Jak wynika ze statystyk sprzedaży tego agenta turystycznego, kto zarezerwował wakacje do końca marca, ten zapłacił najtaniej. Potem było już tylko drożej. I tak średni koszt wyjazdu zarezerwowanego do 30 września 2021 roku wyniósł 2430 złotych, od października do końca 2021 roku – 2455 złotych, od stycznia 2022 roku do końca marca – 2348 złotych (jedyny spadek), ale już w kwietniu 2022 roku średnia cena wyniosła 2610 złotych, w maju 2657, w czerwcu 2708, a w lipcu 2855 złotych.
O ile klienci do końca marca płacili średnio około 2400 złotych za osobę, czyli nieco ponad 100 zł więcej niż w roku 2021, kiedy średnia wyniosła 2280 złotych, o tyle w lipcu musieli zapłacić już o ponad 450 złotych więcej niż w ofercie first minute i o prawie 600 złotych więcej niż kosztowały one w sezonie 2021 – podaje Travelplanet.pl.
– Warunki zakupu wakacji first minute były dla klientów niezwykle atrakcyjne: kilkunastoprocentowe zaliczki, gratis dodawana gwarancja niezmienności ceny, możliwość bezkosztowej zamiany terminu lub kierunku – zwłaszcza na przełomie lutego i marca miały zapobiec zapaści w rezerwacjach, spowodowanej niewiadomymi dla turystyki skutkami agresji Rosji na Ukrainę – tłumaczy prezes Travelplanet.pl Radosław Damasiewicz.
– Od maja wycieczki drożały ze względu na skokowy wzrost cen paliwa lotniczego, a w czerwcu dodatkowo z powodu dużego osłabienia złotówki wobec euro i dolara, w których rozliczają się touroperatorzy z kontrahentami. Dynamika sprzedaży, która dawała przesłanki do prognoz, że rekord wyjazdów z biurami podróży z lata 2019 może zostać wyrównany, a nawet pobity, wyraźnie osłabła – dodaje Damasiewicz.
Co kraj to podwyżka
Najdynamiczniej drożały dwa kierunki – Hiszpania kontynentalna i Wyspy Kanaryjskie – o 600 – 800 złotych. Najmniej, bo o 176 złotych wzrosła cena wakacji w Albanii – wylicza agent.
Dynamika wzrostu kosztów rezerwacji na okres 1 lipca – 31 sierpnia 2022 roku między marcem a lipcem
Najpopularniejszym kierunkiem wśród klientów Travelplanet.pl jest Turcja. Podobnie było w 2021 roku, ale wówczas wyprzedzała ona Grecję tylko nieznacznie. W tym roku różnica jest wyraźna. – Oprócz niższych cen ofert przyczyniło się do tego umożliwienie obywatelom Polski wjazdu do tego kraju na podstawie dowodu osobistego, a nie tylko paszportu – wskazuje Damasiewicz.
Jego zdaniem trzecie miejsce Bułgarii też nie jest niespodzianką, choć we wczesnych rezerwacjach była ona za Egiptem. Bułgaria, mimo skokowego wzrostu cen ofert w lipcu, wciąż jest najtańszym kierunkiem na wakacje z dolotem. Chorwacja w rankingu jest nieco tańsza od Bułgarii, ale należy pamiętać, że większość ofert nad Adriatyk sprzedaje się z dojazdem własnym, a nie z przelotem.
W pierwszej dziesiątce od lat nie ma rewolucyjnych zmian – pandemia nie zmieniła zasadniczo preferencji turystów a jedynie lekko je zmodyfikowała. Tego lata poza pierwszą dziesiątką znalazły się Włochy. Ten kraj jako jeden z ostatnich zniósł wszystkie obostrzenia związane z wjazdem.
– Nie powinien mylić bardzo niski koszt rezerwacji w Polsce w porównaniu z zagranicą. Oferta krajowa nie obejmuje dojazdu lub przelotu, ponadto mamy do czynienia z odmienną strukturą rezerwacji. O ile w wypadku zagranicznych wakacji do końca lipca niemal 47 procent turystów wykupiło wakacje w standardzie czterogwiazdkowym, a ponad 33 procent w pięciogwiazdkowym, to w wypadku wypoczynku w Polsce tę jakość rezerwuje niespełna jedna czwarta klientów biur podróży, za to wakacje w obiektach nieskategoryzowanych wybiera prawie połowa – dopowiada Damasiewicz.
Ostatnia szansa na wakacyjny luksus?
96 procent klientów Travelplanet wybrało samolot jako środek transportu, a tylko nieco ponad 3 procent – dojazd własny.
Niemal 47 procent turystów wykupiło wypoczynek w hotelu 4*, a ponad 33 procent w hotelu 5*. To wartości zbliżone do poprzedniego sezonu, o ile jednak wówczas średni koszt pobytu w hotelu 4* wynosił około 2200 złotych, a w 5* około 2500 złotych, o tyle obecnie jest to w obu wypadkach o 450 złotych więcej.
– Brak perspektyw na szybkie wygaszenie inflacji może skłaniać turystów do kupowania wakacji o wysokim standardzie. Mogą bowiem obawiać się, że na tak luksusowy wypoczynek w kolejnych latach może ich już nie będzie stać – komentuje prezes Travelplanet.pl.
Rynek złapał zadyszkę
– Tego lata w biurach podróży obserwujemy dużą skłonność do rezerwowania wakacji raczej za granicą niż w Polsce. I jak się wydaje, to nie tylko kwestia cen. Zamieszanie na europejskich lotniskach u progu sezonu, spowodowane strajkami personelu linii lotniczych i personelu naziemnego skierowały spore grono turystów ku biurom podróży, gdyż w wypadku przelotów czarterowych z tymi problemami nie mieliśmy do czynienia.
– Tego lata liczba wyjazdów z biurami podróży jest znacząco większa niż w poprzednim sezonie, ale po bardzo obiecującej sprzedaży wakacji w maju i czerwcu, gdy eksperci z branży wspominali o możliwości powtórzenia rekordu z sezonu 2019, inflacja i spowodowany nią wzrost cen imprez turystycznych na tyle tę dynamikę sprzedaży wyhamowały, że dzisiaj ta nadzieja stoi pod znakiem zapytania. Czerwiec i zwykle rekordowy lipiec plasują się na podobnym poziomie, co jest bezprecedensowe. Odbieramy to jako efekt drożyzny i ograniczania popytu. Ceny są wysokie i nie ma sygnałów, żeby miały spaść. Musiałoby to odbyć się kosztem i tak niewysokich marż organizatorów – wyjaśnia Damasiewicz.
– Z drugiej strony niepokojące informacje o nadciągającej kolejnej fali covidu w Europie i powrót drobnych jeszcze wprawdzie obostrzeń paradoksalnie mogą skłaniać turystów do wyjazdów na zagraniczne wakacje – żeby zdążyć, zanim powtórz … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS