A A+ A++

W związku z tym, że w najbliższy czwartek rusza uwielbiana przez Amerykanów liga NFL oraz że baseballista New York Yankees Aaron Judge ma 53 home runy i goni w statystykach legendarnych Babe Rutha i Rogera Marisa, w USA ciężko znaleźć informacje na temat tenisowego ćwierćfinału na US Open, w którym zagrają Jessica Pegula z USA i Iga Świątek z Polski. O wydarzeniu szeroko pisze tylko jeden z portali zajmujących się tenisem: wtatennis.com.

Według autora tekstu Grega Garbera kluczem do zwycięstwa Polki będą trzy rzeczy: jej umiejętność przełamywania rywalek (tylko podczas US Open – dzięki świetnej atletyczności i antycypacji – Świątek wykorzystała niewiarygodne wręcz 21 z 37. szans na przełamanie), trzymanie nerwów na wodzy (podczas meczu z Niemeyer nie zabrakło nerwowych okrzyków w stronę jej boksu i rozmowy z samą sobą pod ręcznikiem na głowie) oraz zapomnienie o ich ostatnim meczu w Paryżu. Na początku czerwca raszynianka stosunkowo łatwo pokonała bowiem Pegulę na etapie ćwierćfinału French Open 6:3 6:2. Garber uważa, że mecz w Nowym Jorku będzie dla Polki dużo trudniejszy – tak jak chociażby ich marcowe starcie w Miami, gdzie Świątek nie bez trudu wygrała 6:2 7:5.

Jeśli chodzi o Pegulę to nie może ona pozwolić sobie na rozproszenie uwagi (tak jak to się stało podczas przerwanego przez opady deszczu na 45 minut meczu z Petrą Kvitovą w poprzedniej rundzie), musi kontynuować swoją stabilność (oprócz trzech wielkoszlemowych ćwierćfinałów w 2022 meldowała się także w półfinale w Toronto i ćwierćfinale w Cincinnati) oraz patrzeć w przyszłość zamiast wstecz. Dotychczas nie udało się jej jeszcze nigdy awansować do półfinału Szlema, a triumf nad Kvitovą to jej jedyna wygrana nad zawodniczkami z rozstawieniem podczas jej sięgającej 2015 przygody z US Open.

David Kane z Tennis Channel zadaje pytanie czy Pegulę, która jest jedną z najrówniej grających w tym roku zawodniczek, stać na osiągnięcie kolejnego kamienia milowego w karierze, jakim byłoby pokonanie najwyżej rozstawionej w Nowym Jorku Świątek. Dla niego tegoroczna forma tenisistki z Boca Raton na Florydzie jest uosobieniem słowa “stabilność”. To dlatego, że córka miliardera Terry’ego Peguli awansowała do półfinału lub wyżej aż siedem razy. Wśród jej atutów Kane wymienia także sztukę adaptacji do warunków panujących na korcie, bo – oprócz tego, że przerwany mecz z Kvitovą nie wpłynął na jej formę czy poziom koncentracji – nie zamierza narzekać (w przeciwieństwie do Świątek) na piłki, którymi gra się na Flushing Meadows. Ostatnim plusem po jej stronie ma być głośna i stojąca za nią murem publiczność na Artur Ashe Stadium. “To frajda móc grać tam jako Amerykanka. Kibice wspierają cię głośno i bezpardonowo, przez co czujesz się wyjątkowo” – tak wspominała Jessica Pegula atmosferę podczas meczu z Kvitovą.

ZOBACZ TAKŻE: US Open: Nick Kyrgios wyeliminowany (WIDEO)

ESPN, posiłkując się depeszą Associated Press, zwraca uwagę na to, że podczas każdego ćwierćfinałowego podejścia Peguli musiała ona mierzyć się z aktualną liderką rankingu WTA. Podczas Australian Open za burtę wyrzuciła ją Ashley Barty, która potem okazała się w Melbourne bezkonkurencyjna, a w Paryżu lepsza była Świątek, która później także zgarnęła całą pulę. Niewiele pisze się o szansach Świątek na zwycięstwo, ale wspomina się, że jest ona pierwszą Polką, która zaszła w US Open tak daleko i że będzie próbowała wygrać ten turniej jako pierwsza zawodniczka rozstawiona z nr 1, od momentu kiedy w 2014 uczyniła to Serena Williams. Tekst kończy się stwierdzeniem: “W turnieju kobiecym zagwarantowane jest to, że będziemy mieć mistrzynię, która w Nowym Jorku nie wygrała jeszcze nigdy.”

O meczu nie znajdzie się ani słowa w nowojorskich dziennikach typu New York Times czy Daily News. Tylko New York Post zwraca uwagę na osiągnięcie Peguli, ale pisze o tym w kontekście jej słynnego ojca, który – jak na razie – obserwuje wszystko z dystansu. Pegula ma jednak przy sobie brata, siostrę oraz męża, z którymi odwiedza restauracje na Manhattanie, wybiera się na baseballowe mecze New York Yankees i New York Mets, a w hotelu ogląda serial animowany Family Guy. Terry’ego Peguli zabraknie więc na ćwierć- i ewentualnie półfinale z tego powodu, że jego klub z NFL Bufallo Bills otworzy nowy sezon ligowy czwartkowym i arcytrudnym starciem z obrońcą tytułu Los Angeles Rams.

“Tata ogląda moje mecze w domu, żeby się nie stresować. Po ich zakończeniu mówi mi: +Dobra robota+.” – wyjaśnia 28-letnia Pegula.

Zapytana o wynik meczu Bills – Rams Pegula mówi tylko, że będzie to ciężkie wyzwanie dla klubu, który należy do jej rodziców. Równie ciężkie może być jej starcie ze Świątek, ale autor tekstu Marc Berman jest pełen optymizmu: “Jeśli będzie uderzać piłkę tak dobrze jak dotychczas, to może mieć łatwiejsze zadanie ze Świątek niż drużyna jej ojca w meczu z Rams.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNorbert Kaczmarczyk pomógł bratu “upolować” 140 hektarów? Nowe informacje
Następny artykułZ okazji Dnia Osób z Niepełnosprawnością ZUS zaprasza na dyżury telefoniczne