Wolałbym, żeby sędziowie, którzy weszli w mezalians z politykami, odpowiadali w takim samym stopniu jak ci, których aktywność publiczna przekroczyła granicę bezstronności. System bowiem potrzebuje równowagi. A mam obawy, że jeżeli PiS przegra wybory, działania w imię głoszonej obrony praworządności łatwo może zastąpić chęć odwetu i pójście drogą na skróty. Na co wskazują wypowiedzi liderów Platformy, ale też niektórych przedstawicieli tzw. trzeciej władzy.
We wtorek Sąd Najwyższy zbadał niezależność jednego z sędziów, którzy byli powołani przez politycznie wybraną KRS. Ów „dobrozmianowy” sędzia piął się w ekspresowym tempie ku szczytom kariery. W składzie „testującym” znaleźli się sędziowie, których „dobra zmiana” ściga dyscyplinarnie za aktywność publiczną i którzy są zdecydowanymi krytykami poczynań partii rządzącej. Dla PiS tacy sędziowie jak Jarosław Matras czy Włodzimierz Wróbel są politykami w togach i tak też ich orzeczenie jest przez rządzących odbierane.
Z dzisiejszej perspektywy dobrze widać, jak niszczycielską siłę ma zwarcie władzy politycznej i sądowniczej. Doprowadziło ono do sporu właściwie nierozwiązywalnego bez położenia przeciwnika na łopatki. W środę żywota dokonała Izba Dyscyplinarna, na jej miejsce wkrótce powołany zostanie nowy organ. Nie rozwiąże to jednak toczącego się sporu o sądy, bo okopy są już bardzo głębokie.
Wkrótce zapewne do sędziów Matrasa i Wróbla zapuka rzecznik dyscy … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS