Niby nieobowiązkowa, a jednak „zalecana”
lub „wskazana” – z takim przekazem w pierwszych dniach września spotyka się wielu
rodziców najmłodszych uczniów. Trzeba pamiętać, że
ubezpieczenie NNW sprzedawane w szkołach nie jest obowiązkowe, a źle wydane 30 czy 50 zł, zamiast oszczędności, może przynieść niemałe straty.
„Szanowni Rodzice, uprzejmie informujemy, że umowa ubezpieczenia od
następstw nieszczęśliwych wypadków dzieci i młodzieży szkolnej na terenie
szkoły, jak również w przypadku organizowania imprez i wycieczek szkolnych w
kraju, kończy się z dniem 31 sierpnia. W nowym roku szkolnym należy zawrzeć nową umowę. Jest to dobrowolna umowa ubezpieczenia i może
być zawierana wyłącznie z woli rodziców. Ubezpieczenie jest dowolne, ale ze
względu na zdarzające się wypadki zalecane jest jego zawarcie” – pisze na swojej stronie internetowej
jedna z pomorskich szkół podstawowych, co dla wielu rodziców może być jasną
wskazówką, jak należy postąpić.
Podobnie
oczywisty krok sugerować może komunikat jednej ze szkół podstawowych we Wrocławiu:
„Zapraszam też do zapoznania się z ofertą ubezpieczeniową, którą dla naszej
szkoły wybrała Rada Rodziców”. Bo przecież jeśli Rada Rodziców wybrała, to z
tym się nie dyskutuje – gotów pomyśleć co któryś mniej świadomy rodzic. Bardziej
dobitny przekaz zamieszcza na swoje stronie szkoła podstawowa niedaleko
Węglińca: „Do dnia 15 października należy uregulować składkę za
ubezpieczenie NNW w kwocie 32 zł. Wpłaty należy dokonać w sekretariacie
szkoły”. Dodać jednak należy, że w dalszej części pojawia się komunikat „Uczniowie
ubezpieczeni w innej firmie proszeni są o złożenie oświadczenia”. Zawsze jednak
jest szansa, że część rodziców nie doczyta wiadomości do końca.
To przykładowe ogłoszenia, w przypadku wielu stron internetowych placówek edukacyjnych na
szczęście wyraźnie zaznacza się, że uczniowie „mogą być” ubezpieczeni czy że
“proponuje się” ofertę „dobrowolnego ubezpieczenia”. Ale oficjalny przekaz w
internecie to jedno, a przeświadczenie rodziców – drugie. Na www szkół nie zaglądają przecież wszyscy rodzice.
Prawie wszyscy za to stawiają się na pierwszych zebraniach dzieci
rozpoczynających szkołę. Od tego, w jaki sposób zostanie zaprezentowana im
oferta ubezpieczenia NNW w jednakowej dla wszystkich składce, będzie zależał
sprzedażowy sukces. Część osób po takim spotkaniu wróci z listą zakupów do
wyprawki szkolnej, którą przekaże drugiemu rodzicowi. W efekcie wiele osób przez
nieuwagę, roztargnienie lub zwyczajnie niewiedzę zapłaci składkę za
ubezpieczenie, którego zakresu nie zna, w dodatku ciesząc się, że z myślą o dobru
dziecka, nie wyda zbyt wiele.
Tymczasem zarówno
media, jak instytucje publiczne zajmujące się kwestiami konsumenckimi co roku
pod koniec wakacji przypominają: nie ma obowiązku kupowania ubezpieczenia NNW dla dziecka w szkole. Za podobną kwotę można ubezpieczyć
ucznia na własną rękę, bardziej świadomie dobierając zakres ochrony
ubezpieczeniowej. Czy warto zadać sobie trud?
Pułapka szkolnego ubezpieczenia
Warto.
Przede wszystkim ze względu na dobro dziecka. O zakresie ochrony w ramach ubezpieczenia NNW ze szkoły pisaliśmy
już na łamach Bankier.pl wielokrotnie. – (…) w efekcie każe dziecko posiada taką samą
ochronę, podczas gdy potrzeby pozostają różne. Weźmy pod uwagę choćby
zainteresowania malucha. Dziecko, które trenuje karate czy gra w sekcji piłki
nożnej, jest bardziej narażone na kontuzje i potrzebuje ubezpieczenia
przewidującego więcej wypadków niż to, które całe dnie spędza przy komputerze.
Tymczasem w sytuacji wyczynowego uprawiania sportu lub spędzania wolnego czasu
w niekonwencjonalny sposób, np. skacząc na bungee, ubezpieczyciel może nie
chcieć wziąć na siebie odpowiedzialności za zdrowie i życie nastolatka.
Podobnie w kwestii zdrowia – wielu ubezpieczycieli nie wypłaci odszkodowania za
wypadek wynikły wskutek wrodzonej wady serca czy przewlekłej choroby, na którą
cierpi uczeń. Nie oznacza to jednak, że w ten sposób postąpią wszystkie z nich.
Dlatego zwyczajnie opłaca się poświęcić chwilę na lekturę ofert kilku
ubezpieczycieli, tak by wybrać najlepiej dopasowaną do potrzeb dziecka.
Co sprawdzić? Oprócz odniesienia zakresu ochrony do stopnia aktywności czy stanu
zdrowia własnego dziecka, obejrzeć tabele zamieszczone w treści Ogólnych Warunków Ubezpieczenia. To zestawienie wysokości świadczeń w zależności od poniesionego urazu – od złamania zęba, przez skręconą nogę po poważne urazy zagrażające życiu. Im wyżej wyceniono dany uraz, tym większe byłoby odszkodowanie. Procentowe wartości nijak się jednak nie mają do kwot, które w razie zdarzenia losowego przekaże ubezpieczyciel, wysokość świadczenia zależeć będzie od sumy ubezpieczenia – tej samej, która stanowi o kwocie (najchętniej jak najniższej) opłacanej przez rodzica składki.
Czy ubezpieczyciel będzie poczuwał się do odpowiedzialności, gdy do wypadku dojdzie nie tylko na terenie placówki edukacyjnej, ale także w drodze do szkoły? Odpowiedź na to pytanie także pada w OWU. Podobnie jak lista wyłączeń odpowiedzialności – te występują zawsze, zawsze też powinno się sprawdzić ich zakres.
30
czy 50 zł rocznej składki to nie majątek. Może jednak przynieść całkiem dużo
strat, jeśli zostanie wydane na marne. Stanie się tak, gdy nieświadomy
rodzic zapłaci za dziurawy produkt.
Taki, który nie zadziała i nie pokryje wydatków na kosztowne leczenie w razie
ewentualnego wypadku dziecka.
MW
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS