Informacje na temat ekranizacji bestsellerowej powieści Delii Owens elektryzowały widzów jeszcze na długo przed jej powstaniem. Emocje podsycał fakt, że za realizację tego tytułu wzięła się Reese Witherspoon. Trzeba przyznać, że znana aktorka i producentka ma nosa do chwytliwych historii. Po sukcesie “Zaginionej dziewczyny”, “Dzikiej drogi” czy serialowego hitu “Wielkie kłamstewka” Witherspoon przyzwyczaiła publiczność, że wszystko, czego dotknie, zamienia się w złoto. Nic dziwnego zatem, że oczekiwania względem kinowej adaptacji książki “Gdzie śpiewają raki” były bardzo wysokie. Reżyserii obrazu podjęła się Olivia Newman, a scenariusz napisała Lucy Alibar, którą możemy kojarzyć chociażby z pracy przy filmie “Bestie z południowych krain”. Można było zatem przypuszczać, że tak wrażliwe, kobiece trio stworzy dzieło, które w pełni dorówna książkowemu pierwowzorowi, a może nawet go prześcignie. Jak kinowa adaptacja wypada w rzeczywistości? Obejrzałam ją jeszcze przed oficjalną premierą i choć mam kilka zastrzeżeń, to muszę przyznać jedno – paniom w pełni udało się oddać na ekranie magiczny klimat tej opowieści, a to rekompensuje wszystkie drobne niedociągnięcia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS