Wyskoczyli z quada i wojskowej ciężarówki, zamaskowani, z palcami na spustach długiej broni. Było ich kilkunastu. Otoczyli pisarza Mirosława Miniszewskiego i jego partnerkę Marię, której jedynym “przewinieniem” było to, że przyjechała nad zalew w Ozieranach, żeby się wykąpać. Takie wątpliwe atrakcje czekają tego lata na turystów w wymęczonym przez stan wyjątkowy i zamkniętą strefę Podlaskiem.
W środę (20 lipca) nad zalewem w Ozieranach Mirek łowił ryby. Po południu Marysia jechała do niego, żeby popływać. Prowadziła volkswagena transportera przerobionego na samochód, w którym można spać. Zauważyła jadące za nią auto, które oceniła jako cywilne. Skręciła nad zalew w Ozieranach, a jej „ogon” – za nią. Gdy dotarła do zalewu i zatrzymała się, auto skośnie zajechało jej drogę, wyskoczył z niego umundurowany mężczyzna z pretensją: – Dlaczego się pani nie zatrzymała?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS