Panie produkowały lodówki, frytkownice i piękne emalie, które trafiały do 35 kapitalistycznych krajów. Były towarem deficytowym i pożądanym prezentem ślubnym.
W hucie pracował jej dziadek, potem ojciec. Do snu czasem usypiały ją garnki, które tłukły się na magazynie. Pięcioletnią Stefcię rodzice zapisali do przyzakładowego przedszkola. Dziesięć lat później rozpoczęła już pracę zawodową.
– Tak, moja przygoda zawodowa z hutą Silesia rozpoczęła się, kiedy miałam zaledwie 15 lat. Pracował tylko ojciec, mama zajmowała się domem, a zarobki w hucie nie były wysokie, więc rodzice wysłali mnie do pracy – opowiada Stefania Forreiter.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS