wzburzonego morza. Z tej kolumnady, która obejmuje Rzym i świat, niech popłynie do was, jak pocieszający uścisk, błogosławieństwo Boże. Panie, błogosław świat, daj zdrowie ciałom i pokrzepienie sercom. Mówisz nam, byśmy się nie bali. Lecz nasza wiara jest słaba i jesteśmy bojaźliwi. Jednakże Ty, Panie, nie zostawiaj nas na łasce burzy. Powtórz jeszcze raz: «Wy się nie bójcie» (Mt 28,5). A my, razem z Piotrem, «wszystkie troski przerzucamy na Ciebie, gdyż Tobie zależy na nas» (por. 1 P 5,7). Amen”. (Papież Franciszek, Ludzkość na wzburzonym morzu. Medytacja w modlitwie za miasto i świat, 27 marca 2020, OssRompl 4/2020)
Pytania do dalszej refleksji
- Jak dotychczas przeżywałem czas strapienia i burzy życiowej?
- Które sfery mego życia są u mnie szczególnie narażone na ataki złego ducha?
- Na ile łączyłem się w takich momentach z Panem, słuchając Jego Słowa, wołając do Niego, błagając o pomoc? Podziękuję dziś za to, co uczynił w moim życiu.
Modlitwa
Nerses Sznorhali, „Modlitwa”
- Starowieyski (red.), Karmię was tym, czym sam żyję Rok B (Kraków 42014) 349.
„Gdy fale morza były wzburzone, a łódź podrzucana niemalże już tonęła, wtedy Ty, tak, Ty, skarciłeś je, zamilkły; uciszyły się fale morskie. Podaj mi także rękę, jak podałeś Piotrowi, by wyciągnąć mnie spośród fal Złego, aby wzburzona fala grzechu mnie nie zatopiła”
Troparion sióstr betlejemitek
O Chryste, który masz władzę nad morzem i wiatrem, wzbudź swą potęgę i przyjdź nas wybawić. Pośród burzy tego świata bez Ciebie nic uczynić nie możemy. Wybaw, Panie, tych, którzy wierzą w Ciebie.
Lektura poszerzająca:
- Bardski, «Chrystus jako Zbawiciel w alegoryczno-symbolicznej interpretacji epizodu o uciszeniu burzy (Mt 8,23-27; Mk 4,35-5,1; Łk 8,22-26)». VV 1/2002 nr 1 s. 201-226; https://czasopisma.kul.pl/index.php/vv/article/view/1311/1275
- Bednarz, Ewangelia wg św. Łukasza (Łk 1,1–12,59) (Duszpasterski komentarz do Nowego Testamentu 3a; Tarnów 2008);
- T. Gadenz, Ewangelia według św. Łukasza (Katolicki Komentarz do Pisma Świętego; Poznań 2020).
- Langkammer, Komentarz do Ewangelii wg św. Łukasza i Ewangelii wg św. Jana (Komentarz teologiczno-pastoralny do Biblii Tysiąclecia. Nowy Testament 1.2; Poznań 2014);
- Mickiewicz, Ewangelia według św. Łukasza. Rozdziały 1–11. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz (NKB.NT 3/1; Częstochowa 2011);
- Wróbel, Uciszenie burzy. Perykopa o uciszeniu burzy (Mk 4,36-41) i jej zastosowanie w polskim przepowiadaniu posoborowym. Studium biblijno-homiletycznym (Kraków 1999).
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS